Pasza bez GMO? Jeszcze nie teraz
To już właściwie przesądzone, że w Polsce stosowanie w paszach soi modyfikowanej genetycznie będzie możliwe po roku 2016. Przewiduje to projekt nowelizacji ustawy przygotowany w ministerstwie rolnictwa. Jednocześnie nie rezygnuje się z rozwinięcia upraw roślin o dużej zwartości białka, którymi można by zastąpić modyfikowaną soję z importu.
2016-06-13, 14:36
Posłuchaj
Polska sprowadza z zagranicy około dwóch milionów ton modyfikowanej soi rocznie. Aby móc w znaczącym stopniu zastąpić te dostawy, trzeba byłoby wydatnie zwiększyć zbiory roślin wysokobiałkowych, czyli bobowatych w kraju.
Takie możliwości potwierdził, w ocenie Ministerstwa Rolnictwa, zakończony już program naukowo- badawczy, przyjęty przez Radę Ministrów w sierpniu 2011 roku. Będzie on jeszcze kontynuowany, wyjaśnia Bogusław Rzeźnicki, dyrektor departamentu hodowli i ochrony roślin w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
- Rada Ministrów w grudniu ubiegłego roku przyjęła kolejny wieloletni program dotyczący badań naukowych i możliwości wdrażania ich w praktyce do 2020 roku. Badania będą prowadzone przez konsorcjom kilku instytutów – wyjaśnia Bogusław Rzeźnicki, dyrektor Departamentu Hodowli i Ochrony Roślin w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Jednostką koordynującą prace ma być Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach.
REKLAMA
Straty dla sektora pasz
Wprowadzenie zakazu importu modyfikowanej soi już od 2017 roku byłoby pochopne uważa prof. Andrzej Kowalski, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
- Największe straty poniósłby sam sektor paszowy. W podtekście jest pytanie, czy nie można importować soi wolnej od GMO? W obrocie światowym jest mniej niż 2 proc. tego typu soi. To nie wystarczy, by zaspokoić potrzeby naszego kraju. Poza tym jest bardzo droga - podkreśla gość.
Dlatego czas dany naukowcom i producentom żywności, dzięki przedłużeniu okresu stosowania pasz z GMO, trzeba dobrze wykorzystać.
- Trzeba poprawić odmiany, podwyższyć plonowanie, dostosować je do zmieniających się warunków klimatycznych – dodaje Bogusław Rzeźnicki.
REKLAMA
Zwiększenie produkcji krajowych roślin wysokobiałkowych poza zwiększeniem bezpieczeństwa sektora hodowlanego, pozwoliłoby na wytwarzanie żywności bez udziału roślin modyfikowanych, coraz częściej wybieranej przez zamożnych konsumentów.
Wydaje się, że właśnie taką żywnością będziemy mogli konkurować z tanimi, zawierającymi GMO, produktami zza oceanu, jeśli dojdzie do podpisania porozumienia o wolnym handlu między Unią i Stanami Zjednoczonymi.
Dariusz Kwiatkowski, abo
REKLAMA