Eksperci o gospodarczych wątkach wystąpienia premiera: Polska liderem przyrostu PKB
Widzę przed nami szansę, żebyśmy w ciągu 10 lat dogonili Włochy pod względem PKB na mieszkańca - mówił w Sejmie premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu chwalił się też m.in. rekordowo niskim deficytem. O gospodarczych wątkach wystąpienia premiera rozmawiali w Polskim Radiu 24 eksperci, goście "Rządów Pieniądza".
2018-12-13, 10:53
Posłuchaj
Marian Szołucha z Akademii Vistula powiedział, że rzeczywiście - Polska, przynajmniej na papierze, zbliża się do biedniejszej części starej unijnej piętnastki, bo nasze wskaźniki gospodarcze od kilkunastu miesięcy wyglądają w przytłaczającej większości znakomicie, nie tylko w ujęciu nominalnym, ale też w realnym. Do tego dochodzi prawdopodobny rekordowo niski deficyt budżetowy.
- Inną kwestią jest to, w jakiej części zawdzięczamy ten sukces ogólnej koniunkturze, a w jakiej polityce gospodarczej. I jeden, i drugi czynnik miał tu istotne znaczenie, ale rzeczywiście jest się z czego cieszyć (...) Od strony gospodarczej premier ma się czym pochwalić - podkreślił. Dodał, że i w polityce gospodarczej zdarzają się potknięcia, ale ogólny obraz i kierunek są dobre.
Do Zachodu trochę nam brakuje, ale go gonimy
Mariusz Adamiak z PKO BP zwrócił uwagę, że wskaźniki gospodarcze nie w pełni opisują zamożność społeczeństwa. Jak mówił, trzeba też patrzeć np. na zakumulowany kapitał, a pod tym względem mamy jeszcze sporo do zrobienia. Niemniej jednak - podkreślił - aktywność gospodarcza w Polsce jest wysoka, a Polska jest liderem pod względem przyrostu PKB wśród krajów, które 30 lat temu przeszły transformacje.
- Na pewno Mateusz Morawiecki może się chwalić kwestiami gospodarczymi. Wzrost jest wysoki, udało się też utrzymać dyscyplinę budżetową mimo rozbudowanych programów socjalnych - dodał.
Prąd jednak powinien zdrożeć?
Premier zapewniał wczoraj, że nie będzie podwyżek cen energii. Grzegorz Maliszewski z Banku Millenium powiedział, że wiele wskazuje na to, że te ceny jednak powinny wzrosnąć, bo wyższe też są ceny za emisję dwutlenku węgla, którego Polska emituje przecież dużo.
- Patrząc na rachunek ekonomiczny z punktu widzenia firmy energetycznej, to wzrost cen energii jest uzasadniony. Oczywiście wiemy, że rząd chce zminimalizować obciążenie gospodarstw domowych rosnącymi kosztami energii. Jest pomysł dopłat, jest pomysł ograniczenia kosztów firm energetycznych, żeby mogły one zamortyzować większe obciążenia. W jaki sposób ten wzrost kosztów zostanie skonsumowany - widać, że toczy się praca koncepcyjna, by zminimalizować skalę podwyżek. Czy to będzie przerzucone na konsumenta czy na firmy energetyczne - tego nie wiemy, ale ktoś będzie musiał za to zapłacić - zaznaczył ekspert.
Gospodarzem audycji była Anna Grabowska.
Naczelna Redakcja Gospodarcza, Polskie Radio 24, md