Eksperci: KE musi wspólnie z krajami naszego regionu wypracować rozwiązania, aby import zboża z Ukrainy nie rujnował rynków żywności
- Polska powinna razem z KE przygotować strategię na zalew polskiego rynku przez ukraińskie zboże. Niestety czas od momentu wprowadzenia embarga do 15 września, nie został wykorzystany, a nie wiadomo jaka będzie reakcja UE na wprowadzone embargo na przez Polskę, Węgry i Słowację - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": Adam Ruciński z firmy doradczej BTFG i Piotr Soroczyński główny ekonomista KIG.
2023-09-18, 10:00
Goście audycji podkreślali, że dla części polskiego rolnictwa (z uwagi na jakość gleb i wielkość pól) import żywności z Ukrainy będzie niezwykle konkurencyjny. Tymczasem nasi politycy wręcz wywierali presję na UE, aby po ataku Rosji na Ukrainę rozpocząć z z Kijowem skrócone negocjacje o wejściu tego kraju w struktury Wspólnoty. Co paradoksalne tak jak kiedyś mówiono, że polskie rolnictwo musi wygrać rywalizację z czeskim z uwagi na intensywność produkcji i lepsze gleby, tak teraz widać przewagę w tej dziedzinie rolnictwa naszego sąsiada z południowego - wschodu.
Co gorsza nie wiadomo jakie kary nałoży Bruksela na polskich rolników, bo to że na razie się temu przygląda nie rozstrzyga jak bolesne będą konsekwencje za samodzielnie wprowadzone embargo na import zbóż.
W opinii ekspertów polskie rolnictwo ma dwa warianty postępowania. W pierwszym powinno być systemowo przygotowane do wieloletniej rywalizacji z tańszą żywnością ukraińską, co będzie możliwe w okresie przedakcesyjnym Kijowa, ale trudno zakładać że wszystkie dziedziny polskiej produkcji żywności będą skutecznie obronione. Drugi wariant zakłada, że tak jak np. w XVII wieku, Polska może zarabiać na pośrednictwie w handlu zbożem do Europy i innych krajów świata lub starać się zainwestować na Ukrainie, aby tam produkować taniej pewne rodzaje żywności na polski rynek.
Drugim ważnym tematem była ocena spadku inflacji. W tym przypadku Adam Ruciński wyraził nadzieję, że niebawem inflacja będzie jednocyfrowa, ale podkreślił, że nie jest do końca znana jej realna wysokość, z powodu działań rządu takich jak obniżenie stawki VAT na żywność, dopłaty do energii, utrzymywanie niższych cen paliw niż to by wynikło z trendów cen światowych.
REKLAMA
Piotr Soroczyński, podkreślił, że tylko cztery razy po roku 1989, mieliśmy inflację na poziomie około 5 procent, dlatego nawet jednocyfrowa inflacja przewidywana do końca tego roku, jest wciąż bardzo daleko od celu inflacyjnego NBP określonego na 2,5 procent.
Adam Ruciński apelował, aby pamiętać, że obecny poziom inflacji jest wciąż niszczący dla naszych oszczędności, kosztów życia i nie należy się do tego stanu przyzwyczajać, tylko starać się powrócić do normalnych czasów gospodarowania, sprzed pandemii i wojny na Ukrainie.
Piotr Soroczyński zwrócił uwagę, że licząc rok do roku konsumpcja indywidualna wzrosła zaledwie o 2,5 procent, przy znacznym wzroście wynagrodzeń, co oznacza że ceny nie mają tak wielkiego wpływu na decyzje o wydatkach. Co gorsza tak duży wzrost wynagrodzeń może zniechęcić przedsiębiorców do inwestycji.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji, którą prowadził Błażej Prośniewski.
REKLAMA
Posłuchaj
PR24/Błażej Prosniewski
REKLAMA