Strajk okupacyjny w JSW: minister skarbu wchodzi do gry, chce przejąć kontrolę nad spółką
We wszystkich kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej rozpoczął się strajk okupacyjny. Tymczasem resort skarbu, większościowy udziałowiec publicznej spółki zażądał zwołania nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy. Ministerstwo zaznaczyło, że ma to związek z wejściem w życie nowelizacji ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego.
2015-02-10, 06:00
Posłuchaj
Minister skarbu wystąpił do zarządu JSW z żądaniem zwołania nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy w najszybszym możliwym terminie w sprawie zmian w składzie rady nadzorczej i statucie spółki - poinformowało MSP. Zaapelował też do związkowców o zawieszenie strajku.Spółka odpowiada, że Walne możliwe jest dopiero za miesiąc.
Czasu jest coraz mniej
Tymczasem jutro strajk rotacyjny ma się zamienić w okupacyjny. To znaczy, że górnicy po swoich zmianach nie będą wychodzić z kopalni.ku w spółce.
Przypomnijmy: dziś pod siedzibą JSW w Jastrzębiu-Zdroju doszło do starć protestujących górników z policją. Funkcjonariusze użyli gazu pieprzowego, armatek wodnych i broni gładkolufowej. W wyniku zamieszek poszkodowanych zostało 12 osób, w tym 6 policjantów. Jest także kilku zatrzymanych.
Minister Skarbu chce zwiększyć nadzór nad spółką
"W związku z wejściem w życie nowelizacji ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego i przejęciem nadzoru właścicielskiego nad spółkami górniczymi Minister Skarbu Państwa podjął kroki przewidziane przez kodeks spółek handlowych, w celu zwiększenia efektywności nadzoru nad Jastrzębską Spółką Węglową" - podkreślono w komunikacie resortu skarbu.
REKLAMA
Minister skarbu chce zmian w Radzie Nadzorczej JSW
Jak dodano, minister skarbu wystąpił do zarządu JSW z żądaniem zwołania nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy w najszybszym możliwym terminie, wynikającym z przepisów Kodeksu spółek handlowych. Porządek obrad ma objąć uchwały ws. zmian w składzie rady nadzorczej oraz wprowadzenia zmian w statucie spółki w celu wzmocnienia bieżącego nadzoru rady nadzorczej nad sytuacją finansową spółki.
Minister Skarbu chce przeprowadzenia audytu w spółce
MSP zaznaczyło ponadto, że "w związku z przejęciem kontroli nad JSW minister skarbu zwróci się również do rady nadzorczej o przeprowadzenie w spółce audytu".
– Jako przedstawiciel większościowego akcjonariusza z najwyższym niepokojem obserwujemy ostatnie wydarzenia w Jastrzębskiej Spółce Węglowej i zaostrzanie się strajku, który każdego dnia pogarsza sytuację finansową spółki. Tylko konstruktywny dialog i działania mogą ustabilizować sytuację, uratować miejsca pracy i powstrzymać narastające szkody - podkreślił cytowany w komunikacie resortu wiceminister skarbu Rafał Baniak.
– Ministerstwo skarbu podjęło przewidziane prawem działania, które umożliwią wzmocnienie nadzoru nad JSW. Zwołanie walnego zgromadzenia i dokonanie zmian w radzie nadzorczej wymaga jednak czasu przewidzianego w Kodeksie spółek handlowych. Apelujemy więc do strony związkowej o zawieszenie strajku w tym czasie, powrót do rozmów i do pracy by nie pogarszać i tak już bardzo trudnej sytuacji spółki" - dodał Baniak.
Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie możliwe dopiero za miesiąc
Jak przekazała PAP w poniedziałek rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej Katarzyna Jabłońska-Bajer, termin nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy nie został jeszcze wyznaczony. Przypomniała, że ogłoszenie w tej sprawie musi ukazać się minimum 26 dni wcześniej, tydzień też trwa przygotowanie dokumentów. Walne zgromadzenie może więc odbyć się za ok. miesiąc.
"Termin nie został wyznaczony, przez tydzień będzie przygotowywana dokumentacja, a potem 26 dni musi wisieć ogłoszenie" - powiedziała Jabłońska-Bajer.
