"Ujada za swoim panem". Niesiołowski przegrał proces
Wydawca "Rzeczpospolitej" nie musi płacić 10 tys. zł Stefanowi Niesiołowskiemu za felieton, w którym napisano m.in., że posła PO "spuszczono ze smyczy".
2012-09-04, 16:32
Chodzi o felieton z marca 2011 r. ówczesnego redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" Pawła Lisickiego. W dodatku "Plus Minus", w artykule "Sekrety strategii premiera", napisał on m.in., że "nic nie pomaga spuszczenie ze smyczy Stefana Niesiołowskiego. Wprawdzie po staremu ujada za swoim panem, tyle że szkody nie czyni".
Niesiołowski poczuł się urażony tymi słowami i pozwał gazetę o ochronę dóbr osobistych. - Porównanie mnie do psa jest tym, co robili naziści, czyli próbą odczłowieczenia - mówił na sierpniowej rozprawie. Nie żądał przeprosin, a jedynie 10 tys. zł zadośćuczynienia, co, jego zdaniem, "nie jest wygórowaną kwotą dla wysokonakładowego dziennika". Przeprosin nie chciał, bo - jak tłumaczył wtedy - "Rz" już w przeszłości publikowała takie po przegranych procesach, ale sens przeprosin unicestwiała, publikując obok swój komentarz.
Pozwany wydawca "Rz", wnosząc o oddalenie pozwu, przekonywał, że nieporozumieniem jest odbieranie publikacji wprost - jako mającej na celu poniżanie, a sformułowania o smyczy i ujadaniu mają charakter "idiomatyczny". Na tym stanowisku stanął we wtorek sąd, oddalając powództwo. Mocą wyroku Niesiołowski ma też wpłacić pozwanym 1,2 tys. zł tytułem zwrotu kosztów adwokackich. - Kto używa ostrego języka, musi się liczyć z tym samym wobec siebie - mówiła sędzia Małgorzata Borkowska.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
REKLAMA
PAP/aj
REKLAMA