Emerytura na Majorce absolutnie realna?
Prezydent przyznaje, że dobre emerytury to wielkie wyzwanie. Była wiceminister pracy Chłoń-Domińczak twierdzi, że są one możliwe i mogą starczyć na życie na Majorce.
2011-05-19, 10:22
Posłuchaj
We środę prezydent Bronisław Komorowski przeprowadził debatę na temat emerytur. Podczas tego wydarzenia dano do zrozumienia, że kancelaria prezydenta nie zamierza zastępować rządu w prowadzeniu reformy emerytalnej, lecz jej sprzyjać, przekonywał prezydent. Powtarzał jednak, że zmiany są konieczne.
- Zapewnienie odpowiednich dochodów na starość w oparciu o solidarność międzypokoleniową jest jednym z podstawowych wyzwań, przed jakim stają kraje europejskie - mówił Bronisław Komorowski.
Istotnie, to jest wyzwanie, ponieważ Polacy nie są świadomi, że w trzyfilarowym systemie - ZUS, OFE, emerytury indywidualne w IKE - emerytura jest pełna tylko przy wejściu także w ten trzeci, gdzie oszczędzamy sami. To oznacza, że jeśli sami nie będziemy odkładać na indywidualnych kontach emerytalnych, nie mamy co liczyć na duże świadczenia na jesień życia.
Jednocześnie mają na to szansę osoby, które o to zadbają. Była wiceminister pracy Agnieszka Chłoń-Domińczak twierdzi, że należy teraz przekonywać Polaków do samodzielnego oszczędzania na starość.
- Emerytura na Majorce jest absolutnie realną sprawą, jeżeli odpowiednio będziemy myśleć o naszej emeryturze już dzisiaj - twierdzi Chłoń-Domińczak.
Nieco odmienne zdanie ma jeden z autorów reformy OFE profesor Marek Góra. Uważa, że to rząd powinien pomyśleć o odpowiednich krokach. Góra chciałby, aby władze ujednoliciły system i zlikwidowały KRUS czy emerytury mundurowe, które są wyższe i przyznawane szybciej niż innym osobom.
- Za pracę trzeba płacić, a nie obiecywać przyszłe emerytury - stwierdza Góra o braku szybkich działań w sprawach mundurówek i KRUS-u.
Marka Góry nie ucieszy postawa szef doradców premiera Michała Boniego. Ten bowiem zapowiada, że poważne zmiany będą, ale po jesiennych wyborach parlamentarnych.
- Nie ma żadnego powodu, żeby z różnymi rozwiązaniami się radykalnie spieszyć - uważa Boni.
IAR/tk
REKLAMA