Eksperci: w 2014 r. z OFE zabrano 153 mld zł, Polacy stracili zaufanie do systemu emerytalnego na lata
Zabranie pieniędzy Polaków z OFE i ich częściowy transfer do ZUS nie miały na celu ratowania naszych oszczędności emerytalnych, lecz finansów publicznych - stwierdził w audycji "Rządy Pieniądza" Krzysztof Bocian, analityk Wise Europa. Wskazał też na problem znacznego pomniejszenia kapitałowej części systemu emerytalnego, a ta będzie nam coraz bardziej potrzebna. Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan stwierdził, że na zabraniu środków z OFE Polacy nie stracili, bo był to czas słabej koniunktury i niskiej stopy zwrotu, ale faktycznie nadwątlone zostało zaufanie do systemu emerytalnego jako takiego.
2023-08-04, 11:00
Goście audycji odnieśli się m.in. do wypowiedzi Donalda Tuska o "uratowaniu" środków zgromadzonych przez Polaków w OFE. Ta operacja z 2014 r. popularnie nazywana jest raczej przejęciem pieniędzy, które Polacy w OFE zgromadzili.
Chodziło o kwotę 153 mld zł, które rząd PO. PSL przejął aby wesprzeć kulejący system finansów publicznych. Mimo deklaracji z momentu tworzenia OFE, jako miały to być nasze własne pieniądze, za które na emeryturze będziemy np. podróżować po świecie, w 2015 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że są to środki publiczne i dlatego mogły zostać przejęte przez państwo.
Skutkiem tej sytuacji było zniechęcenia Polaków do oszczędzania na przyszłą emeryturę i utrata zaufania do gromadzenia pieniędzy na starość w instytucji organizowanej przez państwu, w tym w ZUS. Tej straty nie odrobiliśmy do dziś co widać chociażby po nikłym zainteresowaniu oszczędzaniem w IKE, IKZE czy nawet PPK, które posiadają zapis o tym, że środki w nich zgromadzone są prywatne i dopłacają do nich państwo i pracodawcy.
Po 2014 r., gdy powstała taka możliwość Polacy masowo z OFE rezygnowali. Pozostało w nich ok. 2 mln osób. Dziś są to raczej starsze roczniki pracowników wobec czego przewiduje się, że ok. 2024 r. OFE mogą zniknąć samoistnie. Warto jednak pamiętać, że po wycofaniu się z OFE pozostały w nich jednak nadal pieniądze ulokowane w akcjach spółek giełdowych, choć wiele osób już nawet o tym nie pamięta.
REKLAMA
To było działanie tylko dla finansów publicznych?
W opinii Krzysztofa Bociana nie można mówić o „ratowaniu” środków z OFE, a raczej o ratowanie ówczesnego stan finansów publicznych państwa.
- Ten manewr polegał na umorzeniu obligacji, co miało przynieść spadek nominalnego długu publicznego. Minusem tego jest to, że została zabrana pokaźna część środków z kapitałowej części systemu emerytalnego. W Polsce system jest w dużym stopniu repartycyjny, co oznacza, że środki pobierane przez obecnych emerytur to nie ich pieniądze, tylko tych którzy obecnie pracują. To ok. 96 proc. wszystkich aktywów w systemie emerytalnym. OFE to 3,2 procent, a w tzw. III filarze to 0,8 proc. Część kapitałowa jest więc marginalna – wyjaśniał Krzysztof Bocian.
W jego opinii należałby już jak najszybciej rozszerzać część kapitałową, bo taka będzie konieczność ze względów demograficznych. Składkujących będzie mniej, a pobierających świadczenie więcej. Tak jak kiedyż stopa zastąpienia wynosiła ponad 70 proc., tak dziś jest to nieco ponad 50 proc. I ta relacja będzie spadać.
- Trzeba będzie dopłacać do emerytur z budżetu państwa, przesuwając strukturę wydatków. Dziś udział wydatków na emerytury i renty w budżecie państwa stanowi ok. 30 proc. Jest to największa pozycja po stronie wydatkowej – podał Krzysztof Bocian.
REKLAMA
Zgodził się, że problemem z odkładaniem na emeryturę dodatkowo we własnych zakresie jest dziś brak zaufania do takich instytucji jak IKE, IKZE czy nawet PPK. To zaufanie zostało zaś utracone szczególnie właśnie w momencie przejęcia pieniędzy z OFE w 2014 r.
Jeremi Mordasewicz zgodził się z utratą zaufania, ale w jego opinii Polacy przy przesunięciu środków z OFE częściowo do ZUS nie stracili, bo stopa zwrotu była w tym czasie niska. W ZUS była ona wyższa ze względu na wzrost zatrudnienia i wynagrodzeń.
- Donald Tusk prawdopodobnie miał na myśli, że ze względu ma perturbacje na rynkach kapitałowych, kolejne kryzysy, stopa zwrotu z oszczędności gromadzonych w OFE byłaby niska, także ze względu na pandemię itd. – stwierdził Jeremi Mordasewicz.
W jego opinii, z punktu widzenia prawnego środki w OFE były publiczne, bo były podzielone, a 2/3 z nich miało trafić do ZUS, a 1/3 do OFE.
REKLAMA
Czy Polacy są młodym społeczeństwem?
Goście audycji zauważyli że jesteśmy jeszcze stosunkowo młodym społeczeństwem w Europie, bo średni wiek w Polsce wynosi 39-40 lat, podczas gdy na Zachodzie 44-45 lat. Ale jednocześnie jesteśmy społeczeństwem starzejącym się najszybciej, co oznacza, że zbliżamy się do czasu kiedy na jednego emeryta będzie przypadał jeden pracujący.
Co z inflacją?
Eksperci odnieśli się również do analizy PKO BP, że inflacja w sierpniu prawdopodobnie wyniesie 10 procent, zaś we wrzeniu spadnie poniżej dwóch cyfr.
Wobec tego rynek coraz częściej mówi, że obniżka stąp procentowych jeszcze we wrześniu jest realna, a w ciągu 6 miesięcy stopy mogą spaść do poziomu ok. 5,5 proc.
W opinii Krzysztofa Bociana i Jeremiego Mordasewicza poziom inflacji wynoszący ok. 10 proc. jest na tyle wysoki i daleki od celu inflacyjnego, że mówienie o obniżkach stóp procentowych jest przedwczesne. Nawet gdyby obniżka była niewielka o 0,25 pkt., to i tak do rynków poszedłby sygnał, że taka będzie dalsza ścieżka.
REKLAMA
Ekonomiści przypomnieli, że tymczasem banki centralne rozwiniętych gospodarek: Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii czy UE, mimo znacznie niższej inflacji niż w Polsce, nadal stopy procentowe podnoszą, uznając zwalczenie inflacji za cel kluczowy.
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA
REKLAMA