"Wielu dorosłych ludzi może się w tym komiksie przejrzeć". Orbitowski o "Black Hole"
- "Black Hole" to komiks, który zadaje najważniejsze pytania i porusza najgłębsze struny w duszy - mówił w Polskim Radiu 24 Łukasz Orbitowski. Piotr Gociek podkreślił, że jest to jedna z tych historii, których nie potrafi sobie wyobrazić opowiedzianych w innej formie.
2021-07-29, 01:42
Prowadzący przybliżyli tym razem słuchaczom dwa tytuły: powieść graficzną "Black Hole" Charlesa Burnsa i "Małe rączki" Andresa Barby.
Pierwszy to dziejąca się w latach 70. historia grupy nastolatków z Seattle. Szaleje wśród nich dziwna zaraza, która objawia się niezwykłymi, często przerażającymi mutacjami i deformacjami. Plaga dotyka jednak tylko tych, którzy rozpoczęli życie seksualne.
Piotr Gociek ocenił, że "Black Hole", będąc wybitną powieścią graficzną, jednocześnie jest też jednym z najwybitniejszych przykładów podgatunku powieści o dorastaniu.
- Mam głębokie przekonanie, że jeżeli ktoś miałby potrzebę zacząć przygodę z komiksem jako czymś poważnym, z czymś, co zadaje najważniejsze pytania i porusza najgłębsze struny w duszy, to właśnie "Black Hole" jest tą książką, po którą taka osoba powinna sięgnąć - dodał Łukasz Orbitowski.
REKLAMA
Jak podkreślił, "wielu dorosłych ludzi może się w tym komiksie przejrzeć". - To jest prosta historia o inicjacjach seksualnych i napięciach, które towarzyszą młodym ludziom, którzy odkrywają własną seksualność i o jakiejś potworności, która za seksualnością idzie - wskazał.
- Popkultura bardzo często używa chwytów fantastycznych, żeby o takich sprawach opowiadać - przypomniał z kolei Piotr Gociek. - Oczywiście od razu wiemy, że tu nie chodzi o żadne choroby, żadne epidemie, tylko ta choroba jest metaforą, symbolem przemiany, dorastania, inicjacji seksualnej - dodał.
Piotr Gociek zwrócił uwagę, że "Black Hole", podobnie jak "Małe rączki", to też "niesamowite studium obcości i inności".
Posłuchaj
REKLAMA
"Małe rączki" z kolei opowiadają historię dziewczynki, która po nagłej śmierci rodziców trafia do domu dziecka. Andres Barba z jednej strony zgłębia doświadczenie dziecięcej traumy, z drugiej opisuje, jak puste i ułomne - w zderzeniu z osobą, która wie, czym jest utrata i ma wspomnienia z innego świata - zaczynają czuć się dzieci, dla których do tej pory sierociniec był wszystkim.
- Uważam, że to jest pozycja, jeżeli chodzi o prozę, wybitna, absolutnie wybitna - powiedział Gociek.
REKLAMA
Jednocześnie przyznał, że po jej lekturze miał dokładnie takie samo wrażenie, jak po obejrzeniu niektórych filmów Davida Cronenberga lub Larsa von Triera.
- Doceniając, jak to jest zrobione, jak to jest bolesny kawał sztuki, nigdy już nie chcę wziąć tego do ręki i stanąć nawet w pobliżu tej historii. Tak była ona miażdżąca dla mojej psychiki - przyznał. - To jest historia, przy której "Władca much" Williama Goldinga wydaje się wesołą opowieścią o Prosiaczku i Kubusiu Puchatku - ocenił.
- To nie jest książka, która przemawia do czytelnika wprost. To nie jest - jak u Goldinga - relacja z kolejnych zdarzeń, lecz gęsta fantasmagoria ze zmianą perspektyw, z podmiotem zbiorowym - powiedział Łukasz Orbitowski.
- Ta książka bardzo mocno próbuje uzasadnić tę straszną tezę, że w pewnym wieku granica pomiędzy aktem miłości a aktem okrucieństwa, pomiędzy miłością a nienawiścią jest bardzo płynna i jej przekroczenie właściwie może dokonać się przypadkiem - dodał.
REKLAMA
***
Audycja: "Posłowie"
Prowadzący: Piotr Gociek i Łukasz Orbitowski
Data emisji: 28.07.2021
REKLAMA
Godzina: 22.05
fc
Polecane
REKLAMA