Kto zasiada w radach nadzorczych polskich spółek?
Rada nadzorcza polskiej spółki liczy najczęściej 5 członków, to też jest minimalna liczba określona w Kodeksie Spółek Handlowych.
2016-11-09, 21:07
Posłuchaj
Liczniejsze są rady spółek z indeksu WIG20 - najczęściej 9-osobowe. Najliczniejsze są rady nadzorcze w bankach. Aż w jednej trzeciej z nich rada liczy 9 lub więcej osób. Rekord to 14 - mówił w Polskim Radiu 24 Wiesław Thor doradca zarządu Deloitte i członek rady nadzorczej mBanku.
Im bardziej skomplikowa spółka, tym większa rada nadzorcza
- Działalność rad nadzorczych wynika w dużej mierze z charakteru właścicielskiego spółki. Jeśli jest to spółka rodzinna, nie musi tam być wielu członków, ponieważ właściciel i jego rodzina czują się komfortowo, dysponując nielicznym organem kontrolnym. To samo dotyczy spółek, których działalność jest homogeniczna. Natomiast im spółka bardziej skomplikowana, wielka - jak na przykład bank - tym liczebność członków rady nadzorczej rośnie - mówi gość Polskiego Radia 24 i dodaje, że "skomplikowanie funkcjonowania banku rośnie wraz z kolejnymi funkcjami, które zaczyna on pełnić - kiedy staje się firmą handlującą usługami lub produktami, telekomem, firmą ubezpieczeniową czy leasingową". - W takim przypadku trudno sobie wyobrazić, by skromy 5-osobowy skład był w stanie poradzić sobie z tym, czego od rady nadzorczej oczekuje regulator, czyli KNF - ocenia Wiesław Thor.
Problem z różnorodnością
W radach powinni zasiadać eksperci z danej dziedziny, ekonomiści, a najczęściej potrzebni są prawnicy. - Bardzo wiele rad nadzorczych jest uwarunkowanych otoczeniem prawnym. Trzeba organizować zebrania, walne zgromadzenia, prawnik tu się bardzo przydaje, by nie wywołać galimatiasu. Równie potrzebny jest audytor lub też były biegły rewident, przyda się także ekspert od ryzyka, ekonomista oraz specjalista z branży informatycznej, szczególnie cyberbezpieczeństwa - wylicza rozmówca Sylwii Zadrożnej i dodaje, że nie chodzi wyłącznie o różnice profesji, ale płci i wieku wśród członków rady nadzorczej.
Z tą różnorodnością w Polsce nie jest jednak najlepiej. Zazwyczaj to pięciu mężczyzn w wieku około 50 lat, czterech z polskim, jeden z zagranicznym paszportem. W polskich radach jest mało kobiet - około 14 procent - za to sporo obcokrajowców. Blisko co piąty członek rady spółki notowanej na GPW legitymuje się obywatelstwem innym niż polskie.
REKLAMA
Sylwia Zadrożna/mk
REKLAMA