Listy na wyczerpanym papierze

Dwa lata z życia Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory zamknięte w listach, wierszach i piosenkach. Już za tydzień premiera spektaklu „Listy na wyczerpanym papierze” na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego w Warszawie.

2013-09-13, 20:38

Listy na wyczerpanym papierze
. Foto: flickr/xcode

Posłuchaj

13.09.13 Lena Frankiewicz, Agnieszka Wilczyńska i Melania Muras o "Listach na wyczerpanym papierze"
+
Dodaj do playlisty

Spektakl oparty jest na korespondencji artystów. Przedstawia etapy ich wzajemnej relacji, a każda część jest zwieńczona doskonale znanymi piosenkami w aranżacji jazzowej. Reżyserka przedstawienia, Lena Frankiewicz powiedziała, że stworzenie spektaklu było dla niej pewnego rodzaju przymusem wewnętrznym.

Agnieszka
Agnieszka Wilczyńska, Lena Frankiewicz, Melania Muras; foto: PR24/MR
- Już sam artykuł w „Wysokich Obcasach” zapowiadający ukazanie się listów tak mnie poruszył, że czym prędzej poszłam je kupić. Wiedziałam, że to przedstawienie musi powstać. Podczas pracy nad spektaklem przeczytałam wiele materiałów o Agnieszce Osieckiej i coraz bardziej się z nią utożsamiam, mam z nią rodzaj wewnętrznego pokrewieństwa i zrozumienia. Już podczas pierwszej próby czytanej zabrzmiał on zupełnie inaczej dla panów, a inaczej dla pań. To wielki walor tego scenariusza, że ludzie wychodzący ze spektaklu mogą identyfikować z Agnieszką lub z Jeremim – w PR24 powiedziała Lena Frankiewicz.

W spektaklu na żywo zagra kwartet pod kierownictwem Michała Tokaja, a w rolę Agnieszki Osieckiej wciela się, Agnieszka Wilczyńska z wykształcenia wokalistka jazzowa. Podkreśla, że „Listy…” to dla niej nowe doświadczenie i bardzo ważny etap rozwoju.

- Z próby na próbę odkrywam w sobie nowe możliwości i emocje. Śpiewając piosenki podczas mojej kariery zawodowej nie zdawałam sobie sprawy ze znaczenia ich tekstów, nie patrzyłam na nie przez pryzmat związku Agnieszki i Jeremiego - powiedziała w PR24 odtwórczyni głównej roli.

Scenografką spektaklu jest Melania Muras. W PR24 przyznała, że w przeszłości nigdy nie pasjonowała jej Osiecka, w przeciwieństwie do Jeremiego, którego postać zawsze była jej bliska. Natomiast po pracy nad spektaklem zbliżyła się emocjonalnie do Agnieszki. Podkreśla, że pracę nad tworzeniem scenografii należy rozpocząć od wejścia w temat, a dopiero potem wprowadza się pomysły w życie.

REKLAMA

- Wejście w temat pobudza inne postrzeganie rzeczywistości i obrazy pojawiają się same. Najtrudniejsze jest zamknięcie tego w postaci materialnej. Ta historia rozgrywała się w Paryżu, Warszawie, w Szwecji i na Mazurach, w dodatku w zupełnie innych czasach. Moja praca jest o tyle trudna, ze materia pozbawia magii – mówi Melania Muras.

PR24/Anna Mikołajewska

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej