Korupcja osłabia pozycję negocjacyjną Ukrainy? "Próbowano naciskać na Zełenskiego"

Skandal korupcyjny i dymisja Andrija Jermaka, szefa biura prezydenta Ukrainy wywołały spekulacje, czy wewnętrzne problemy osłabiają pozycję negocjacyjną Kijowa. - Wojna zmiotła korupcję pod dywan, ale nie zlikwidowała zjawiska. Kiedy nastąpiły te zawirowania, próbowano naciskać na Zełenskiego, licząc na to, że chcąc uporządkować sytuację wewnętrzną, będzie bardziej spolegliwy w rozmowach pokojowych - podkreśla w Polskim Radiu 24 prof. Daniel Boćkowski, ekspert ds. międzynarodowych.

Robert Bartosewicz

Robert Bartosewicz

2025-12-01, 15:50

Korupcja osłabia pozycję negocjacyjną Ukrainy? "Próbowano naciskać na Zełenskiego"
Donald Trump i Wołodymyr Zełenski. Foto: HANDOUT/AFP/East News

Najważniejsze informacje w skrócie:

  • Kreml stawia radykalny warunek pokojowy: chce uznania de iure anektowanych ziem Ukrainy, co stanowi złamanie zasad Karty Narodów Zjednoczonych
  • Skandal korupcyjny i dymisja Andrija Jermaka są wykorzystywane jako forma nacisku, mająca skłonić prezydenta Zełenskiego do większej uległości w rozmowach pokojowych
  • Zdaniem prof. Daniela Boćkowskiego Rosja nie wykazuje woli negocjacji, z których nie wyjdzie zwycięsko, a "państwa atomowe czujące siłę próbują zmieniać granice za pomocą otwartej wojny"

Trwająca od miesięcy dyskusja na temat przyszłego pokoju w Ukrainie wkroczyła w fazę, w której Zachód intensywnie poszukuje wspólnego stanowiska. Pierwotny, 28-punktowy plan przedstawiony przez Stany Zjednoczone, uznany za zbyt radykalny i niekorzystny dla Kijowa, doczekał się kontrpropozycji ze strony państw europejskich - bardziej sprzyjającej Ukrainie. W tej grze dyplomatycznej zagadką pozostaje Rosja, która zdaje się czekać na ostateczną ofertę.

Prof. Daniel Boćkowski wskazuje jednak, że Kreml wcale nie czeka biernie, a jego stanowisko jest o wiele bardziej twarde i nieugięte, niż mogłoby się wydawać. - Trzeba dokładnie odczytywać Putina. Zwłaszcza to, co kilka dni temu odpowiedział na pytania dziennikarzy: że tak naprawdę rozmowy są, ale one nie dotyczą Rosji. Bo Rosja jeszcze nie wie, o czym ma rozmawiać - podkreśla ekspert.

Zdaniem gościa Polskiego Radia 24 Moskwa stawia warunki, które są absolutnie nie do przyjęcia przez Kijów i Zachód. - Stanowisko Rosji jest jasne: rozmowy zaczną się wtedy, kiedy Ukraina wycofa się z Donbasu, a tak naprawdę - według Kremla - tylko wtedy będą produktywne, kiedy Stany Zjednoczone, Europa i inne kraje de iure, a nie de facto, uznają wszystkie nabytki Kremla, czyli stwierdzą, że Rosja jest prawowitym właścicielem tych ziem - zaznacza profesor. 

Prof. Boćkowski podkreśla, że taki warunek to nic innego, jak próba całkowitego złamania powojennego ładu międzynarodowego. - To łamie wszystkie możliwe punkty Karty Narodów Zjednoczonych, a także ustaleń z Helsinek z 1975 roku oraz innych ustaleń. To pokazuje jedno: że państwa atomowe, które poczują siłę, mogą zmieniać granice - mówi gość Polskiego Radia 24. Przypomina również, że choć w Europie stosunkowo niedawno mieliśmy do czynienia ze zmianami granic (jak casus Kosowa), to nie działo się to za pomocą otwartej wojny, szczególnie ze strony państwa, które jest członkiem założycielem ONZ. Konkluzja jest zatem jasna. - Rosjanie nie mają ochoty na jakiekolwiek negocjacje, z których nie wyjdą zwycięsko - mówi ekspert.

Posłuchaj

prof. Daniel Boćkowski gościem Marii Furdyny (Temat dnia) 19:54
+
Dodaj do playlisty

Korupcja w Ukrainie. Czy osłabia pozycję negocjacyjną Kijowa?

W tle tych fundamentalnych ustaleń dyplomatycznych, część ekspertów zastanawia się, czy pozycja negocjacyjna Kijowa nie została osłabiona przez wewnętrzne problemy. Chodzi o głośny skandal korupcyjny w sektorze energetycznym oraz dymisję szefa biura prezydenta Andrija Jermaka. - Ukraina weszła do wojny jako kraj głęboko przeżarty korupcją, jako kraj, w którym oligarchowie - czy to współpracujący z Rosją czy tacy, którzy mieli tylko ukraińskie interesy, albo też w innych krajach - kreowali politykę i korzystali z niej pełnymi garściami przy pomocy różnego rodzaju lewych kontraktów. Wojna zmiotła to pod dywan, ale nie zlikwidowała korupcji - podkreśla prof. Boćkowski.

Ekspert zauważa, że pojawienie się ogromnej ilości pieniędzy pomocowych nieuchronnie musiało sprawić, że korupcja ponownie wypłynęła na powierzchnię, kiedy tylko te pierwsze najbardziej groźne momenty wojny zniknęły. Zastrzega jednak, że walka z nią w warunkach wojennych jest niezwykle trudna. - Myślę, że wojna nie jest dobrym czasem na walkę z korupcją. Jest dobrym czasem, by pokazać niezłomność. Natomiast przepisy i prawo to rzeczy, które muszą być egzekwowane w warunkach pokoju - podkreśla gość Polskiego Radia 24.

Prof. Boćkowski przyznaje, że afera korupcyjna w Ukrainie mogła zostać wykorzystana przez USA jako forma nacisku na władze w Kijowie. - Rzeczywiście próbowano naciskać na Zełenskiego kiedy nastąpiły te zawirowania, licząc na to, że chcąc uporządkować sytuację wewnętrzną, będzie on bardziej spolegliwy na zewnątrz - mówi ekspert. - Jednocześnie dodaje, że "na zewnątrz Ukrainy sprawa jest jasna i nie ma żadnych sugestii co do problemów prezydenta".

W ocenie profesora, choć Wołodymyr Zełenski ma obecnie problem w kraju, na arenie międzynarodowej jego pozycja pozostaje stabilna, gdyż w tej chwili, jak podsumowuje, w kontekście negocjacji pokojowych "nikogo poza Zełenskim nie ma". O nacisku wywieranym na prezydenta Ukrainy napisał między innymi francuski dziennik "Le Figaro".

Czytaj także:

Źródło: Polskie Radio 24
Prowadząca: Maria Furdyna
Opracowanie: Robert Bartosewicz

Polecane

Wróć do strony głównej