Eksperci: kryzys to szansa na przenoszenie inwestycji do Polski, także z Chin
Kryzys pandemiczny uświadamia wszystkim, na ile długie łańcuchy dostaw są kosztowne. Dlatego wiele państw, w tym Stany Zjednoczone, z pewnością będzie zmieniało kierunki swojej polityki gospodarczej i swoje przedsięwzięcia lokowało bliżej. Polska może na tym skorzystać – mówiła w audycji "Rządy Pieniądza" prof. Elżbieta Mączyńska – prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
2020-06-26, 14:00
Zdaniem Adama Rucińskiego z firmy BTFG możemy liczyć na nowe inwestycje amerykańskie, ale trzeba pamiętać, że prezydent Trump zawsze mówił i mówi: "America first".
- W sytuacjach kryzysowych często okazuje się, że to, co miało być tanie, wcale tanie nie jest (…). Jeśli np. w Stanach Zjednoczonych okazało się, że 95 proc. antybiotyków było sprowadzane z Chin, to jasne jest, że Stany zaczynają się zastanawiać, jak inaczej swoje zamówienia i inwestycje lokować – analizowała prof. Elżbieta Mączyńska.
Odnosząc się do tego, czy jest to szansa dla Polski, stwierdziła, że wynika to z prostego rachunku ekonomicznego.
Powiązany Artykuł
Polski eksport do Stanów to już prawie 7 mld dolarów. Maleje deficyt handlowy
- Wielu ekonomistów już wcześniej podkreślało, że w Polsce robi się miejsce dla różnych inwestycji wynikających z nowego podejścia do kształtowania łańcuchów dostaw (…). I nie chodzi tu już tyle o odległość, co przede wszystkim o koncentrację, którą trzeba podzielić. Jeżeli cokolwiek pochodzi z jego kraju, to oznacza to ryzyko i koszty zewnętrzne w przypadku wystąpienia jakichkolwiek awarii, rozgrywek politycznych itd. – zaznaczyła prof. Elżbieta Mączyńska.
REKLAMA
Posłuchaj
Narodowy egoizm USA?
Adam Ruciński stwierdził, że nie jest w tym wypadku optymistą.
- Prezydent Trump powtarza przede wszystkim "America first"
i nic się tu nie zmieniło. Nawet atakował swoich rodzimych przedsiębiorców, że zakładają swoje przedsiębiorstwa nie w Stanach Zjednoczonych, ale za granicą, która rozumiana była szeroko (…). Druga rzecz to to, że o przenosinach inwestycji nie decyduje prezydent, tylko zarządy poszczególnych spółek w USA (…). Doceniając budowanie relacji polsko-amerykańskich przez prezydentów trzeba jednak powiedzieć wprost, ile te osoby mogą. Brutalnie na to patrzę – wyjaśniał Adam Ruciński.
REKLAMA
Koniec wyborczego maratonu
Goście Rządów Pieniądza analizowali również to, na ile wyborcy w kończącej się kampanii prezydenckiej, przynajmniej przed pierwszą turą, biorą pod uwagę kwestie gospodarcze i społeczne.
- Najbardziej nasycony problematyką gospodarczą jest program prezydenta Andrzeja Dudy. Natomiast z żalem muszą stwierdzić, że wątpię, czy ludzie na programy zwracają uwagę (…). Bardzo wiele osób zwraca uwagę na uśmiech, szczerość, czy kandydat jest przystojny itd. I to nawet gdy jeden z kandydatów nie zaprezentował żadnego programu. Byłam zszokowana, że nie ma mowy o konkretach, o problemach gospodarczych – mówiła prof. Elżbieta Mączyńska.
Powiązany Artykuł
70 projektów inwestycyjnych z USA ze wsparciem PAIH
Dostrzegła również to, że w zasadzie wszyscy kandydaci wskazują dziś na kwestie społeczne, nie chcą odbierać świadczeń, np. 500+, a jeszcze całkiem niedawno patrzono tylko na statystyczny wzrost gospodarczy bez dbałości o sprawy społeczne i ekologiczne.
- Zawsze w niepewnych czasach wolimy ludzi, których znamy. Wtedy czujemy się bezpieczniej. Ale coraz więcej wyborców zdaje sobie sprawę, że prezydent z gospodarczego punktu widzenia aż tak dużo nie może. W Polsce to rząd decyduje o wydawaniu pieniędzy, które są w budżecie, choć lepiej gdy prezydent sprzyja tym działaniom – dowodził Adam Ruciński.
REKLAMA
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
PR24/PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA