"W zgiełku musiały nastąpić pomyłki”
Na tym wielkim polu nieszczęścia, jakim było lotnisko pod Smoleńskiem, potem szpital i prosektorium, o pomyłkę nie było trudno - mówi "Gazecie Wyborczej" Paweł Deresz.
2012-09-26, 06:00
Wdowiec po posłance SLD Jolancie Szymanek-Deresz wspomina, że prawie stracił przytomność podczas identyfikacji. - Wtedy chyba lekarz albo pielęgniarz zwrócił uwagę, że i tak mam wielkie szczęście - wspomina Deresz.
Opisuje, że poszukiwania ciał i części ciał dotyczyły wielu osób. - W tym wielkim zgiełku musiały nastąpić pomyłki - mówi Paweł Deresz "Gazecie Wyborczej".
Deresz dodaje, że nie ma zamiaru ekshumować grobu żony, bo to nie przywróci jej życia.
Jak wynika z ustaleń prokuratury, ekshumowane w zeszłym tygodniu ciała dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej zostały zamienione przed pochówkiem. Chodzi o ciała Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Tak wynika z badań genetycznych, o wynikach których poinformowała prokuratura wojskowa. Ta informacja wywoła burzę emocji wśród rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej jak i wśród polityków.
REKLAMA
IAR/agkm
REKLAMA