Po weekendzie spór się zaostrzył, doszło do starć z policją
Po dwóch dniach spokoju, przez siedzibą JSW odbyła się gwałtowna demonstracja kilku tysięcy górników. 12 osób zostało poszkodowanych, policja użyła m.in. gazu, armatki wodnej i broni gładkolufowej w odpowiedzi na atak płytami chodnikowymi i śrubami.
W demonstracji uczestniczyło setki osób, doszło do starć części manifestujących z policją. Funkcjonariusze użyli m.in. gazu, armatki wodnej i broni gładkolufowej.
REKLAMA
12 poszkodowanych po zamieszkach pod JSW. Policja użyła broni gładkolufowej
Źr. TVN24/x-news
W poniedziałek po południu policjanci mieli informacje o sześciu poszkodowanych funkcjonariuszach i sześciu manifestujących, którym udzielono pomocy. Jak zaznaczył rzecznik śląskiej policji podinspektor Andrzej Gąska, nie mieli oni "poważnych obrażeń".
Czterogodzninna demonstracja - najpierw petardy, potem płyty chodnikowe
Ponad czterogodzinna demonstracja przed budynkiem spółki rozpoczęła się ok. godziny 12. Większość górników przyszła na nią w kaskach. Związkowcy wyjaśniali, że chodziło o odróżnienie ich od ew. innych uczestników demonstracji. Początkowo manifestacja przebiegała stosunkowo spokojnie - przed spółką wybuchały petardy, wyły syreny, płonęły opony i race. Górnicy domagali się - głównie niecenzuralnie - odejścia prezesa JSW Jarosława Zagórowskiego.
REKLAMA
Zaostrza się protest górników pod siedzibą JSW. Od jutra strajk okupacyjny
Źr. TVN24/x-news
Z czasem w kierunku budynku spółki rzucano coraz więcej ciężkich przedmiotów, m.in. metalowe kulki z łożysk. Zniszczone zostały drzwi do siedziby JSW i elementy elewacji. Gdy ochraniający budynek policjanci wyszli na zewnątrz, część manifestantów zaczęła ich atakować. Funkcjonariusze zaczęli używać gazu pieprzowego, potem też armatki wodnej.
Policja odpowiedziała gazem i strzałami z broni głodkolufowej
Manifestujący m.in. wyrywali słupki podtrzymujące okoliczne drzewa i rzucali nimi oraz petardami w policjantów. Skandowali "gestapo, gestapo" i "policja, zostaw górnika". Ok. godz. 15 policjanci oddali salwy z broni gładkolufowej w powietrze, a potem również w kierunku atakujących ich osób. Po pewnym czasie manifestanci zaczęli się rozchodzić.
Apele związkowwców nie pomagały
"Cały czas apelujemy do ludzi, którzy się tam zgromadzili, o zachowania zgodne z prawem. Atakowanie policjantów i niszczenie mienia trudno uznać za formy protestu - to są po prostu przestępstwa" - wskazał Gąska. Po zakończeniu demonstracji podał m.in., że do godziny 16 zatrzymano za atakowanie funkcjonariuszy cztery osoby, a użycie przez funkcjonariuszy broni gładkolufowej będzie - jak zawsze w takich przypadkach - szczegółowo analizowane.
REKLAMA
Organizatorzy stracili panowanie nad tłumem
Przedstawiciel śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" przyznał, że związkowcy stracili panowanie nad tłumem rozgoryczonych pracowników JSW. Sytuacja była nie do opanowania, bo całe nagłośnienie zostało stratowane przez pracowników, którzy się wycofali przed naporem policji, -stwierdził Piotr Szereda ze śląsko-dąbrowskiej "Solidarności".
Kto kogo zaatakował - każdy ma swoją wersję
Tuż przed 15:00 policja zaatakowała górników, którzy mieli zamiar wycofywać się spod siedziby Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Tak, według relacji Piotra Szeredy ze śląsko-dąbrowskiej "Solidarności", doszło do eskalacji napięcia w Jastrzębiu Zdroju. Pod siedzibą górniczej spółki protestuje kilka tysięcy osób, domagających się odwołania prezesa JSW.
Z kolei śląska policja twierdzi, że interwencja była spowodowana koniecznością opanowania sytuacji. Podinspektor Andrzej Gąska powiedział IAR, że funkcjonariusze wkroczyli po ataku, jaki przeprowadzili na nich związkowcy.
