Eksperci: niskie stopy procentowe to właściwe rozwiązanie na czas niepewności gospodarczej
2021-03-04, 12:00
Decyzja RPP, która utrzymała stopy procentowe na niezmienionym poziomie była spodziewana i słuszna. Odbicie gospodarki zależeć będzie zarówno od ilości pieniądza dostępnego na rynku, jak i od stopnia otwarcia gospodarki, a przede wszystkim od konsekwentnej realizacji planu jej odbudowy – mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": dr Marian Szołucha z Instytutu Prawa Gospodarczego oraz Marcin Roszkowski z Instytutu Jagiellońskiego.
- Stopy procentowe w ujęciu realnym mamy już w zasadzie ujemne, co oznacza, że trzeba dopłacać do tego, że bank przetrzymuje nasze pieniądze. To rozwiązanie znane w wielu krajach, ale dla nas nowość, która na pewno martwi deponentów. Ale z drugiej strony mobilizuje ich do szukania alternatywnych lokat kapitału bliższych realnej gospodarce. Inną sprawą jest to czy w jakimż segmencie nie wygeneruje to bański spekulacyjnej, np. w segmencie mieszkań, do którego część oszczędzających przenosi swój kapitał – mówił dr Szołucha.
Niskie stopy pomagają eksporterom ?
Zaznaczył, że niskie stopy procentowe pobudzają PKB, sprzyjają kredytobiorcom, bywa także że eksporterom, bo działają deprecjonująco na kurs krajowej waluty w stosunku do walut obcych. Z drugiej strony mogą jednak rosnąć ceny towarów importowanych oraz inflacja, czego symptomy już widać, zwłaszcza w sektorze usług.
- Każdy medal ma dwie strony, ale innej decyzji niż ta, którą wczoraj podjęła RPP być po prostu nie mogło – stwierdził dr Szołucha.
Lokaty to nie jedyna możliwa inwestycja
Według Marcina Roszkowskiego najprostsze dla Polaków, którzy mają oszczędności byłby np. zakup nieruchomości na wynajem, bo ich wartość mimo recesji nie spada. Zgodził się, że obecna sytuacja na pewno nie służy tym, którzy trzymają pieniądze na koncie.
- Na rynku jest dużo pieniędzy, które mają napędzać gospodarkę w czasie recesji, czy wychodzenia z niej. Mamy ujemny przyrost PKB więc większa ilość pieniędzy na rynku, wywoływany w ten sposób ruch, ma też pomóc wychodzeniu z recesji. W sytuacji, gdy mniej świadczymy usług, prac, jesteśmy mniej aktywni, a pieniędzy jest więcej powoduje też inflację – wyjaśniał Marcin Roszowski.
Co z inflacją ?
Ekspert z Instytu Jagiellońskiego wskazał na ceny energii, które są już o 10-15 proc. wyższe niż rok wcześniej, choć nie wszystko pokazuje wskaźnik inflacji, bo tzw. koszyk dóbr i usług, do jej oceny jest tak skonstruowany, że nie oddaje w pełni jej poziomu.
Odnosząc się do danych pokazujących, że w Polsce jest obecnie najwyższa inflacja w Europie dr Szołucha zauważył, że być może nie ma czego obawiać na przyszłość, jak sugeruje prezes NBP.
- Na razie inflacja bardzo nie rośnie, bo maleje dynamika wzrostu wynagrodzeń, a konsumenci są bardzie wstrzemięźliwi, dlatego PKB spada. Pytanie, co stanie się, gdy zaczniemy wracań na ścieżkę wzrostu i czy przypadkiem jeszcze zanim na nią wrócimy, nie spełni się czarny sen ekonomistów o stagflacji czyli jednoczesnej recesji połączonej z wysoką inflacją. Do obaw o wzrost inflacji od stycznia doszedł kolejny argument: kilkanaście nowych opłat czy podatków, albo podwyżki już istniejących oraz zapowiedzi kolejnych. A to podnosi koszty utrzymania i ceny artykułów spożywczych, co nie sprzyja bezproblemowemu wyjściu na prostą – dowodził dr Szołucha.
Marcin Roszkowski podkreślił, że rację mają zarówno ci, którzy przewidują znaczny wzrost inflacji jak i ci, którzy takiego scenariusza nie przewidują. To zależy w jakiej perspektywie czasowej to oceniamy.
- Pamiętajmy też, że polska złotówka rywalizuje z innymi walutami, dlatego trend niskich stóp procentowych jest trendem niedobrym. Krótkookresowo taka polityka pomaga, ale w ten sposób bierzemy udział w światowej wojnie walutowej – przypomniał Marcin Roszkowski.
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw