Kwestia Naddniestrza. Ekspert: 100 lat temu interwencja wojsk rumuńskich zakończyłaby sprawę
Władze samozwańczego Naddniestrza poprosiły Rosję o pomoc w rozwiązaniu konfliktu gospodarczego z Mołdawią. - Apele o pomoc Rosji mają raczej charakter rytualny, być może chodzi o wsparcie finansowe. Ale do wojny raczej nie dojdzie. Chodzi może o kreowanie chaosu na pograniczu UE i Ukrainy - mówił w Polskim Radiu 24 ekspert ds. bezpieczeństwa dr Tomasz Pawłuszko z Uniwersytetu Opolskiego.
2024-02-29, 16:10
Naddniestrzańska Republika Mołdawska oderwała się jednostronnie od Mołdawii w 1990 roku, deklarując pozostanie w granicach ZSRR. Jednak mimo upływu lat i stoczonej wojny o niepodległość nadal nie jest uznawana na arenie międzynarodowej za niezależne państwo. Traktowana jest jako integralna część Mołdawii, utrzymująca swoją autonomię. Bezpośrednio graniczy z Ukrainą i Rumunią.
Państwo mafijne
Zdaniem gościa Polskiego Radia 24 Naddniestrze jest przykładem państwa mafijnego, które utrzymywane jest dzięki obecności rosyjskiego garnizonu. - To terytorium od kilkudziesięciu lat nie poddaje się zwierzchności Kiszyniowa, co stanowi realny problem Mołdawii w drodze do UE. To przykład, jak funkcjonowałaby Europa Wschodnia, gdyby udało się w tym regionie odbudować rosyjskie wpływy. Powstawałyby separatystyczne ruchy, które destabilizowałyby sytuację i prosiły rosyjskie wojska o pomoc. Podobna sytuacja miała miejsce w Donbasie, gdzie dziś trwa wojna - powiedział dr Tomasz Pawłuszko.
Naddniestrze ma powierzchnię nieco ponad 4 tys. km kw. To 200-kilometrowy pas terenu na lewym brzegu Dniestru o szerokości zaledwie kilkunastu kilometrów. Zamieszkuje je ponad pół miliona ludzi, z czego blisko połowa obecnie deklaruje obywatelstwo rosyjskie. - Rosjanie nie za bardzo mają jak pomóc samozwańczym władzom Naddniestrza. Mogliby dolecieć tam samolotami, ale zostaliby zestrzeleni. Mogliby też próbować wpłynąć przez Dunaj do Mołdawii. Geograficznie nie mają jednak żadnej możliwości, aby rozlokować tam swoje dodatkowe siły. Dlatego apele władz tej republiki mają raczej charakter rytualny, być może chodzi o wsparcie finansowe. Ale do wojny raczej nie dojdzie. Chodzi może o kreowanie chaosu na pograniczu UE i Ukrainy - tłumaczył dr Pawłuszko.
- Być może władzom Naddniestrza marzy się coś w rodzaju Czeczenii pod rządami Kadyrowa. Tyle tylko, że Naddniestrze nie znajduje się na terytorium Rosji. Ta separatystyczna quasi-republika znajduje się na terytorium Mołdawii, która historycznie i kulturowo związana jest z Rumunią. Jeszcze 100 lat temu interwencja wojsk rumuńskich zakończyłaby sprawę. Obecnie oznaczałoby to konfrontację NATO z Rosją. Konflikt tli się od lat. Nikt nie kwapi się do rozwiązania problemu. Być może przyczyni się do tego koniec wojny w Ukrainie - dodał.
REKLAMA
Posłuchaj
Naddniestrze uznawane jest za samodzielne państwo jedynie przez Abchazję i Osetię Południową. Te samozwańcze republiki, będące formalnie częścią Gruzji, same nie są uznawane za osobne państwa przez większość świata i pozostają od lat pod bezpośrednim wpływem Rosji.
Więcej w nagraniu.
* * *
Audycja: Temat dnia/Gość PR24
REKLAMA
Prowadzący: Krzysztof Grzybowski
Gość: dr Tomasz Pawłuszko
Data emisji: 29.02.2024
Godzina emisji: 14.33
REKLAMA
PR24/kormp
Polecane
REKLAMA