Były oficer wywiadu: po katastrofie nikt nas nie wezwał
- Gdy dowiedziałem się o wypadku w Smoleńsku, byłem pewien, że zostanę wezwany do pracy, do służb, że zostanie ogłoszony stan podwyższonej gotowości, tak jak było po 11 września. Niestety, instytucje były zamknięte – wspominał w audycji Kulisy Spraw dzień 10 kwietnia 2010 roku były oficer wywiadu i kontrwywiadu płk Piotr Wroński. O dniu, w którym doszło do katastrofy, mówił także redaktor Marcin Wikło (Sieci).
2018-04-11, 09:49
Posłuchaj
- 11 września byłem w Londynie i otrzymałem informację, że został ogłoszony stan podwyższonej gotowości. Niestety, w przypadku katastrofy smoleńskiej, mimo chęci wielu moich kolegów by przybyć do pracy, nikt nas nie wezwał, nikt nie wiedział co z nami zrobić. Kazano nam siedzieć w domu i nie przejmować się tym. Nie robić nic – wspominał płk Piotr Wroński.
Jak dodał, wezwanie wydawało się oczywiste. - To procedura, którą – gdybym rządził służbami – natychmiast bym wprowadzi: ściągnąć wszystkich bez względu na to, czy są potrzebni czy nie. To sprawa wagi państwowej i sprawa bezpieczeństwa państwa. Od czego są służby? – pytał retorycznie gość. - Chcieliśmy tam przyjechać, ale instytucje były zamknięte. Zostało mi obserwować rozgłośnie telewizyjne – oznajmił płk Wroński.
Marcin Wikło wspominał z kolei atmosferę pierwszej nocy po katastrofie przez Pałacem Prezydenckim. - Przychodzili ludzie, odbywały się modlitwy, panowało milczenie, były przyciszone rozmowy. Panowała absolutna żałoba i poczucie wspólnoty – mówił. Odniósł się także do krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, który w pewnym momencie zaczął dzielić Polaków.
Więcej w całej rozmowie.
REKLAMA
Gospodarzem audycji był Tadeusz Płużański.
Polskie Radio 24
Kulisy Spraw w Polskim Radiu 24 - wszystkie audycje
____________________
REKLAMA
Data emisji: 10.04.18
Godzina emisji: 22:40
REKLAMA