- Decyzje o wzroście wynagrodzeń w sferze budżetowej powinny podlegać dokładnie określonym regułom. Z ekonomicznego punktu widzenia płace nie powinny rosnąć szybciej niż poziom wzrostu PKB z uwzględnieniem inflacji, w przeliczeniu na wielkości nominalne. Reguła ta nie musi być jednak sztywno pojmowana, bo mogą być lata gorszej koniunktury, a wtedy podwyżki mogą być odkładane, a potem wyrównywane, kumulowane - mówiła prof. Mączyńska.
"W ciągu ostatnich 6 lat zarobki w Polsce wzrosły 42-48 proc.". Fogiel o podwyżkach dla polityków
Zaznaczyła, że najważniejsze są jednak jasne zasady, ponieważ ich brak wywołuje spory i niezadowolenie. Za równie istotne uznała ryzyko, jakie wiąże się ze zbyt niskimi wynagrodzeniami w budżetówce.
- W takich wypadkach następuje ryzyko negatywnej selekcji. Mamy z nim już do czynienia w niektórych obszarach sfery budżetowej, także w oświacie. W ostatnim wypadku jest też problem feminizacji, a ogólne dane o zarobkach pokazują, że wciąż kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni - zauważyła prof. Mączyńska.
22:40 _PR24_AAC 2021_08_04-09-07-25.mp3 Gośćmi audycji "Rządy Pieniądza" w Polskim Radiu 24 byli: prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, i dr Marian Szołucha z Instytutu Prawa Gospodarczego. Rozmawiała Anna Grabowska.
Podkreśliła, że reguły wzrostu wynagrodzeń "powinny być przede wszystkim zgodne z logiką ekonomiczną, a ta jest taka, że tak krawiec kraje, jak mu materiału staje". Na pewno jednak, zaznaczyła, gdy wytwarzamy coraz więcej, to i płace powinny odpowiednio rosnąć również w sferze budżetowej.
W opinii prezes PTE nie najlepszym rozwiązaniem byłoby też wyłączenie kosztów wynagrodzeń pracowników z ogólnej puli środków przeznaczonych na działalność jednostki budżetowej.
- Na takiej zasadzie można odrębnie traktować wszystkie rodzaje nakładów. Niezbędna jest po prostu stała ekonomiczna, szczegółowa analiza, jakie nakłady rosną i dlaczego - stwierdziła prof. Mączyńska.
- Inflacja za lipiec pokazała, że wszyscy rok do roku tracą teraz 5 proc. swoich dochodów, ale mam nadzieję, że to się zmniejszy - powiedział dr Szołucha. Przyznał, że parametry w postaci dynamiki PKB powinny być powiązane z wynagrodzeniami w szeroko pojętej sferze budżetowej. - Wynagrodzenia te powinny rosnąć nie tylko ze względu na inflację, ale także na to, że w ostatnich latach szybko rosną wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw - dodał.
GUS: w czerwcu 2021 roku wzrosły płace i zatrudnienie
Zwrócił uwagę, że pracownicy medyczni czy nauczyciele powinni zarabiać jak najwięcej, ale mogą tu występować różnice w zależności od tego, komu oni podlegają, jakie są zasoby finansowe danego samorządu. Dodał, że - patrząc na proponowane zmiany podatkowe - dochody te niestety będą maleć.
- Kluczem do tego, by budżetówka zarabiała dobrze, jest też jej odchudzenie, zwłaszcza administracji. Do tego potrzebna jest deregulacja, ale również modernizacja pracy urzędów, instytucji, w sensie - podniesienie efektywności ich pracy poprzez wprowadzenie nowych narzędzi IT. To musi postępować, żeby budżetówka mogła zarabiać jak najwięcej bez nadmiernego obciążania budżetu państwa - argumentował dr Szołucha.
Odnosząc się do propozycji wynagrodzeń minimalnych dla poszczególnych grup zawodowych, stwierdził, że "zagmatwałoby to sytuację i wywołało niekończące się dyskusje i spory także pomiędzy różnymi grupami zawodowymi".
PR24, Anna Grabowska, akg