Szczyt klimatyczny od kuchni
Polskie pierogi podbiły podniebienia uczestników szczytu klimatycznego, który odbywał się w Warszawie. W sumie kuchnia wydała ich trzy tony.
2013-11-24, 10:35
Te liczby muszą robić wrażenie: trzy tony pierogów, trzy tony mięsa, tona ryb. Kucharze pracujący na zapleczu szczytu mieli pełne ręce roboty.
Podczas 12 dni trwania szczytu klimatycznego przez Stadion Narodowy przewinęło się około 70 tys. osób. W sumie zjedli 25 tysięcy tabliczek czekolady i 12 tysięcy jabłek.
Szczyt klimatyczny w Warszawie - czytaj więcej >>>
Słodkie tabliczki cieszyły się szczególną popularnością wśród dziennikarzy, którzy narzekali na wyśrubowane ceny posiłków i napojów oferowanych na stadionie. Część z nich przychodziła z własnym prowiantem.
Każdego dnia na Stadionie Narodowym przebywało średnio 5,5 tysięcy osób. Dbało o nich blisko 2,5 tysięcy pracowników obsługi technicznej, informatyków i kucharzy. Szczególny respekt wzbudzali ochroniarze z ONZ, których uniformy przypominały mundury nowojorskiej policji: gwiazda na piersi, słuchawka w uchu, gaz i broń przy pasie.
REKLAMA
Na Stadionie działało biuro rzeczy zaginionych, do którego codziennie trafiało kilkanaście telefonów komórkowych. Roztargnieni wracali też po szaliki, czy rękawiczki. Jeden z delegatów szukał zagubionego słoika miodu.
Zarządzający Stadionem Narodowym prowadzili ankiety wśród gości. Blisko 70 procent pozytywnie oceniło lokalizację stadionu. Delegaci docenili również warunki w jakich musieli pracować. Na płycie boiska powstały miedzy innymi dwie hale, które mogły pomieścić jednocześnie kilka tysięcy ludzi. Przygotowano także mniejsze pokoje, gdzie delegacje krajowe mogły prowadzić rozmowy czy odpocząć.
Przedstawiciele państw bardzo wysoko ocenili także bezpieczeństwo panujące na stadionie, jak i panującą na nim czystość.
Polska wydała na organizację konferencji około 100 milionów złotych. Organizatorzy liczą, że zwrócą im się te pieniądze. Na razie nie podali informacji, czy tak się stało.
Szczyt zakończył się w nocy z soboty na niedzielę. - Mamy sukces, było trudno, ale udało się, dziękuję wszystkim - tymi słowami urzędujący wciąż minister środowiska Marcin Korolec zakończył obrady.
Finałowe negocjacje na Stadionie Narodowym w Warszawie trwały nieprzerwanie 11 godzin. - Jesteśmy wyczerpani i czujemy się fatalnie, ale następnego dnia obudzimy się szczęśliwi, że udało się osiągnąć tak dobry rezultat. Położyliśmy fundament pod przyszłe kluczowe decyzje, dziękuję - mówił Korolec.
REKLAMA
PAP/asop
REKLAMA