W akcji płyty chodnikowe, śruby, kamienie, gaz łzawiący, broń gładkolufowa
Policjanci podjęli interwencję, w momencie kiedy w ich stronę poleciały fragmenty płyt chodnikowych, które były rozbijane przez najbardziej agresywnych napastników - powiedział Andrzej Gąska, dodając, że w kierunku funkcjonariuszy rzucano śrubami, kamieniami i kawałkami desek.
REKLAMA
Przyznał, że użyto gazu obezwładniającego, broni gładkolufowej i armatki wodnej.
Inną wersję przedstawiają związkowcy. Jak powiedział Piotr Szereda, demonstracja miała zakończyć się przed 15, ale policja użyła siły wobec protestujących. Mieliśmy zamiar się wycofywać, podszedłem do mikrofonu przed 15:00, żeby zakończyć tę sytuację i nagle policja zaatakowała górników armatką wodną, petardami, strzelają z broni gładkolufowej - powiedział IAR Piotr Szereda.
Górnicy demonstrują w kaskach
Przybyli górnicy mają na głowach robocze kaski, jak wyjaśniali związkowcy, dla odróżnienia od ew. innych uczestników demonstracji. Przed spółką wybuchają petardy, wyły syreny, płonęły opony i race. Zniszczone zostały drzwi do budynku JSW. Górnicy domagali się - głównie niecenzuralnie - odejścia prezesa JSW Jarosława Zagórowskiego. Interweniowała policja.
Górnicy chcą głowy Zagórowskiego
Związkowcy z Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego mówili, że prezes zaprosił ich na poniedziałek na rozmowy z jego udziałem, wiedząc że to na ich żądanie przez ostatni tydzień trwały negocjacje bez jego udziału. – To już jest po prostu kpina. Stąd już ta determinacja naszych załóg, że to oni przyszli. Oni chcą tu Zagórowskiego, niech wyjdzie, niech próbuje rozmawiać z tymi ludźmi - mówił wiceszef Solidarności w JSW Roman Brudziński.
Wskazał, że na poniedziałkową demonstrację związki zapewniły własne służby, które zapanują, "żeby ten budynek nie został jeszcze dzisiaj spalony".
REKLAMA
Związki zapowiadają protesty głodowe
Brudziński zaznaczył, że od poniedziałku część załóg kopalń ma podejmować protesty głodowe, od wtorku rozpocząć ma się strajk okupacyjny. "Górnicy wiedzą, kto doprowadził tę spółkę do takiego stanu, jaki jest na dzień dzisiejszy. Mają pełen przekaz, wiedzą, że to ci, którzy tutaj zarządzają tą firmą, są za to odpowiedzialni. I dziwi ich, że politycy nie podejmują odpowiednich decyzji" - powiedział wiceszef Solidarności w JSW.
Związki: pozostaje nam tylko minister skarbu
"Czekamy na obecność tutaj właściciela, ministra Karpińskiego, żeby wreszcie pojawił się, bo jeżeli nie zarząd, jeżeli nie rada nadzorcza, to w końcu chyba właściciel, który ma ponad 51 proc. Bo akcjonariusze już do nas pisali..." - zaznaczył związkowiec.
Brudziński przypomniał, że podpisany w piątek protokół uzgodnień i rozbieżności (będący efektem ubiegłotygodniowych rozmów z udziałem negocjatora Longina Komołowskiego) zakłada wyrzeczenia załogi w postaci 7-10 proc. ich wynagrodzenia.
Związki: podpisany protokół to jeszcze nie wszystko
"Wydaje się to niewystarczające. Dla nas najgorszą rzeczą, jaka przez ten weekend się zdarzyła, to jest to, że na dzień dzisiejszy nikt nie interesuje się, co dzieje się w JSW. Rada nadzorcza nie zajęła się wnioskiem, nie zwołała nadzwyczajnego posiedzenia. Właściciel większościowy milczy i czeka nie wiadomo na co" - mówił Brudziński. "Tu jeżeli nie włączy się właściciel w postaci czy to ministra Kowalczyka, czy ministra Karpińskiego, to ja nie wyobrażam sobie rozwiązania tej sprawy" - dodał.
