Związkowcy upominają rząd. Fala protestów w stolicy
Pikiety, marsz pod Sejm i miasteczko namiotowe. Do Warszawy przyjechali związkowcy, by protestować przeciwko sytuacji pracowników i polityce rządu.
2013-09-11, 22:47
Posłuchaj
Związkowcy zainaugurowali w środę czterodniowy protest. Kwestionują między innymi reformę emerytalną, podwyższającą wiek przejścia na emeryturę do 67. roku życia, uelastycznienie czasu pracy, żądają też szybszego wzrostu płacy minimalnej. W południe związkowcy "Solidarności”, OPZZ i Forum Związków Zawodowych pikietowali pod ośmioma ministerstwami. Spod gmachów resortów działacze związkowi udali się, przy padającym deszczu, ulicami Warszawy pod Sejm, gdzie po 15:00 zainaugurowali działalność miasteczka namiotowego. Pozostało tam kilkudziesięciu działaczy, a większość członków manifestacji wróciła do domu. Według organizatorów, w środowych marszach w stolicy uczestniczyło około 23 tysięcy osób. Pikiety przebiegły bez większych zakłóceń.
Protesty w Warszawie - czytaj więcej
Na inaugurację miasteczka przed Sejmem związkowi przywódcy wygłosili przemówienia. W ostrych słowach krytykowali rząd. Jan Guz do premiera mówił, że "skończył się" i pora mu wystawić rachunek. Zrobić ma to społeczeństwo w najbliższych wyborach. Związkowcy upominają rząd po raz ostatni - mówił Guz. Donald Tusk na długo zapamięta dzisiejszą datę - groził przewodniczący Solidarności Piotr Duda. Mówił, że postulaty związkowców nie dotyczą tylko praw pracowniczych. Szef "Solidarności" apelował, by do protestu dołączali wszyscy, którzy czują się przez rząd pomijani. Zarzucił rządowi, że próbuje dzielić społeczeństwo.
IAR/aj
REKLAMA
REKLAMA