Nabielaka 9. Jest decyzja komisji weryfikacyjnej
Komisja weryfikacyjna uchyliła decyzję reprywatyzacyjną z 2006 roku w sprawie nieruchomości przy ul. Nabielaka 9 w Warszawie. W kamienicy mieszkała m.in. zamordowana Jolanta Brzeska.
2017-12-01, 13:00
Posłuchaj
Komisja uznała, że przy wydawaniu decyzji doszło do rażącego naruszenia prawa. Na "kupca roszczeń" Marka M. nałożyła obowiązek zwrotu ponad 2,9 mln zł nienależnego świadczenia na rzecz miasta. Uznała ponadto, że urzędnicy miasta, w tym sekretarz m.st. Warszawy Mirosław Kochalski, wyrządzili szkodę miastu, co rodzi odpowiedzialność odszkodowawczą.
Decyzję reprywatyzacyjną w styczniu 2006 r. podpisał Kochalski, ówczesny sekretarz m.st. Warszawy z ramienia PiS, dziś wiceprezes PKN Orlen. Na jej mocy kamienicę przekazano trojgu spadkobiercom dawnych właścicieli i znanemu "kupcowi roszczeń" Markowi M., który część praw do niej nabył za bezcen od innych spadkobierców (jest on już oskarżony o próbę oszustwa przy innej reprywatyzacji). Nowi właściciele podwyższyli czynsze lokatorom, od których żądali też pieniędzy za "bezumowne korzystanie" z lokali.
Komisja zbadała tę reprywatyzację 31 października. "Decyzje podejmowałem w przekonaniu, że nie mają wad prawnych" - zeznał wtedy Kochalski. Na uwagę, że podpisał decyzję o zreprywatyzowaniu kamienicy z lokatorami, Kochalski odparł, że nie zakładał, iż "spadkobiercy zachowują się w sposób niegodny, niezgodny z normami współżycia społecznego". "Nikt nie naciskał na mnie, bym podpisał jakąkolwiek decyzję" - dodawał. Patryk Jaki mówił wtedy, że w jego opinii Kochalski nie powinien pozostać na stanowisku wiceszefa Orlenu.
Po reprywatyzacji niemal wszyscy lokatorzy kamienicy opuścili swoje mieszkania. Nie zrobiła tego działaczka ruchu lokatorskiego Jolanta Brzeska, która zginęła w 2011 r. w niewyjaśnionych okolicznościach; dowody wskazują na zabójstwo. Trwa śledztwo w tej sprawie. Córka Jolanty Brzeskiej Magdalena zeznała przed komisją, że "mama musiała komuś podpaść, dlatego że człowiek tak nie ginie". Według niej, lokatorzy zostali przekazani przez miasto "jak żywy towar".
Od decyzji strony postępowania mogą się odwołać do komisji, a potem do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
PAP/IAR/PR24
REKLAMA