20 mln zł dla rybaków rekreacyjnych. Zainteresowani protestują
Do armatorów rybołówstwa rekreacyjnego do końca II kwartału trafi 20 milionów złotych – zapowiedział minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk. Protestujący rybacy twierdzą, że to za mało i wzywają ministra do rozmów.
2020-04-28, 08:30
– Pragnę jeszcze raz potwierdzić to, co zostało wysłane do rybaków rekreacyjnych, że przygotowane zostało przez nas 20 mln zł. Każdy rybak powinien dostać w granicach 200 tys. zł – to jest to, co możemy zrobić do końca II kwartału. Obecnie jest to procedowane w ramach jednej z ustaw COVID-owskich, żeby zapisy pozwalały wydatkować publiczne pieniądze. Nic innego nie jesteśmy w stanie w tej sytuacji rybakom przekazać – mówił Marek Gróbarczyk.
Armatorzy są w ciężkim położeniu po decyzji władz UE
Minister wyjaśnił, że problem jak zwykle na świecie jest jeden – to pieniądze. Rybaków rekreacyjnych i drugiej grupy – komercyjnych, nie można połączyć, bo Unia Europejska tego zabrania.
- Gdyby była taka możliwość, to zupełnie inne pieniądze mogłyby być na ten cel wydatkowane – podkreśla szef resortu.
REKLAMA
Członkowie sztabu kryzysowego armatorów rybołówstwa rekreacyjnego wezwali ministra Marka Gróbarczyka oraz premiera Mateusza Morawieckiego do rozmów na temat ich postulatów. Armatorzy zajmujący się rybołówstwem rekreacyjnym są w ciężkim położeniu po decyzji władz UE, które wprowadziły od stycznia 2020 r. zakaz połowu dorsza we wschodniej części Bałtyku. Rygory zostały wprowadzone w związku z fatalnym stanem populacji tego gatunku w wodach Bałtyku.
Powiązany Artykuł
Marek Gróbarczyk: wody nam nie zabraknie, ale powinniśmy ją oszczędzać
Przedstawiciele rybołówstwa rekreacyjnego nie otrzymali obiecanej przez Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej pomocy finansowej. Chodzi o możliwość złomowania jednostek, stworzenia osłony na czas opracowania przepisów przez ministerstwo i rekompensat dla załóg. Ich zdaniem potrzeba na to ok. 150 mln zł.
Porozumienie zakładało wsparcie branży
REKLAMA
Armatorzy zapowiadają, że jeśli minister gospodarki morskiej nie podejmie z nimi negocjacji, to dojdzie do zaostrzenia protestu.
- Na pewno wyjdziemy w morze, formy protestu mogą być różne – powiedział członek sztabu kryzysowego Andrzej Walaszczyk.
W nieoficjalnych rozmowach z PAP protestujący przyznają, że od godzin rannych w środę może dojść do zablokowania strategicznych portów, jak Port Północny, Baza Kontenerowa, wejście do Gdańska i Gdyni, blokowanie promów oraz bazy paliw płynnych LNG w Świnoujściu.
W połowie stycznia tego roku minister Marek Gróbarczyk podpisał ze sztabem kryzysowym armatorów rybołówstwa rekreacyjnego porozumienie, które – jak informował resort – kończyło protest i zakładało wsparcie branży w związku z unijnym zakazem połowu dorsza na Bałtyku. Zgodnie z porozumieniem do końca marca miały być znane szczegółowe warunki pomocy dla armatorów.
REKLAMA
Może dojść do zablokowania portów
Sztab kryzysowy armatorów skupionych w Stowarzyszeniu Armatorów Jachtów Komercyjno-Sportowych z Kołobrzegu oraz Bałtyckim Stowarzyszeniu Wędkarstwa Morskiego z Darłowa reprezentuje ponad 100 armatorów, którzy zatrudniają po dwóch, trzech pracowników i organizowali wyprawy dla wędkarzy zajmujących się rekreacyjnie rybołówstwem morskim.
W listopadzie ubiegłego roku w ramach protestu 92 morskie jednostki wędkarskie przez dwie godziny blokowały porty na środkowym Pomorzu. Już wtedy armatorzy zapowiadali, że w razie niespełnienia ich postulatów może dojść do zablokowania portów w Gdańsku, Gdyni i Świnoujściu.
PolskieRadio24.pl/IAR/PAP/DoS
REKLAMA
REKLAMA