Duże inwestycje mogą oznaczać duże straty. PKN Orlen i Lotos coś o tym wiedzą
Inwestycje spółek w nowe projekty to nie taka łatwa sprawa. Na początku wszystko wygląda pięknie. Przyszłość i zyski z nowych przedsięwzięć kreślone w biznes planach i prezentacjach na zarządach wyglądają jak baśniowa kraina, do której każdy chce wejść i czerpać jak najwięcej. Są tym piękniejsze, jeśli dotyczą inwestycji zagranicznych.
2014-11-01, 17:13
Jak wiadomo nieznane smakuje lepiej, a w decydentach budzą się głosy zdobywcy i podboju nowych rynków. Tymczasem późniejsza rzeczywistość okazuje się brutalna i radośnie wydawane pieniądze nagle zamieniają się w pył. Zostaje po nich dziura w budżecie i w wielu przypadkach zaciągnięty dług, który trzeba spłacać przez kolejne lata.
PKN Orlen
Zacznijmy od płockiego koncernu, który jeszcze kilka lat temu mocno wspierany przez stronę rządową, chciał osiągnąć pozycję monopolisty w naszym regionie Europy.
Za dużą kwotę, jak na swoje możliwości, 2,8 mld dolarów, kupił w 2006 r. litewską rafinerię Możejki, mimo, że rok wcześniej, kosztem 1 mld dolarów przejął akcje w czeskim Unipetrolu. Te posunięcia wielu obserwatorów rynku określało mianem politycznych, a jak wiadomo połączenie polityki i biznesu prawie nigdy nie wychodzi na dobre.
PKN Orlen, aby sfinansować ówczesne akwizycje sięgnął po dług. Suma zobowiązań na koniec 2005 r. wynosiła w skonsolidowanym bilansie spółki 14,1 mld zł, a po roku zwiększyła się do 23,8 mld zł. Co ciekawe, przy podjęciu decyzji o zakupie Możejek, nie straszne były potknięcia byłych właścicieli tych aktywów – amerykański właściciel (firma Williams), został odcięty przez Rosjan od dostaw surowca rurociągiem, a ich następca – Michaił Chodorkowski, kontrolujący Jukos, popadł w konflikt z Kremlem i został zmuszony do sprzedaży rafinerii.
REKLAMA
Płocki koncern, jak się później okazało, podzielił los Amerykanów i nie mógł zaopatrywać Możejek w ropę najtańszą drogą, czyli rurociągiem „Przyjaźń”.
By podtrzymać funkcjonowanie litewskiej spółki musiał transportować surowiec koleją z portu, co istotnie odbiło się po stronie kosztowej i zepchnęło wynik finansowy pod kreskę.
Dodatkowo niekorzystne otoczenie makroekonomiczne w branży, ostatecznie zmusiło PKN Orlen do utworzenia odpisów aktualizujących inwestycję w spółkę noszącą obecnie nazwę Orlen Lietuva. Wartość odpisu z tego tytułu, ujęta w sprawozdaniu za I półrocze 2014 r. wyniosła 4,2 mld zł, a „przy okazji” spisano straty na inwestycję w udziały Unipetrol.
Całe I półrocze zamknęło się ogromną stratą netto w kwocie 5 390 mln zł mimo tego, że wynik na działalności podstawowej był na plusie. Naturalnie pokazanie tak dużej straty nie oznacza, że z kasy spółki zniknęło nagle ponad 5 mld zł.
REKLAMA
To „jedynie” urealnienie i zmaterializowanie poniesionych wcześniej strat gotówkowych w bilansie spółki, gdyż nakłady poniesione na zakup tych aktywów oraz na późniejsze inwestycje w te aktywa, nie przyniosły owoców w postaci zysków. Co więcej, spisane do zerowej wartości Możejki będą jeszcze generować kolejne straty, czy to w postaci utrzymywania nierentownej działalności, czy jako koszt wstrzymania jej funkcjonowania.
Lotos
Grupa nabyła 20% udziałów w złożu YME, znajdującym się na wodach terytorialnych Norwegii w 2008 roku. Była to pierwsza znacząca inwestycja spółki, która miała być zaledwie początkiem do własnego wydobywania ropy naftowej na dużą skalę, poza granicami Polski.
Wydobycie z tego złoża miało rozpocząć się już rok później, jednak ze względu wykonania przez zewnętrzną firmę złej platformy wydobywczej, ostatecznie nie doszło do skutku. Sprawa trafiła do postępowania arbitrażowego na kilka lat. Co prawda Lotos uzyskał pewne odszkodowanie, jednak zostanie ono przeznaczone na demontaż wadliwej platformy.
Gdańska spółka musiała spisać straty związane z inwestycją w udziały w złożu YME do zera. Wartość odpisów wyniosła 545 mln zł, z czego 191 mln zł zostało ujęte w wynikach za pierwsze półrocze 2014 r. Wraz z wcześniejszymi odpisami, kwota łączna wyniosła 1,6 mld zł i obecnie inwestycja ta w księgach Grupy ma wartość zero.
REKLAMA
Lotos zamierza jednak odzyskać część straconych pieniędzy poprzez m.in. korzystanie z możliwości rozliczenia aktywa podatkowego, które powstało w wyniku realizacji projektu YME. Ma to się odbywać poprzez rozwój produkcji na terenie Norwegii. Jednak gdyby nie to potknięcie i utrata znacznych środków pieniężnych rozłożonych na kilka lat, to konieczna byłaby ogłoszona niedawno nowa emisja akcji o wartości 1 mld zł?
Rawlplug, Cormay
Odpisy aktualizujące składniki majątku, a takim są m.in. udziały w spółkach zależnych, są chlebem powszednim na GPW. Z ostatniej serii publikacji wyników finansowych za I półrocze tego roku, możemy wymienić kolejno kilka takich przykładów, również z sektora małych i średnich spółek. Rawlplug odpisał ponad 8 mln zł w związku z zamknięciem zależnych spółek w Rumunii i Bułgarii, odpowiadających za dystrybucję w tych krajach.
Mimo, że udział tych spółek w przychodach całej Grupy był znikomy, to ich likwidacja stanowiła 65% zysku netto spółki za rok 2013 i bardzo mocno zaważy na wyniku netto za cały rok 2014. W Cormay’u zaktualizowano natomiast wartość aktywów obrotowych. Wartość zalegających w magazynie zapasów określono na 5,4 mln zł, a dodatkowo odpisano wartość należności trudnych do ściągnięcia na kwotę 4,1 mln zł.
Mianownikiem dla wszystkich przedstawionych przykładów odpisów jest niegotówkowy efekt. Odpisy nie oznaczają nagłego wypływu z firmowych kont bankowych przedstawionych kwot. Mają one za zadanie, tak jak już wcześniej wspomniałem, urealnienie wartości przedstawianych w bilansie. Wcześniej owe straty były „maskowane” w przewartościowanych i nierealnych wobec prawdziwej wartości składników bilansu. Szczególnie wrażliwe elementy podatne na opisywany efekt, na które trzeba zwracać szczególną uwagę to zapasy, należności, nieruchomości inwestycyjne i wartość firmy.
REKLAMA
Rafał Irzyński, Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych
Artykuł pochodzi z dwumiesięcznika „Akcjonariusz”. Oficjalnego wydawnictwa Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.
REKLAMA