Włochy trzęsą rynkami: spadki na giełdach, przecena walut

Pogłębiający się kryzys polityczny i ekonomiczny we Włoszech sieje panikę na globalnych rynkach. Reuters podaje, że notowania euro były w środę najniższe od 11 miesięcy, giełdy spadały w USA, Europie i Azji, a rentowność włoskich obligacji podskoczyła do najwyższego poziomu od 26 lat.

2018-05-30, 09:44

Włochy trzęsą rynkami: spadki na giełdach, przecena walut
Reuters podaje, że notowania euro były w środę najniższe od 11 miesięcy, giełdy spadały w USA, Europie i Azji, a rentowność włoskich obligacji podskoczyła do najwyższego poziomu od 26 lat.Foto: EPA/JEON HEON-KYUN Dostawca: PAP/EPA.

Wzrosło oprocentowanie włoskich obligacji, co podraża koszt długu tego państwa. Obawy, że zaszkodzi to unii walutowej, sprawiły, że spadł kurs euro - pisze "Economist".

Kryzys polityczny trwa – dzisiaj decyzja o przedterminowych wyborach?

W środę prezydent Włoch Sergio Mattarella ma zdecydować, czy rozpisać przedterminowe wybory już na lipiec, aby powstrzymać kryzys polityczny, który podkopał zaufanie rynków do włoskiej gospodarki - pisze brytyjski tygodnik.

Rentowności włoskich obligacji ostro w górę

Miarą lęku inwestorów jest to, że różnica między rentownością niemieckich i włoskich obligacji państwowych, która 25 maja wynosiła 190 pkt., podskoczyła w środę do 300 pkt. Szef Banku Włoch, czyli banku centralnego, Ignazio Visco zaapelował do wyborców, by "nie zapominali, że (kraj) jest tylko o kilka kroków od utraty niezastąpionego waloru, jakim jest zaufanie (rynków)" - relacjonuje "Economist".

Inwestorzy boją się nowego, populistycznego rządu w Rzymie

Inwestorzy obawiają się, że z całego tego zamieszania politycznego, po kolejnych w tym roku wyborach wyłoni się "pierwszy od drugiej wojny światowej we Włoszech i w całej zachodniej Europie w pełni populistyczny rząd" - pisze tygodnik. Obawy te sprawiły, że giełda w Mediolanie straciła od 25 maja 5,8 proc.

Referendum zdecyduje o przyszłości euro we Włoszech?

Jak komentuje agencja Reuters, inwestorzy obawiają się, że nowe wybory we Włoszech będą de facto referendum w sprawie przynależności kraju do strefy euro i jego roli w Unii Europejskiej.

Szef działu strategii walutowych Saxo Bank John Hardy - cytowany przez Reutera - ostrzegł, że znowu pojawia się ryzyko "zakażenia" włoskim kryzysem finansowym innych rynków, skoro flagowy indeks Wall Street Dow Jones stracił w środę 1,12 proc.

Hardy przypomniał, że w najtrudniejszym momencie kryzysu finansowego w UE szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi powiedział, że jego instytucja "zrobi wszystko, co konieczne", by uratować euro. Wkrótce może się okazać, że Draghi znów będzie musiał "zrobić wszystko, co konieczne" - ostrzegł Hardy.

Fundusze inwestycyjne grają już na spadki włoskich aktywów i banków

Francuski dziennik finansowy "Les Echos" podaje, że wielkie fundusze inwestycyjne, jak Marshall Wace, Citadel, AQR, BlackRock, Ako capital, Oxford AM i Kairos oraz amerykański gigant BlackRock grają na spadek wartości włoskich aktywów, a zwłaszcza na spadek akcji tamtejszych banków.

Włosi „uruchomią” niwy kryzys finansowy?

Według dziennika przybiera to rozmiary "masywnego ataku spekulacyjnego". "Jest to agresywny rajd, który przypomina kryzys finansowy w Grecji". Słynny finansista George Soros ostrzegł, że "jest całkiem możliwe, iż zmierzamy do sporego kryzysu finansowego", a Europie może znów grozić "ryzyko egzystencjalne" - cytuje "Les Echos".

Eurosceptyczne partie rosną w siłę

Matteo Salvini, lider prawicowej, eurosceptycznej Ligi, która według sondaży może w kolejnych wyborach zdobyć więcej głosów niż w marcu, wezwał prezydenta Mattarellę do podania daty następnego głosowania. "Jego zachowanie nie łagodzi obaw o to, że Włochy mogą się stać Węgrami zachodniej Europy" - komentuje "Economist".

Salvini zagroził, że jeśli Mattarella nie poda terminu wyborów, jego ruch "pójdzie do Rzymu". "Z całą pewnością wiedział, że wielu Włochów może to zrozumieć jako aluzję do kryzysu konstytucyjnego w 1922 roku, który faszyści Benito Mussoliniego wykorzystali do przejęcia władzy dzięki +marszowi na Rzym+. Takie wystąpienia w obecnym klimacie są bardzo nieodpowiedzialne" - podsumowuje "Economist".

PAP, jk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej