Sprzedajesz swoje ciało? Fiskus żąda dowodów
Urzędnicy fiskusa od osób, które tłumaczą zbyt wysokie wydatki dodatkowymi korzyściami, jakie czerpią z prostytucji, żądają teraz list klientów korzystających z usług seksualnych.
2012-02-10, 08:25
"Dziennik Gazeta Prawna” wyjaśnia, że do niedawna gdy skarbówka podejrzewała, że ktoś wydaje więcej niż mógł zarobić, wystarczyło powiedzieć, że pieniądze pochodzą z prostytucji. Fiskus był wtedy bezradny, gdyż takie zarobki nie są opodatkowane. Teraz jednak jeśli ktoś twierdzi, ze utrzymuje się z handlu własnym ciałem, musi to udowodnić. Nie pomaga twierdzenie, że usługi seksualne świadczone były w dzielnicy czerwonych latarni w Amsterdamie. I to fiskus jest w stanie sprawdzić. Informacje o pracy za granicą są weryfikowane przez urzędników z innych państw. Na świadków wzywani są rzekomi klienci, a kontrolowany jest proszony o opis świadczonych usług - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej". "Podatnik w ogniu pytań często wycofuje się ze swojej strategii i przyznaje, że nie opodatkowywał wszystkich dochodów" - opisuje inspektor skarbowy.
REKLAMA