Cezary Gmyz: Wybory prezydenckie jak konkurs piękności
W wyborach prezydenckich, jak w żadnych innych, liczy się wizerunek i osobowość kandydata. Bronisław Komorowski reprezentuje doświadczenie i rozwagę. Reszta kandydatów ma inny atut – są młodzi i domagają się zmiany pokoleniowej w polityce. – W tych wyborach na prezydenta konflikt generacyjny jest oczywisty – mówił Cezary Gmyz, dziennikarz „Do rzeczy”.
2015-02-26, 17:15
Posłuchaj
Średnia wieku w nadchodzących wyborach prezydenckich jest wyjątkowo niska. Według sondaży największe szanse na wygraną ma Bronisław Komorowski, który jest najstarszym spośród kandydatów. Coraz częściej jednak w kontekście wyścigu do prezydenckiego fotela mówi się o dokonującej się zmianie pokoleniowej i wymianie starszych polityków na młodszych.
– W tej kampanii konflikt generacyjny jest oczywisty. Nie będzie to jednak pierwszy raz w historii wyborów prezydenckich w Polsce. Wcześniej taka sytuacja miała miejsce w kampanii, w której starli się Wałęsa z Kwaśniewskim. Wtedy walor młodości był po stronie Kwaśniewskiego. W tej chwili ta rozpiętość wiekowa jest znacznie większa. Kolejni kandydaci, jak Andrzej Duda czy Magdalena Ogórek, są młodsi od Komorowskiego o 20 lat – mówił na antenie Polskiego Radia 24 Cezary Gmyz, dziennikarz TV Republika i tygodnika „Do rzeczy”.
Według komentatora specyfika wyborów prezydenckich sprowadza się do eksponowania osobowości kandydata. – To najsilniej spersonalizowane wybory. Mają w sobie coś z konkursu piękności, a to w jaki sposób potrafi sprzedać się kandydat nabiera szczególnego znaczenia.
Kandydaci na prezydenta zdążyli się już pochwalić swoimi pozapolitycznymi atutami. – Paweł Kukiz jest doskonałym strzelcem, Andrzej Duda dał się poznać jako znakomity narciarz, a figura Magdaleny Ogórek mówi sama za siebie. Od kiedy wybory są relacjonowane w mediach, przybrały one formę bardziej estetyczną – zauważył Cezary Gmyz.
REKLAMA
Publicysta podkreślił, że zwyczaj prowadzenia kampanii prezydenckiej w formie efektownego show jako pierwsi zaproponowali Amerykanie. – Przełomowym momentem była debata Nixon-Kennedy. Wówczas okazało się, że wizerunek jest równie istotny jak to, co mówią kandydaci. Od tamtej pory nic się nie zmieniło – ocenił dziennikarz.
Polskie Radio 24/dds
Polecane
REKLAMA