Rzecznik komitetu protestacyjno-strajkowego Piotr Szereda dodał, że załogi zgodziły się już na pewne wyrzeczenia, ale pod warunkiem, że "osoba, która do tej pory prowadziła tę spółkę i doprowadziła do sytuacji krytycznej, odejdzie i zaufają innej osobie, zarządowi w innym składzie".
"Dzisiaj dowiadujemy się, że pan prezes Zagórowski nas zaprasza i w mediach proponuje nowe otwarcie, jakby tych negocjacji do tej pory nie było i rzuca nowymi propozycjami, jakich do tej pory nie dawał. W związku z tym nie rozumiemy, dlaczego cztery dni negocjowaliśmy z udziałem mediatora, obserwatorów, traciliśmy czas" - dodał Szereda.
Pełne wsparcie dla strajkujących ze strony OPZZ
Tymczasem OPZZ stoi murem za strajkującymi w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Dziś prezes firmy, Jarosław Zagórowski powiedział, że te osoby, które chcą pracować są zastraszane przez związkowców.
REKLAMA
Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, z dystansem odnosi się do tych informacji.
Jak podkreśla w rozmowie z Błażejem Prośniewskim, w cywilizowanym kraju gdy spółka dołuje to odwołuje się zarząd, powołuje nowy i ten zaczyna szukać wyjścia z trudnej sytuacji.
Odwołania Jarosława Zagórowskiego ze stanowiska prezesa JSW domaga się szef NSZZ "Solidarność" Piotr Duda.
REKLAMA
Szef "Solidarności" popiera żądanie odwołanie prezesa Zagórowskiego
W poniedziałek wystosował w tej sprawie list do premier Ewy Kopacz. "Główną przyczyną i istotą problemów Jastrzębskiej Spółki Węglowej jest jej prezes Jarosław Zagórowski".
– Bez jego odwołania ta firma nigdy nie będzie właściwie funkcjonowała. Wiedzą o tym załogi kopalń, które na co dzień doświadczają skutków dyktatorskiego, nieudolnego kierowania firmą, nie mającego nic wspólnego z zarządzaniem. Dzisiaj do długiej listy zarzutów wobec tego człowieka dochodzi jeszcze sprowokowanie obecnego konfliktu - czytamy w przesłanym w poniedziałek PAP liście Dudy do szefowej rządu.
– Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że prezes Jarosław Zagórowski bez wcześniejszych negocjacji jednostronnie ogłosił wypowiedzenie trzech umów zbiorowych, motywując to koniecznością ratowania firmy. Gdyby to była prawda, najpierw zaprosiłby związkowców do negocjacji, a w razie ich fiaska podejmował inne działania. Prezes Zagórowski postąpił dokładnie odwrotnie, co każe wątpić w prawdziwość intencji jego postępowania - wskazał Duda.
– Przebieg protestu w JSW wskazuje, że dla jego rozwiązania konieczna jest interwencja większościowego właściciela - Skarbu Państwa. Skala emocji, które towarzyszą coraz bardziej radykalizującym się protestom, grozi nieobliczalnymi konsekwencjami, a dalsza bierność rządu stanowi zagrożenie nie tylko dla istnienia firmy, ale - a może nawet przede wszystkim - ludzkiego zdrowia i życia - dodał szef NSZZ "Solidarność".
Ocenił, że powrotu do sytuacji sprzed protestu już nie ma. "Bez odwołania z funkcji prezesa JSW Jarosława Zagórowskiego tego konfliktu nie da się rozwiązać" - zaznaczył Duda. Jednocześnie zaapelował do Kopacz o taką decyzję i osobiste włączenie się w dalsze negocjacje. – Trzeba sobie zadać pytanie, czy ważniejsza jest obrona jednego skompromitowanego człowieka i jego odprawy, czy los kilkudziesięciu tysięcy pracowników wraz z ich rodzinami. Brak takich decyzji będzie skutkować odpowiedzialnością rządu, która spadnie osobiście na panią Premier - podkreślił Duda.
Zagórowski: ponosimy coraz większe straty
Jastrzębska Spółka Węglowa przez strajk poniosła duże straty produkcyjne i sprzedażowe, a także bardzo duże straty prestiżowe - poinformował dzisiaj na konferencji prasowej szef JSW, Jarosław Zagórowski.
- To jest duży problem dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej - powiedział Zagórowski. Strajk górników trwa trzynastą dobę.
