"Rynek beauty zaczyna przypominać rollercoaster". Nowa rzeczywistość salonów fryzjerskich i kosmetycznych
Obłożenie salonów fryzjerskich i kosmetycznych nie przekracza 62 proc.; przy braku wsparcia popyt ustabilizuje się na poziomie 60-70 proc. tego sprzed pandemii - wynika z badania Inicjatywy #BeautyRazem.
2020-06-11, 12:44
Jak powiedział założyciel inicjatywy #BeautyRazem Michał Łenczyński, rynek beauty zaczyna przypominać rollercoaster.
- Po pierwszych 2 tygodniach nadpopytu i 16-dniowych kolejkach po odmrożeniu branży, trwa drugi tydzień uspokojenia. W kolejnych 2 tygodniach, gdy wrócą klienci, którzy skorzystali z usług jako pierwsi, sytuacja może się odmienić - wskazał.
Dodał, że trzeci tydzień po otwarciu nie napawa optymizmem: 66,46 proc. salonów ma wolne miejsca "od zaraz". Średnie obłożenie wszystkich salonów wynosi 61,71 proc.
Z badania wynika, że co trzeci salon ma nadal w pełni obłożony grafik, lecz co piąty ma minimalną liczbę klientów, poniżej 20 proc.
Powiązany Artykuł
Świat się zatrzymał, a włosy i paznokcie rosną dalej. Jak Polacy radzą sobie z zabiegami kosmetycznymi w domu?
Zwrócono też uwagę na koszty, jakie ponieśli specjaliści z rynku beauty, dostosowując stanowiska pracy do nowych wymogów bezpieczeństwa, sięgające średnio ok. 1200 zł. Ponoszą także wysokie koszty środków ochronnych, które wzrosły do 2000 proc. - czytamy.
REKLAMA
Jak zaznaczył, pracownicy rynku beaty wskazują na trudności związane z mniejszą wydajnością pracy m.in. przez konieczność spełnienia wytycznych, zapewnienia przerw pomiędzy klientami, w niektórych wypadkach czasowego wyłączenia części stanowisk.
- Niewielka część salonów deklaruje, że nadal pozostaje zamknięta, co jest najczęściej związane z problemami natury osobistej, np. opieką nad dzieckiem. Sytuacja jest jednak nadal dynamiczna - ocenił.
- W opinii badanych, bez impulsu ze strony państwa, popyt ustabilizuje się na poziomie ok. 60-70 proc. tego sprzed pandemii - wskazał.
Dodał, że obniżenie stawki VAT do 8 proc. na usługi kosmetyczne przełoży się bezpośrednio na płynność finansową 15 proc. przedsiębiorstw z tego sektora. - Długoterminowo ten krok pozwoli ochronić nawet 45 tys. miejsc pracy – wskazał Łenczyński.
Według branży usług osobistych, dodatkowym postulatem jest dofinansowanie 50 proc. nakładów na środki higieniczne, ochronne i dezynfekcyjne – w postaci odliczenia od podatku (karty podatkowej, ryczałtu, podatku dochodowego) z możliwością zwrotu bądź przeksięgowania na inne zobowiązania (np. ZUS).
Jak wskazano w badaniu, ceny tych produktów wzrosły o ok. 2000 proc., podobnie jak ich zużycie, w związku z podwyższonym rygorem bezpieczeństwa.
REKLAMA
PAP, PR24, akg
REKLAMA