Referendum w Warszawie. Kalisz: Miller uratował Gronkiewicz-Waltz

Zbyt niska frekwencja, która spowodowała, że referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz jest nieważne, to skutek m.in. neutralnej postawy SLD - uważa szef Stowarzyszenia Dom Wszystkich Polska Ryszard Kalisz.

2013-10-13, 23:57

Referendum w Warszawie. Kalisz: Miller uratował Gronkiewicz-Waltz

Posłuchaj

Referendum w Warszawie. Ryszard Kalisz o referendum (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Ryszard Kalisz, który jest wymieniany wśród ewentualnych kandydatów w przyszłorocznych wyborach prezydenta stolicy, pogratulował aktywnej postawy wszystkim, którzy na referendum poszli. Jak przekonywał, Warszawa na inicjatywie referendum bardzo skorzystała. - Mam nadzieję, że to wszystko, co Hanna Gronkiewicz-Waltz obiecała dla Warszawy, zostanie spełnione - powiedział.
Zdaniem Kalisza wyniki referendum to "bezspornie bardzo wyraźna żółta kartka dla Platformy Obywatelskiej, że trzeba skończyć z alienacją władzy". - Obywatele nie tolerują sytuacji, by rządząca partia opierała się tylko na swoim aparacie a nie na społeczności obywatelskiej i dali PO żółtą kartkę - powiedział.
Referendum w Warszawie - czytaj więcej>>>
Według niego wyniki referendum to także skutek aktywności PiS i samego prezesa tej partii Jarosława Kaczyńskiego, którego wypowiedzi się nie podobały warszawiakom. Kalisz uważa, że zbyt niska frekwencja, by referendum było ważne, to także efekt działania SLD. - Miller uratował Gronkiewicz-Waltz. Wyborcy SLD nie poszli do referendum, bo ich partia nie namawiała do udziału w referendum, mówiąc, że sami powinni podjąć decyzję - ocenił.
Kalisz zaproponował także przedyskutowanie przepisów dotyczących prawa wyborczego, zwłaszcza w kontekście ciszy wyborczej. W ten sposób nawiązał do informacji o tym, że politycy PO mieli na portalach społecznościowych informować się o frekwencji pod przykrywką rozmów o grzybach.
Gronkiewicz-Waltz zostaje!

Z sondażu TNS Polska dla TVP i TVN wynika, że w warszawskim referendum nie wzięła udziału wystarczająca liczba osób. Według danych z godz. 21 do urn poszło 27.2 proc. uprawnionych. Referendum byłoby ważne, gdyby zagłosowało 29 proc.

Za odwołaniem prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz było, według sondażu, 93.8 proc. głosujących, a przeciwko 6.2 proc.
W trakcie kampanii referendalnej politycy PO apelowali, by poparcie dla prezydent stolicy wyrazić nie biorąc udziału w referendum. Sama prezydent stolicy w liście do warszawiaków apelowała, by jeśli w ich opinii w Warszawie nie dzieje się nic nadzwyczajnego, nie brali udziału w referendum.
Prezes warszawskiego PiS, Mariusz Kamiński powiedział, że przed referendum "zobaczyliśmy inną twarz PO (...), która przeprowadziła kampanię tak naprawdę sprzeczną z podstawowymi zasadami konstytucyjnymi". Kamiński podkreślił, że zarówno premier, jak i prezydent namawiali do nieuczestniczenia w głosowaniu. Jego zdaniem miało to znaczenie dla wyników referendum.
REFERENDUM W WARSZAWIE - RELACJA NA ŻYWO>>>
Referendum byłoby wiążące, gdyby wzięło w nim udział 3/5 liczby wyborców, którzy uczestniczyli w wyborach prezydenta w Warszawie w 2010 roku, czyli co najmniej 389 tys. 430 osób. Oznacza to, że frekwencja musiałaby wynieść 29 proc.
Inicjator referendum, burmistrz Ursynowa i lider Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej Piotr Guział po ogłoszeniu wyników sondażu podkreślił, że udało się pokazać, że "działając razem można zmusić gnuśne władze do działania, można zmusić wszelkiej maści partyjnych polityków do zajęcia się problemami zwykłych ludzi".
Badanie TNS Polska prowadziło przed 150 reprezentatywnie dobranymi komisjami wyborczymi. Wzięło w nim udział ok. 15 tys. respondentów. Średni błąd pomiaru może wynieść ok. 2 punkty proc.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej