Eksperci: inwestycje publiczne w edukacje, naukę i zdrowie, będą mieć dużą stopę zwrotu
Inwestycje, z których zwrot w kolejnych latach mogą być najwyższe to te w kapitał ludzki, w edukację i zdrowie. Doskonale w tej roli inwestora sprawdza się państwo. Inaczej jest z konkretnymi inwestycjami polegającymi na budowie dróg, mostów itp. W tym wypadku przewagę powinny nadal mieć firmy prywatne - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) i ekonomista Marek Zuber.
2021-07-07, 10:00
Według raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego pt. "Czy państwo może być dobrym inwestorem?", tylko 20 proc. wszystkich inwestycji publicznych w krajach UE stanowią wydatki na infrastrukturę. Pozostałe 80 proc. to wydatki na inwestycje w kapitał ludzki, czyli zdrowie i edukację. Natomiast przy inwestycjach prywatnych tylko 12 proc. środków kierowane jest na rozwój kapitału ludzkiego. Roczne stopy zwrotu z inwestycji państwa w edukację i zdrowie obywateli potrafią przekroczyć nawet 10 proc.
- Państwo może być dobrym inwestorem, ale w dużej mierze zależy to od wydolności administracji poszczególnych krajów oraz na co te inwestycje są skierowane. Najwyższą stopę zwrotu w perspektywie przyszłych dekad mają te związane z rozwojem właśnie kapitału ludzkiego, tj. związane z edukacją, długoterminowym szkoleniem osób w wieku produkcyjnym itp. Zwracają się one nie w sposób prosty, że wybudujemy dupą inwestycję, która przyniesie bezpośredni zwrot, ale perspektywicznie, żeby gospodarki generowały później większą wartość dodaną przesuwały się w łańcuchach dostaw a marże i wyniki firm docelowo mogły być wyższe – mówił Andrzej Kubisiak.
Zaznaczył też, że jeśli inwestycje w ludzi, w badania i rozwój będą finansowane nawet z długu, ze środków, które trzeba będzie spłacać, to jeżeli stopa zwrotu przewyższa 10-12 proc. to taki dług nie będzie problemem.
- Inwestycje w kapitał ludzi są dobre z punktu widzenia rozwoju gospodarki i całego państwa. Przynajmniej od przełomu lat 60. i 70. XX wieku, gdy powstało pojęcie gospodarki opartej na wiedzy, inwestowanie tego rodzaju mieliśmy bardzo rozszerzyć, a przynajmniej już wtedy zdano sobie tego sprawę. Bez tego nie da się bowiem uzyskać przewagi konkurencyjnej i efektywnie rozwijań gospodarki – tłumaczył Marek Zuber.
REKLAMA
Dodał też, że państwo może być dobrym inwestorem, ale "musimy zastanowić się, w których obszarach ta aktywność państwa może być duża, a w których niekoniecznie". Podkreślił, że jeśli mówimy o kapitale ludzkim to ja najbardziej jest za jego rozwojem. Ale jeśli chodzi o różnego typu infrastrukturę, to gość wyraził większy sceptycyzm. Jego zdaniem w tym wypadku decyzje inwestycyjne powinny podejmować firmy prywatne, które jedynie byłyby wspierane przez państwo np. przy pomocy grantów.
Goście "Rządów Pieniądza" rozmawiali również o cenach paliw. Z najnowszych danych i analiz wynika, że w Polsce należą one do najniższych w Europie. Tańsza benzyna jest tylko: w Bułgarii, Rumunii i Słowenii. Natomiast olej napędowy jest tańszy na: Litwie, Słowacji, w Słowenii, Rumuni i Bułgarii. Średnia cena benzyny 95 w Polsce wynosi 5,49 zł zł za litr, a np. w Grecji, w przeliczeniu 7,46 zł.
Zdaniem Andrzeja Kubisiaka, ceny paliw w Polsce są niższe niż w wielu państwach, ale nie można, jak to się próbuje łączyć ich z dochodami obywateli, gdyż te wielkości są od siebie zupełnie niezależne.
Również zdaniem Marka Zubera odnoszenie cen paliw do zdolności nabywczej Polaków jest raczej "formą retoryki politycznej", bo "faktycznie ceny paliw w Polsce należy do jednych z najniższych w Europie, ale nie wolno abstrahować od wysokości wynagrodzeń".
REKLAMA
- W każdym kraju cena paliwa zależy od podatków, które trzeba płacić w cenie. Jest więc duża możliwość wpływania na ceny ze strony państwa – dodał ekonomista.
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
REKLAMA
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA