Waldemar Milewicz zginął w Iraku przez przypadek?
Dziennikarz prawdopodobnie zginął dlatego, że nosił takie samo imię i nazwisko jak handlarz bronią.
2012-01-11, 12:56
Taką sensacyjna informację odkryli w archiwach WSI członkowie komisji weryfikacyjnej - o sprawie pisze Uważam Rz.
7 maja 2004 r. samochód, którym jechał Waldemar Milewicz, został ostrzelany z ciężkiej broni maszynowej. Reporter zginął na miejscu od strzału w głowę. Już wówczas mówiono o świadomie zaplanowanym zamachu, którego ofiarą padł znany dziennikarz.
Tymczasem członkowie komisji weryfikacyjnej odkryli, że zamach rzeczywiście był starannie zaplanowany, lecz celem mógł być zupełnie kto inny - noszący to samo imię i nazwisko pracownik gabinetu politycznego ministrów obrony narodowej Romualda Szeremietiewa i Bronisława Komorowskiego, a następnie członek zarządu Cenzinu, firmy handlującej bronią.
Zamachowcy o pojawieniu się Milewicza w Iraku, dowiedzieli się prawdopodobnie, gdy na lotnisku wylegitymował się paszportem. Uznano zapewne, że towarzysząca mu ekipa filmowa to element kamuflażu, i zastrzelono dziennikarza w przekonaniu, iż likwiduje się osobę zamieszaną w handel bronią.
REKLAMA
Ta teoria nigdy nie została ujawniona, ale to nie jedyna sensacyjna informacja, którą kryły archiwa sprawdzane przez ludzi Antoniego Macierewicza.
Zobacz galerię: dzień na zdjęciach >>>
to
REKLAMA