KE skrytykowała Polskę za nadmierny deficyt, sankcji nie będzie

Posłuchaj

Komisarz do spraw gospodarczych Olli Rehn (IAR): krytyka Polski, ale bez sankcji

Dodaj do playlisty

Dodaj do playlisty

Komisja zarzuciła Warszawie brak skutecznych działań w redukowaniu deficytu i zignorowanie jej zaleceń, ale nie zażądała kar.

KE: konieczne jest przestrzeganie reguł

- Wierzę w partnerstwo, jeśli chodzi o gospodarcze zarządzanie i nie grożę sankcjami. Zwracam jednak uwagę, że konieczne jest przestrzeganie reguł - powiedział komisarz do spraw gospodarczych, Olli Rehn.
Komisja pod koniec maja nakazała Polsce stopniową i skuteczną redukcję nadmiernego deficytu. W tym roku miał on wynieść 3,6 procent PKB, w przyszłym miał być na dozwolonym, 3 procentowym poziomie. Unijni eksperci uznali jednak, że tegorocznego celu nie uda się osiągnąć.

Polski deficyt rośnie zbyt szybko

- Po uważnej analizie stwierdziliśmy, że Polska nie podjęła skutecznych działań i deficyt wzrośnie powyżej dozwolonego limitu. Dlatego wyznaczyliśmy nowy termin na jego redukcję. Ważne jest teraz, by polski rząd wraz z parlamentem wdrożył nowe zalecenia, by ostateczny termin został dotrzymany - dodał komisarz.
W przyszłym roku wprawdzie Polska nie przekroczy limitu deficytu, ale tylko dzięki reformie emerytalnej i przeniesieniu części aktywów z drugiego filaru. To jednak - jak podkreśla Komisja Europejska - nie gwarantuje trwałej redukcji deficytu finansów publicznych w kolejnych latach.
Bruksela ponownie oceni sytuację w Polsce w kwietniu i wtedy zdecyduje o dalszych działaniach. W teorii za zignorowanie zaleceń Komisji państwu członkowskiemu grożą kary finansowe. Bruksela jednak nie zdecydowała się na to nawet wtedy, gdy deficyt na Węgrzech kilka lat temu sięgał 10 procentu PKB. Dopiero po kilku wezwaniach Komisja ostrzegła władze w Budapeszcie, że część funduszy może być wstrzymanych jeśli nie podejmą one konkretnych działań.

abo