Protesty po orzeczeniu TK ws. aborcji. Publicyści: nie licytujmy się na epitety
- Tworzy się również narrację, iż protestujący są barbarzyńcami lub neomarksistami. To jest jednak zagubiona młodzież. Oni kiedyś dorosną, założą rodziny, dojrzeją do konserwatyzmu - mówił na antenie Polskiego Radia 24 Mateusz Kosiński ("Tygodnik Solidarność"). Gośćmi byli również Wojciech Biedroń ("Sieci") i Piotr Trudnowski (Klub Jagielloński).
2020-10-27, 10:00
Posłuchaj
W poniedziałek w wielu polskich miastach odbyły się kolejne protesty przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Demonstranci paraliżowali ruch na najważniejszych drogach i skrzyżowaniach, z dużym opóźnieniem kursowała komunikacja miejska. W Warszawie blokady zorganizowano m.in. na rondzie Waszyngtona, rondzie Dmowskiego, rondzie de Gaulle'a, rondzie Wiatraczna, a także na mostach Poniatowskiego i Łazienkowskim. Wieczorem protesty przeniosły się przed Trybunał Konstytucyjny, na placu Trzech Krzyży doszło do starcia między antifą a narodowcami.
Powiązany Artykuł
Protesty po orzeczeniu TK ws. aborcji. Demonstranci przeszli pod siedzibę PiS w Warszawie
Zdaniem Mateusza Kosińskiego kontrolę nad protestami przejęły osoby o rewolucyjnym charakterze, które dążą o obalenia porządku społecznego. - To jest nieszczęście dla osób, które protestują przeciwko wyrokowi TK. Z wyrokiem można się zgadzać lub nie, można go uznawać za społecznie pozytywny lub nie. Natomiast protesty przyjmują formę fizycznych ataków i nie powinno być na to zgody. To będzie tylko szkodzić osobom, które pokojowo chciały wyrażać swoje niezadowolenie. Przez radykalizację protesty stracą na impecie. Część protestujących kobiet nie chce się kojarzyć z atakami na kościoły, księży i policjantów, rzucaniem butelkami - powiedział publicysta. Dodał, że tworzy się również narrację, iż protestujący są barbarzyńcami lub neomarksistami. - To nie są bolszewicy, to jest zagubiona młodzież. Oni kiedyś dorosną, założą rodziny, dojrzeją do konserwatyzmu. Trzeba uważać na język, którego używamy - podkreślił.
Posłuchaj
Eskalacji używanego języka sprzeciwił się również Piotr Trudnowski. - Zwłaszcza strona konserwatywna powinna się od tego dystansować. Emocje przekroczyły granice po stronie protestujących. Nie mieliśmy do tej pory protestów, które były budowane tylko i wyłącznie na nienawistnych hasłach. Zgoda na licytowanie się epitetami jest dolewaniem oliwy do ognia. Strona chrześcijańska powinna nieść świadectwo wyrozumiałości, wręcz czułości do zagubionych osób - stwierdził gość Polskiego Radia 24.
REKLAMA
Natomiast Wojciech Biedroń zauważył, że protesty odstraszają milczącą większość. - Mamy do czynienia z rewoltą w wykonaniu młodzieży. W dużej mierze zamożnej, znudzonej i sfrustrowanej w wyniku pandemii. To się jednak dalej nie rozleje, ta wściekłość nie jest w żaden sposób konstruktywna. Atakowane są wszystkie grupy polityczne. Gdyby na ulice wyszło milion kobiet, to pewnie należałoby się zastanowić nad ekstraordynaryjnymi rozwiązaniami. Natomiast widziałem kilkunastoletnie dziewczyny i chłopców, którzy nie rozumieli tego, w czym biorą udział. Charakterystyczne jest, że za tym nie idzie żadna propozycja. Na wściekłości i nienawiści niczego nie można zbudować. Metody i motor jest bolszewicki, autorytarny: zabić, zgnieść, zamalować, zdewastować - podsumował publicysta.
Więcej w nagraniu.
* * *
Audycja: Debata Poranka
REKLAMA
Prowadzący: Dorota Kania
Goście: Wojciech Biedroń ("Sieci"), Mateusz Kosiński ("Tygodnik Solidarność"), Piotr Trudnowski (Klub Jagielloński)
Data emisji: 27.10.2020
Godzina emisji: 8.36
REKLAMA
PR24
Polecane
REKLAMA