Walka z patodeweloperką. Resort rozwoju chce się rozprawić z tym zjawiskiem

2023-03-31, 11:07

Walka z patodeweloperką. Resort rozwoju chce się rozprawić z tym zjawiskiem
Resort rozwoju zapowiedział zmiany w rozporządzeniu ws. warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, a także zmiany Prawa budowlanego, które mają pozwolić na skuteczniejszą walkę z tzw. patodeweloperką.Foto: Martyn Jandula/Shutterstock

W ubiegłym roku, w Poznaniu, gruchnęła wieść, że w centrum miasta niebawem powstanie 250 mikromieszkań. Najmniejsze z nich będzie miało 17 m2. Jak się okazało, nie było to jednak rekord. W tym samym czasie w Kaliszu można było kupić mieszkania o powierzchni 8, a w Koszalinie - 2,5 m2. Od tego czasu problem patodeweloperki zaczął jeszcze narastać.

Jak wyjaśniał w radiowej Trójce architekt Leszek Wiśniewski, związany ze stowarzyszeniem "Miasto jest nasze", przyczyn ciągłego powstawania mikromieszkań należy upatrywać w omijaniu prawa przez deweloperów, deficycie mieszkań oraz w zjawisku tzw. gniazdowników, czyli młodych dorosłych wciąż mieszkających z rodzicami.

Zgodnie z przepisami z 2018 roku, minimalna powierzchnia mieszkania to 25 m2. To jednak nie przeszkadza w budowie zdecydowanie mniejszych, a przy tym tańszych lokali.

- Mikromieszkania są budowane jako lokale usługowe, co w praktyce jest elementem omijania prawa. Podstawową kwestią jest to, że mamy olbrzymi brak mieszkań. Jeżeli deweloper coś buduje, właściwie nie musi starać się o sprzedaż.

Kosztem dobrych obyczajów i zdrowego rozsądku

Jako drugą z przyczyn popytu na mikromieszkania Leszek Wiśniewski wymienia istnienie zjawiska tzw. gniazdowników. Gniazdownicy to osoby w wieku 25-34 lat, które nadal mieszkają z rodzicami.

- Nie stać ich na te 25 m2, więc żeby wyprowadzić się od rodziców, biorą te 14 metrów - tłumaczy architekt.


Do tego dochodzi kwestia kosztów zakupu mieszkania. Z analiz branżowych portali wynika, że w ubiegłym roku średnie ceny lokali poniżej 25 m2 na rynku wtórnym w Warszawie to koszt 17 tys. zło za metr, w Krakowie niecałe 15 tys. zł, a w Poznaniu trochę ponad 10,5 tys. zł. Wszystko to powoduje, że mieszkania się kurczą, a co za tym idzie, maleje średnia ilość metrów kwadratowych na mieszkańca. W ciągu ostatniej dekady ubyło ich 10.

Tzw. patodeweloperka to działania inwestorów komercyjnych, które mają maksymalizować zyski kosztem dobrych obyczajów, zdrowego rozsądku, a czasem wymagań zawartych w przepisach. W praktyce to mieszkania, w których jest np. ciemno, a z balkonów sąsiedzi zaglądają sobie do talerza. To też place zabaw składające się z jednej huśtawki.

Budownictwo prowadzone z myślą wyłącznie o zysku to nie tylko gorsza jakość życia. Polski Instytut Ekonomiczny w swoim raporcie "Społeczno-gospodarcze skutki chaosu przestrzennego" wyliczył, że całkowite roczne koszty chaosu przestrzennego w Polsce to 84,3 mld zł. W przeliczeniu na każdego mieszkańca Polski to aż 2,2 tys. zł.

"Przestrzeń w minimalnym wydaniu"

Dla przykładu kilkanaście miesięcy temu w Warszawie można było kupić własne "M" o powierzchni zaledwie 6,7 m2 - podaje portal domiporta.pl. Jak czytamy - na jednym z portali ogłoszeniowych wystawiono je za 120 tys. zł, co w przeliczeniu na powierzchnię daje 18 tys. zł za metr.

Z kolei przygotowując podsumowanie 2022 roku, serwis noizz.pl opublikował zestawienie najgorszych przejawów patodeweloperki w ubiegłym roku.

Wśród wielu przykładów znalazł się na przykład blok mieszkalny udający dom jednorodzinny w Warszawie-Wesołej, przy którym dodatkowo nie ma miejsca na zaparkowanie wystarczającej liczby samochodów, zatem jego przyszli mieszkańcy będą musieli stać na podjeździe.

Jednym z najgłośniejszych była niespełna 9-metrowa mikrokawalerka w kształcie litery L. Okazało się jednak, że to tylko część większej całości. Klitka mieści się bowiem w budynku zlokalizowanym na warszawskim Targówku, który został wciśnięty między dwa inne i jest bardzo wąski (znajduje się na działce o wymiarach 9 na 30 m). Mimo to udało się w nim zmieścić aż 13 małych mieszkań różnej wielkości, oferowanych tym, którzy "potrzebują przestrzeni, ale w minimalnym wydaniu".

Z kolei w czasie wakacji viralem stało się zdjęcie świdnickiego osiedla, które wiele osób przyrównało do grodu w Biskupinie, wybudowanego jeszcze przed naszą erą.

"Osiedle w Świdnicy również wybudowano na planie owalu, do tego w szczerym polu, gdzie postawiono kilka rzędów takich samych, jednopiętrowych domów. Zespół budynków otoczony jest - na wzór wału - skromnym pasmem zieleni i kilkoma drzewami. Ponadto prowadzi do niego jedna droga dojazdowa - tak samo jak do osady" - czytamy w noizz.pl.

"Przeciwdziałać, ale w rozsądny sposób"

Na początku stycznia resort rozwoju zapowiedział zmiany w rozporządzeniu ws. warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, a także zmiany Prawa budowlanego, które mają - zdaniem resortu - pozwolić na skuteczniejszą walkę z tzw. patodeweloperką.

Zapowiedziane przez ministerstwo zmiany to m.in. zwiększenie minimalnej odległości budynków wielorodzinnych od granicy działki do 6 metrów oraz odległości między balkonami - do minimum 4 metrów, a w przypadku mniejszej odległości lub balkonów na jednej płycie konieczne ma być stosowanie przegród o odpowiedniej grubości i wysokości.
Resort chce również przeciwdziałać zjawisku, kiedy lokale użytkowe są sprzedawane jako np. lokale inwestycyjne i wykorzystywane jak mieszkania. Po zmianie przepisów powierzchnia lokalu użytkowego ma wynosić 25 m2, czyli tyle, ile minimalna powierzchnia mieszkania.

- Niestety patodeweloperka staje się coraz bardziej powszechnym zjawiskiem. Media co chwilę pokazują przykłady absurdalnych rozwiązań architektonicznych i budowlanych. Chcemy temu przeciwdziałać, ale w rozsądny sposób. Widzimy, jakie sposoby stosują niektórzy deweloperzy, by maksymalizować swój zysk kosztem jakości życia mieszkańców - zapowiedział wówczas minister rozwoju i technologii Waldemar Buda.

PR24.pl, DoS

Polecane

Wróć do strony głównej