Jest projekt zmian w prawie dotyczącym przewozu osób. Uber będzie miał problem?
Wprowadzenie obowiązku zlecania przewozu jedynie licencjonowanym przewoźnikom i zniesienie niektórych szkoleń dla przyszłych taksówkarzy - to niektóre założenia projektu ustawy, regulującego rynek przewozu osób. Przedstawił je w Sejmie wiceminister infrastruktury Jerzy Szmit, odpowiadając na interpelacje poselskie. Zmiany mogą bardzo utrudnić funkcjonowanie w Polsce Uberowi - popularnej aplikacji do zamawiania transportu w miastach.
2017-09-28, 20:43
"Projekt ustawy o zmianie ustawy o transporcie drogowym oraz ustawy o czasie pracy kierowców" - to pełna nazwa planowanej nowelizacji. Wiceminister Jerzy Szmit tłumaczył, że głównym celem zmian w prawie jest uregulowanie tego rynku w ten sposób, by wszyscy mogli na nim działać na uczciwych i równych zasadach. Chodzi też, według Szmita, o zwiększenie bezpieczeństwa klientów, którzy korzystają z przejazdów zlecanych przez pośredników (a więc np. Ubera) a także wprowadzenie mechanizmów, które pozwolą kontrolować, czy pośrednicy i współpracujące z nimi firmy prawidłowo wykonują działalność gospodarczą.
Nad nowelizacją trwają prace, ale znamy założenia
Jak mówił Jerzy Szmit, w rządzie trwają prace nad nowelizacją. Wiceminister tłumaczył, że projekt ten przewiduje między innymi: określenie definicji pośrednictwa przy przewozie osób, ustanowienie licencji na pośrednictwo przy przewozie osób oraz ustanowienie obowiązku zlecania przewozów wyłącznie podmiotom posiadającym licencje. Dla przyszłych taksówkarzy natomiast ustawa oznacza ułatwienia, bo w planach jest zniesienie obowiązkowych szkoleń z topografii miejscowości i znajomości przepisów prawa miejscowego dla osób ubiegających się o licencję na przewóz taksówką.
- Należy podkreślić, że projekt ustawy nie ogranicza możliwości świadczenia usług przewozowych, wskazuje jedynie, że przewozy osób mogą wykonywać wyłącznie licencjonowani przewoźnicy. Intencją Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa jest, aby wszyscy uczestnicy rynku przewozów mieli jednakowe prawa i obowiązki, a żadna z grup działających na tym rynku nie była uprzywilejowana, na przykład przez niepłacenie podatków, czy prowadzenie działalności gospodarczej bez jej rejestracji - zaznaczył wiceminister Szmit.
Zmiany oczekiwane - tylko czy przez wszystkich?
Zmiany w prawie dotyczącym przewozu osób rządzący zapowiadali od dłuższego czasu. Prawie pewne było, że do przepisów zostanie wprowadzona definicja pośrednictwa przy przewozie, i że taka działalność zostanie objęta większym nadzorem państwa. Domagali się tego od władz m.in. taksówkarze, którzy uważają, że takie aplikacje jak Uber są dla nich nieuczciwą konkurencją, bo kierowcy Ubera nie muszą przechodzić właściwie żadnych szkoleń, a ich praca nie jest w jakikolwiek sposób uregulowana. Chodziło też m.in. o kwestie płacenia podatków w kraju (za aplikacją Uber stoi firma amerykańska).
REKLAMA
Wicepremier Mateusz Morawiecki opowiadał się za znalezieniem kompromisu w sporze między Uberem a taksówkarzami. W czerwcu mówił, że jest potrzeba, by obie strony nie tylko konkurowały na równych zasadach, ale też płaciły w Polsce podatki. Z kolei firma Uber w wydanym oświadczeniu napisała wówczas, że w nowoczesnych miastach jest miejsce zarówno dla taksówkarzy, jak i dla kierowców korzystających z jej aplikacji.
Czy Uber zniknie z Polski?
Aplikacja Uber na smartfony i urządzenia mobilne działa w kilkuset miastach na całym świecie, w kilkudziesięciu krajach. Cieszy się dużą popularnością, zwłaszcza wśród młodych osób, bo pozwala za pomocą kilku kliknięć zamówić transport samochodem. Transakcje realizowane są bezgotówkowo, za pomocą przypisanej do aplikacji karty płatniczej. Minus jest taki, że w przypadku taksówkarzy mamy do czynienia z kierowcami licencjonowanymi i przeszkolonymi, a Uber takiej gwarancji nie daje.
Uber odniósł sukces, ponieważ działalność takich firm i aplikacji w wielu państwach nie była dotychczas regulowana czy koncesjonowana. Tak jest na przykład w Polsce, gdzie aplikacja ma status pośrednika przy przewozie osób. W praktyce państwo jednak nie ma kontroli nad przewozami Ubera.
Wkrótce ma się to zmienić, a to może oznaczać, że Uber z Polski się wycofa. Głównym ciosem dla firmy może być konieczność zdobycia odpowiedniej licencji od państwa, a to wymaga i pieniędzy, i czasu. Dodatkowo nie wiemy jeszcze dokładnie, jaki będzie status kierowców, współpracujących z amerykańską firmą.
REKLAMA
Z drugiej strony - można się spodziewać, że amerykańska firma będzie walczyć o swoje racje przed polskimi sądami, tak jak to robi na przykład w Londynie, gdzie magistrat nie przedłużył jej licencji na przewóz osób. Powołano się przy tym na względy bezpieczeństwa. Wydaje się jednak, że rząd jest zdeterminowany, by w jakiś sposób uregulować sytuację takich pośredników, a więc Uber może nie mieć wyjścia - albo się dostosować, albo z Polski zniknąć. Poczekajmy jednak na to, aż projekt zmian w prawie zostanie zaprezentowany publicznie.
PAP, Michał Dydliński
REKLAMA