Prezes przedstawił dotychczasowy bilans protestu. Wyliczał, że spółka zatrudnia 26 tys. 296 osób, w proteście wzięło udział 9 tys. 420. Wskazał też, że absencja związana z chorobami, urlopami wynosi około 38 proc., podczas gdy zazwyczaj sięga około 20 proc. - Duża część załogi, nie chcąc brać udziału w strajku, znalazła rozwiązanie w postaci różnego rodzaju zwolnień lekarskich, czy wzięcia urlopu - tłumaczył prezes JSW.
REKLAMA
Nie chcemy likwidować kopalń, ani miejsc pracy
Zagórowski poinformował, że zarząd JSW, ze względu na regulacje UE, nie ma możliwości wystąpienia o finansową pomoc państwa. Taka pomoc byłaby możliwa tylko w przypadku likwidowania kopalń, czego nie ma w planach.
- Rok 2015 będzie takim rokiem, gdzie musimy dostosować firmę po to, aby ochronić miejsca pracy. To przyrzeczenie, które daliśmy pracownikom, związane z tym, że nie chcemy likwidować miejsc pracy. Chcemy utrzymać miejsca pracy w JSW, nie mamy w planach zamykania kopalń czy ograniczania wydobycia, a wręcz to wydobycie coraz większe powinno następować, chcemy dotrzymać te obietnice dla pracowników - powiedział Zagórowski w poniedziałek na konferencji prasowej.
Prezes JSW: Chcemy ochronić miejsca pracy. Nie planujemy zamykania kopalń
TVP/x-news
REKLAMA
Program naprawczy ma chronić płynność
Jak mówił, przygotowany przez zarząd program naprawczy zakłada dwa typy działań - po pierwsze ochronę płynności w najbliższym okresie. Dlatego zarząd chce - jak mówił - wprowadzić "cały szereg oszczędności" i cięcia kosztów. Prezes spółki zapowiedział też "długookresowe działania systemowe". Mają one polegać m.in. na tym, że spółka powinna pracować w cyklu sześciodniowym, przy pięciodniowym tygodniu pracy dla pracownika. W tym kontekście Zagórowski podkreślił, że wzorem dla takiego rozwiązania jest system funkcjonujący w kopalni Silesia. - Jest on bardzo często pokazywany jako dobry model i to się chyba potwierdza - ocenił.
Zgodnie z takim rozwiązaniem pracownik za pracę w sobotę miałby płatne jak w normalny dzień pracy, dostawałby też dodatek za pracę w sobotę. Zdaniem Zagórowskiego jego wysokość powinna być wynegocjowana ze stroną społeczną, ale przykładowo podał stawkę 10 lub 15 zł za godzinę.
Zarząd JSW chce też zmian w wypłacaniu czternastej pensji
Byłaby ona uzależniona od wyników spółki. Jeśli spółka będzie miała zysk, czternasta pensja mogłaby, zdaniem Zagórowskiego, wynosić nawet 20 proc. zysku kopalni. 30 proc. byłoby dla akcjonariuszy, a pozostała jego część pozostawałaby w spółce i byłaby przeznaczana na rozwój i proces inwestycyjny oraz na wypadek dekoniunktury. Jak poinformował prezes JSW, obecnie czternaste pensje dla wszystkich pracowników w spółce kosztują łącznie 250 mln zł.
- Spółka musi dostosować swoje koszty i poziom inwestycji do przychodów, które będą realizowane w 2015 r., a w przyszłości musi podnieść efektywność. Chodzi o to, żeby wszyscy w spółce - czy to jest zarząd, czy to są dyrektorzy, czy to są pracownicy - żeby wszyscy czuli, że dodatkowe pieniądze są za efekty i są uzależnione od tego, czy firma ma pieniądze czy nie. Nie może dochodzić do takiej sytuacji, że w kasie może być pustka - i takie sytuacje mieliśmy w innych firmach górniczych - a czternasta pensja musi być wypłacana. To jest działanie sprzeczne z tym podstawowym założeniem związanym z ochroną miejsc pracy - konkludował.
Protesty i rozmowy. Górnicy nadal nie doszli do porozumienia z wladzami JSW
REKLAMA
TVP/x-news
IAR, PAP, abo, jk
REKLAMA