Sytuacja po przejściu wielkiej wody. Burmistrz Nysy: powodzi można było zapobiec
- W niedzielę, 15 września, przed południem usłyszałem, że miasto jest bezpieczne, że zrzut wody będzie na poziomie bezpiecznym dla Nysy. Nie wiedzieliśmy, że zrzut będzie dużo większy. Informację o tym musieliśmy zdobywać od kuchni - opowiadał w Polskim Radiu 24 burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz.
2024-09-25, 14:24
Nysa to miasto, które jako jedno z pierwszych padło ofiarą fali powodziowej przechodzącej przez południe Polski. Dzięki ogromnemu zaangażowaniu władz miasta, mieszkańców, a także ludzi dobrej woli, którzy oferowali wszelką możliwą pomoc, miasto udało się uchronić przed totalną katastrofą. Niestety nie oznacza to, że powódź go nie dotknęła.
Burmistrz Nysy: powodzi w mieście można było zapobiec
W Polskim Radiu 24 obronę przed falą przypomniał burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz. Włodarz opisywał także obecne działania władz miasta i wyjaśnił, jaka pomoc jest najbardziej potrzebna.
Urzędnik został zapytany, czy powodzi można było zapobiec.
- Takie mam przekonanie osobiście i myślę, że wszyscy mieszkańcy je podzielają - powiedział Kordian Kolbiarz.
REKLAMA
Posłuchaj
Wyjaśnił on, że przepływająca przez miasto Nysa Kłodzka niemal dzieli je na pół. W obrębie Nysy znajduje się też zbiornik retencyjny nazywany Jeziorem Nyskim. Ten zbiornik na co dzień pełni funkcję rekreacyjną i turystyczną, jednak w sytuacji zagrożenia ma za zadanie przyjmować falę powodziową.
- Po powodzi w 1997 roku ten zbiornik został poddany gruntownemu remontowi, modernizacji za ogromne pieniądze. Prace przeprowadzono też na korycie rzeki. Ten remont zakończył się ok. 10 lat temu i zapewniono nas, że stan i infrastruktura tego zbiornika i koryta rzeki są gwarancją bezpieczeństwa na kolejnych wiele lat - mówił Kordian Kolbiarz.
Problemy komunikacyjne z Wodami Polskimi
Jak wyjaśnił burmistrz Nysy, w niedzielę, 15 września, dowiedział się, że jego miasto będzie bezpieczne, bo nie przewiduje się większego zrzutu wody niż 600 m sześc./s, który jest bezpieczny dla miasta, bo mieści się w korycie rzeki. Niestety okazało się, że zrzut ten szybko zwiększył się do 1000 m sześc./s, zaś Wody Polskie nie poinformowały o tym władz Nysy.
- Najpierw ogłosiliśmy samoewakuację, bo nawet nie wiedzieliśmy, gdzie ta woda pójdzie. Nasze plany mówią o tym, że ewakuacja powinna zmierzać w kierunku miejscowości, która została całkowicie zalana po wyrwaniu wałów na Białej Głuchoławskiej. Potem było wezwanie do ewakuacji kompleksowej i zostało nam to, żeby tę wyrwę, spowodowaną ogromnym spływem z tamy, ratować rękami ludzkimi. Na ostatniej prostej udało się - opowiadał burmistrz Kolbiarz.
REKLAMA
- Pożar w kwaterze strażaków w Lądku-Zdroju. Apelują o instalowanie czujników dymu
- Dywan martwych ryb. Szokujące zdjęcie z terenów popowodziowych
Więcej w nagraniu.
* * *
Audycja: Temat dnia
Prowadzi: Małgorzata Żochowska
Gość: Kordian Kolbiarz (burmistrz Nysy)
Data emisji: 25.09.2024
Godzina emisji: 09.14
Polskie Radio 24/jmo/kmp
REKLAMA
REKLAMA