Strefa Gazy. Cywile w kolejce po chleb zabijani przez żołnierzy Izraela
- Ci ludzie nie są wcale tak antagonistycznie nastawieni do żołnierzy, są po prostu wycieńczeni, wygłodzeni - powiedział w Polskim Radiu 24 Mariusz Borkowski, ekspert ds. Bliskiego Wschodu i wieloletni korespondent w tym regionie, komentując doniesienia o strzelaniu do cywilów w punktach pomocy humanitarnej w Strefie Gazy.
2025-06-30, 14:40
Izraelska armia strzela do cywilów w punktach pomocy humanitarnej
Izraelscy żołnierze dostawali rozkazy strzelania do nieuzbrojonych Palestyńczyków gromadzących się przy punktach dystrybucji żywności w Strefie Gazy - wynika ze śledztwa izraelskiego dziennika "Haarec". Gazeta z Tel Awiwu wyciąga takie wnioski po rozmowach z żołnierzami. Według ich relacji rozkazy otwarcia ognia padały wtedy, gdy wiadomo było, że tłum Palestyńczyków nie stanowi dla żołnierzy żadnego zagrożenia. Z wyliczeń "Haareca" wynika, że od połowy maja w Strefie Gazy doszło dotychczas do 19 "incydentów z bronią palną" w pobliżu punktów dystrybucji żywności.
Posłuchaj
Gość Polskiego Radia 24 wskazał, że do tej pory jest 500 zabitych cywilów w kolejkach po chleb i 4 tys. ciężko rannych. Wyjaśnił, że źródłem tych informacji są sami izraelscy żołnierze z zaciągu, którzy normalnie są cywilami. - Ci żołnierze mówią w wielu wypadkach, że zostały złamane wszelkie, nie tylko kodeksy armii izraelskiej dotyczące traktowania cywilów w czasie wojny, ale wszelkie normy międzynarodowe i etyczne - powiedział Mariusz Borkowski. Jak dodał, żołnierze są zbulwersowani otrzymywanymi z góry rozkazami, a ich zdaniem użycie broni w ogóle nie jest konieczne.
REKLAMA
Małe dzieci umierają z głodu
Ekspert wyjaśnił, że prowadzone przez Izrael punkty pomocy humanitarnej to ufortyfikowane bastiony. Ponieważ są otwarte tylko w określonych godzinach, a żywności jest mało, ludzie ustawiają się już wcześniej w kolejkach. - Ci, którzy przychodzą wcześniej, są ostrzeliwani, bo rzekomo zagrażają armii izraelskiej. Tak się głosi w oficjalnych komunikatach - dodał. Jak zaznaczył strzały padają też w kierunku tych, którzy nie zdążyli odebrać pomocy i zamknięto im punkt przed nosem, ponieważ "znaleźli się w strefie działań wojennych".
Borkowski, powołując się na relacje żołnierzy, wskazał, że do ewentualnego rozpędzenia ludzi wystarczyłoby użyć gazu. - Ci ludzie nie są wcale tak antagonistycznie nastawieni do żołnierzy, są po prostu wycieńczeni, wygłodzeni - dodał. - Nigdy nie padł żaden ani wrogi okrzyk, ani nawet strzał z szeregu tych ludzi czekających po chleb - podkreślił. Jednocześnie wskazał na kolejny bulwersujący fakt. - W ciągu ostatnich dwóch tygodni zmarło 66 dzieci w wieku od miesiąca do trzech lat z braku żywności, z wycieńczenia - poinformował.
***
Audycja: Świat 24
Prowadzący: Paweł Zieliński
Gość: Mariusz Borkowski (ekspert ds. Bliskiego Wschodu, korespondent)
Data emisji: 28.06.2025
Godzina emisji: 13.10
REKLAMA
Źródło: Polskie Radio 24/fc
Polecane
REKLAMA