Kraje nadbałtyckie boją się Putina
W kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainę często zapomina się o krajach nadbałtyckich. Eksperci przewidują, że po tym, jak Putin rozprawi się z Kijowem, weźmie na celownik Łotwę, Estonię i Litwę. Rosja prowadzi już regularne ćwiczenia żołnierzy na terenach przygranicznych tych krajów.
2015-02-13, 17:52
Posłuchaj
Przywódcy państw nadbałtyckich obawiają się, że pretekstem do interwencji może być mniejszość rosyjska, która na tych terenach stanowi liczebną grupę. – Politycy w Rydze czy Tallinie z niepokojem patrzą na to, co robi Putin. Sami mieszkańcy nie podzielają na razie tych obaw, chociaż zaczynają odczuwać niedogodności związane z gospodarczymi sankcjami – stwierdził w Polskim Radiu 24 Krzysztof Renik, korespondent.
Pierwsze niepokojące sygnały już się pojawiły – na terenach przygranicznych Łotwy i Estonii odbywają się regularne ćwiczenia wojsk rosyjskich. Strona rosyjska tłumaczy, że manewry wojskowe nie łamią zasad międzynarodowych konwencji. Innego zdania jest minister łotewskiej obrony, Raimonds Vējonis, który jasno mówi o zaostrzaniu stosunków i braku zaufania.
Według komentatora, w najbliższym czasie nie będzie powtórki z ukraińskiego scenariusza. – Mniejszość rosyjska, którą mógłby wykorzystać prezydent Rosji jest w krajach nadbałtyckich inna niż w przypadku Ukrainy. Rosjanie mieszkający w Estonii czy Łotwie zaznali dobrobytu i pożytków z bycia w Unii Europejskiej. Na pewno tak łatwo z tego nie zrezygnują i Putin nie będzie mógł nimi dowolnie sterować– tłumaczył Krzysztof Renik.
Polskie Radio 24/dm
REKLAMA
Polecane
REKLAMA