Wincenty Pstrowski - pierwszy polski stachanowiec
"Kto wyrąbie więcej niż ja?" - napisał w 1947 roku Wincenty Pstrowski w liście otwartym, wzywającym innych górników do współzawodnictwa pracy i i przekraczania norm.
2021-04-18, 05:35
W PRL został uznany za wzór przodownika pracy. Górnik urodził się w Belgii, a do Polski wrócił w 1946 roku. W swoim liście napisał:
"Od maja ubiegłego roku pracuję jako rębacz na kopalni "Jadwiga" w Zabrzu. W lutym br. wykonałem normę 240 proc., wyrąbując 72,5 m chodnika. W kwietniu wykonałem normę 293 proc., wyrąbując 85 m chodnika. W maju dałem 270 proc., wyrąbując 78 m chodnika".
Gorąco wierzył, że współzawodnictwo, przekraczanie planów przyspieszy odbudowę powojennej Polski. W archiwach Polskiego Radia zachował się apel Pstrowskiego do górników Francji, Westfalii i Belgii:
- Bracia Polacy! Górnicy! Wracajcie do kraju, bo u nas nie jest tak, jak wam jest mówione. U nas teraz nic nie brakuje. My mamy to, co nam się należy: pracujemy. Słyszeliście może w radio, jak wykonaliśmy nasz plan 3-letni. I w 1948 też jesteśmy pewni, że przekroczymy nasz plan. I proszę Was, abyście wracali z wiosną [...]. I wtedy będziemy razem budować, będziemy dźwigać Polskę naszą, demokratyczną, ludową - wzywał na antenie Polskiego Radia.
REKLAMA
Posłuchaj
Do współzawodnictwa pracy wzywali też inni. Z apelem do górników zwrócił się m.in. Wiktor Markiewka.
Wincenty Pstrowski zmarł 18 kwietnia 1948 roku. Władze komunistyczne przyznały mu pośmiertnie order Budowniczego Polski Ludowej. Dla rządzących śmierć Pstrowskiego oznaczała porażkę propagandową. Jedno z powiedzonek krążących wówczas po Polsce głosiło: "Jeśli chcesz iść na Sąd Boski, pracuj tak jak Wicek Pstrowski". Inni żartowali: "Wincenty Pstrowski, górnik ubogi, przekroczył normę, wyciągnął nogi".
- W mojej pracy spotkałem wielu ludzi, ale jednego nie zapomnę na pewno. Nie dlatego, że był wówczas na ustach całego kraju, ale dlatego, że jego historia niosła w sobie jeden z najpotężniejszych ludzkich dramatów - mówił na antenie radiowej Trójki Jerzy Janicki.
Posłuchaj
bs
REKLAMA
REKLAMA