Protest „frankowiczów”
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, na ulicach polskich miast pojawili się kredytobiorcy, którzy spłacają zobowiązania zaciągnięte we frankach. Pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie zebrało się ok. 100 osób.
2015-01-24, 16:45
Posłuchaj
Kulminacja problemów „frankowiczów” nastąpiła po decyzji szwajcarskiego banku centralnego o uwolnieniu kursu franka, co w krótkim czasie przełożyło się na jego umocnienie. W związku z tym, wzrosła również wysokość rat kredytów zaciągniętych w szwajcarskiej walucie.
Jak relacjonował w Polskim Radiu 24 Karol Tokarczyk , reporter Informacyjnej Agencji Radiowej, przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie protestowali nie tylko „frankowicze”.
– Mimo braku pozwolenia na organizację marszu – organizatorzy zbyt późno złożyli wniosek w tej sprawie – ulicami Warszawy podąża ok. 100 osób. Jednak nie wszyscy uczestnicy tego „spaceru” są osobami, które spłacają kredyty we frankach. Przed Pałacem Prezydenckim spotkali się również przeciwnicy modyfikowanej genetycznie żywności – mówił na antenie PR24 reporter.
Kto zawinił?
Osoby biorące udział w marszu, winą za swoje kłopoty obarczają zarówno banki, jak i polityków.
– Część uczestników marszu wskazuje na to, że odpowiedzialność za obecną sytuację ponoszą banki i instytucje finansowe, które namawiały kilka lat temu do zaciągnięcia zobowiązania w szwajcarskiej walucie. Inni wskazują na winę organów nadzorczych i rządu – relacjonował Karol Tokarczyk .
Tomasz Sadlik , przedstawiciel Stowarzyszenia „Pro Futuris”, które zainicjowało protesty, mówił w piątek (23.01) w Polskim Radiu 24 o postulatach „frankowiczów”.
– Chcemy zwrócić uwagę na problem nierównego traktowania klientów i banków przez państwo. Kredytobiorcy, w przeciwieństwie do instytucji finansowych, nie są dostatecznie chronieni. Domagamy się renegocjacji umów i przewalutowania kredytów po kursie, który obowiązywał w dniu zaciągnięcia zobowiązania – mówił Tomasz Sadlik.
Oprócz Warszawy, „frankowicze” zebrali się m.in. w Gdańsku i Wrocławiu.
PR24/mp