Sejm pod nadzorem kamer

Kilka milionów złotych może kosztować nowy system gwarantujący bezpieczeństwo parlamentu. Podobnie jak na lotniskach, kamery mają same śledzić niepokojące zachowania wokół gmachu – czytamy we wtorkowym wydaniu "Rzeczpospolitej".

2013-09-03, 08:00

Sejm pod nadzorem kamer
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: sejm.gov.pl

Decyzja o stworzeniu takiego systemu jest – jak twierdzi wiceszef Kancelarii Sejmu Jan Węgrzyn – konsekwencją zdarzeń z końca ubiegłego roku. Chodzi o zatrzymanie Brunona K., który planował wysadzenie parlamentu za pomocą furgonetki wypełnionej materiałami wybuchowymi.

Kancelaria Sejmu, rozpoczęła poszukiwania wykonawcy zamówienia, zwróciła się o opracowanie kosztorysu do kilku firm zajmujących się budową takich systemów w Polsce. Podobną próbę podjęto już w 2011 roku, jednak wówczas na drodze stanęła wysoka cena oferentów.

Choć system ma służyć poprawie bezpieczeństwa, pomysł jego instalacji budzi wątpliwości. Jarosław Zieliński z PiS twierdzi, że może być wykorzystany w różnych celach, a opozycja nie została poinformowana o planach sejmowych władz. – Zmiany dotyczące bezpieczeństwa posłów powinny być konsultowane z kierownictwami klubów parlamentarnych. Jednak nic mi nie wiadomo, by takie konsultacje miały miejsce – tłumaczy były wiceszef MSWiA.– Musimy mieć pewność, że system będzie służyć bezpieczeństwu, a nie zbieraniu haków na posłów – dodał Jarosław Zieliński.
Nie jest to pierwszy pomysł poprawy bezpieczeństwa parlamentu. Wśród rozważanych wzmocnień było m.in. ogrodzenie parlamentu, na co jednak nie chciała się zgodzić część polityków. – Polski parlament powinien być zabezpieczony za każdą cenę. Nie chodzi tu o ochronę posłów, którzy mogą nam się podobać lub nie, ale o miejsce stanowienia prawa – przekonuje na łamach "Rzeczpospolitej" Grzegorz Cieślak, specjalista w dziedzinie bezpieczeństwa z Collegium Civitas.
PAP/mk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej