"Wyciągnęłam 500 dolarów, odliczyłam po setce". Prof. Popiela o sytuacji z Grodzkim
- Nie dostałam żadnego pokwitowania po tym, jak zapłaciłam prof. Grodzkiemu za operację mamy. Byłam przekonana, że to jest 500 dolarów wpłacone na fundację - mówiła prof. Agnieszka Popiela na antenie Radia Szczecin.
2020-01-13, 11:10
Powiązany Artykuł
Były pacjent Grodzkiego przed kamerą: wręczyłem mu pieniądze i tego dowiodę
- Tej operacji podjął się pan dr Grodzki, obecny profesor marszałek Senatu Tomasz Grodzki - mówiła prof. Popiela. - Mama leżała w szpitalu Szczecinie-Zdunowie na oddziale torakochirurgii - dodała. - Poszłam do gabinetu pana Grodzkiego i powiedziałam, że słyszałam, że na tym oddziale należy zapłacić, czy wpłacić za operację i jeśli tak jest, to proszę ze mną na ten temat rozmawiać, a nie z moją mamą - relacjonowała Popiela.
- Usłyszałam, że tak, że oni tutaj mają właśnie fundację, że mają bardzo wysokie standardy leczenia, że kształcą lekarzy, że kupują czasopisma medyczne, które są drogie, wyjeżdżają na konferencje i żeby zapewnić taki wysoki poziom usług medycznych, potrzebują takiego wsparcia - kontynuowała.
Dziennikarz pytał, czy Grodzki powiedział wprost, że bez tego wsparcia nie ma możliwości realizacji wspomnianych celów. Popiela odpowiedziała: "nie powiedział tego. To nie było tak, że to był warunek. Ja czułam presję". Z relacji Popieli wynikało, że zapytała Grodzkiego, jakiej kwoty oczekuje i on - według jej relacji - powiedział, że 500 dolarów.
"Byłam zdziwiona, że nie dostałam numeru konta"
Powiązany Artykuł
Śledztwo ws. korupcji w szpitalu Grodzkiego. Prokuratura weźmie pod lupę dokumenty
- Byłam przekonana, że to jest 500 dolarów wpłacone na fundację - kontynuowała. - Byłam zdziwiona nawet, że nie dostałam numeru konta. Wymieniłam te pieniądze, ponownie przyszłam, wyciągnęłam 500 dolarów z portfela, odliczyłam po stówie i pan ordynator wziął te pieniądze - powiedziała.
REKLAMA
Jak dodała, "nie umiem sobie teraz przypomnieć gdzie je schował, czy to była szuflada. Natomiast pamiętam że podszedł do biurka, wyciągnął zeszyt i w tym zeszycie coś zapisał i ja zrozumiałam to w ten sposób, że on zapisał tę moją wpłatę na fundację".
- Nie dostałam natomiast żadnego pokwitowania - podkreślała Popiela. - Jak przyszłam podziękować z kwiatami po udanej operacji, również nie wrócił do tego tematu. Jeszcze miałam taką nadzieję, że może to jest tak, że on po prostu gdzieś wpłacił na jakieś konto i przy tym drugim spotkaniu dostanę pokwitowanie - powiedziała Popiela.
Pieniądze w formie łapówki
Powiązany Artykuł
200 zł za rentgen? Reporter Radia Szczecin o kolejnym pacjencie Grodzkiego
- Operacja się udała i za to jestem panu doktorowi bardzo wdzięczna, bo dzięki tej operacji śmierć mojej mamy była znacznie łatwiejsza, bo udało się tego guza zmniejszyć - dodała.
W listopadzie ub.r. na facebookowym profilu prof. Agnieszki Popieli z Katedry Botaniki i Ochrony Przyrody Uniwersytetu Szczecińskiego pojawił się wpis o treści: "Masakra. Pan profesor Grodzki kandydatem na Marszałka Senatu. Jak moja Mama umierała, to trzeba było dać 500 dolarów za operację. Podobno na czasopisma medyczne. Faktury ani rachunku nie dostałam. Nigdy tego nie zapomnę". Od tego czasu w mediach przytoczono kilka wypowiedzi anonimowych osób wskazujących, że przekazywały prof. Grodzkiemu pieniądze w formie łapówki.
REKLAMA
Prokuratura Regionalna w Szczecinie na początku grudnia ub.r. wszczęła śledztwo dotyczące przyjęcia korzyści majątkowej w szpitalu w Szczecinie-Zdunowie w 2009 r. w związku z pełnieniem funkcji publicznej.
pb
REKLAMA