Rostowski zapewnia: nie będzie bolało
Minister finansów: jest wątpliwe z prawnego punktu widzenia, czy można w referendum pytać o kwestie emerytalne.
2012-03-30, 15:05
Posłuchaj
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
- Reforma, którą dzisiaj proponujemy, nie będzie bolesna dla ludzi. Ona jest oczywiście bardzo bolesna dla naszego rządu, jeśli chodzi o badania opinii publicznej, o tymczasowe poparcie - oświadczył Jacek Rostowski w debacie nad wnioskiem Solidarności o referendum emerytalne. Minister argumentował, że reforma jest rozłożona w czasie, a także przewiduje emerytury częściowe, które zamortyzują jej skutki.
Rostowski ocenił ponadto, że jest "wysoce wątpliwe", czy referendum, o które wnioskują związkowcy - z czysto prawnego punktu widzenia - powinno mieć miejsce. - W ustawie o referendum jest napisane, że referendum z inicjatywy obywateli nie może dotyczyć danin publicznych. Podwyższenie wieku emerytalnego oznacza, że więcej osób będzie płaciło składki emerytalne. Składki są (...) jasno i niedwuznacznie zdefiniowane jako daniny publiczne. Ja na pewno będę głosował przeciwko tej uchwale - przekonywał minister.
Jacek Rostowski przywołał też statystyki z których wynika, że w 2040 roku (kiedy to pierwsze kobiety zgodnie z harmonogramem reformy będą przechodzić na emeryturę w wieku 67 lat) aż 90 proc. kobiet dożyje do 70. - Będzie daleko idąca poprawa, jeśli chodzi o długość życia, o zdrowie. I to nie są nasze szacunki, to są szacunki Eurostatu. Musimy się w jakiejś mierze opierać na szacunkach, ale nie możemy powiedzieć, że nie wiemy dokładnie, co będzie i wobec tego nie będziemy niczego robić - zaznaczył.
REKLAMA
Jak dodał, w 2020 r. więcej mężczyzn dożyje 67. roku życia niż dzisiaj dożywa 65. - Ta reforma jest zsynchronizowana z tym, co będzie się działo z długością życia i ze zdrowiem Polaków - zapewnił.
aj
REKLAMA