Ewa Kopacz obiecuje dopłaty dla najmniej zarabiających pracowników. Jest komentarz ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza

Premier Ewa Kopacz zapowiedziała we wtorek, że częścią programu PO będzie propozycja dopłat dla pracowników zatrudnionych na umowę o pracę na najniższych stawkach. Rolą państwa jest, by temu, kto mało zarabia, dopłacić tyle, by mógł godnie żyć - mówiła. Dzisiaj minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że są różne sposoby wzrostu wynagrodzeń.

2015-07-15, 18:02

Ewa Kopacz obiecuje dopłaty dla najmniej zarabiających pracowników.  Jest komentarz ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza

Kopacz na wtorkowej konferencji prasowej po posiedzeniu rządu w Łodzi była dopytywana o pomysł dopłat dla pracowników zatrudnionych na umowę o pracę i zarabiających minimum. Było to nawiązanie do poruszonej podczas poniedziałkowego spotkania z mieszkańcami Łodzi kwestii tzw. umów śmieciowych. Młody mężczyzna spytał wówczas premier, jak chce rozwiązać ten problem.

- Umowy śmieciowe to jest pięta achillesowa naszego zatrudnienia - przyznała w poniedziałek Kopacz. - Proszę zobaczyć, że tylko my jako opcja polityczna wprowadziliśmy ozusowanie wszelkich umów cywilnoprawnych po to, by tych umów śmieciowych nie rozwijać i nie dawać zachęty dla tych, którzy te umowy śmieciowe będą młodym ludziom proponować - mówiła.

Kosiniak-Kamysz o propozycji Kopacz ws. dopłacenia:sa różne sposoby wzrostu wynagrodzeń

Kosiniak-Kamysz pytany o zapowiedzi premier Ewy Kopacz, że w programie wyborczym PO znajdzie się jakaś forma wsparcia dla najmniej zarabiających i czy nie prościej byłoby podwyższyć bardziej minimalne wynagrodzenia odparł, iż są różne sposoby wzrostu wynagrodzeń.

"Różne są sposoby dojścia do wzrostu wynagrodzeń. Ustawowym jest płaca minimalna, którą podnosimy trzy razy więcej, niż wymagałoby to wykonanie ustawowych zapisów" - powiedział.

REKLAMA

Podwyżki w sferze budżetowej

– Podnosimy płace w sferze budżetowej - są zarezerwowane 2 mld zł na te podwyżki. To wszystko przekłada się na podwyżki w sferze prywatnych przedsiębiorstw - wiec jest to dobry sposób na podwyższanie wynagrodzeń - zaznaczył.

Jest program 100 tys. Miejsc pracy dla młodych

Wskazał, że są też inne sposoby - np. przez dotowanie miejsc pracy. "Program 100 tys. miejsc pracy dla młodych, do którego PSL wspólnie z PO złożyło stosowny projekt ustawy, daje szansę i na zwiększenie zatrudnienia i na wzrost wynagrodzeń, bo będzie to najwyższe na rynku dofinansowanie" - podkreślił.

"Mówiliśmy tam - dajemy wam pełne koszty pracy - od minimalnego wynagrodzenia, poprzez składki po stronie pracownika i pracodawcy, czyli ok. 2,2 tys. miesięcznie - ok. 27-28 tys. zł rocznie, ale dajcie większą płacę niż minimalna" - przypomniał.

"To jest zachęta do dawania dobrego przykładu - dostajesz wsparcie od państwa, środki z Funduszu Pracy, ale nie ograniczaj się do tego, bo masz bardzo dużo niższe koszty pracy" - mówił minister.

W ocenie Kosiniaka-Kamysza na rynku europejskim Polska nie może bazować na konkurencyjności wyłącznie z powodu niskich kosztów pracy, taniej siły roboczej. "Ta konkurencyjność musi być w jakości, innowacyjności, staranności wykonania, a wynagrodzenia muszą rosnąć" - powiedział.

"Jestem za ograniczeniem wyjazdów do pracy za granicę, za zwiększeniem mobilności w kraju - stąd krajowy bon migracyjny. Ale ograniczenie wyjazdów zagranicznych może się udać tylko wtedy, gdy płaca w Polsce i cały pakiet sfery socjalnej będzie bardziej atrakcyjny niż to, z czym mamy do czynienia np. w Wielkiej Brytanii" - powiedział.

"Przyszedł czas na radykalny wzrost wynagrodzeń w Polsce" - podkreślił Kosiniak-Kamysz.

Kopacz: "Dołożę temu, który się zatrudni, a nie pracodawcy"

- Ja na pewno nie przekonam, ale chcę panu powiedzieć, jak ja bym chciała zachęcać tych, którzy dzisiaj stosują umowy śmieciowe - podkreśliła premier. Jak mówiła, nie chce pomagać przedsiębiorcom, lecz zatrudnionym. - W związku z tym stawiam na tych, którzy pójdą do pracy, będą szukać pracy - tłumaczyła premier. Zadeklarowała: "Dołożę temu, który się zatrudni, a nie pracodawcy".

Rozwiązanie problemu tzw. umów śmieciowych - mówiła Kopacz dopytywana na wtorkowej konferencji - będzie częścią programu PO. - Jeśli nawet pracodawca podpisze umowę o pracę - ale nie mówię o umowie zlecenie czy umowie o dzieło - na najniższych warunkach, będzie płacił minimum temu, którego zatrudnia, a ten, który szuka pracy, znajdzie tego pracodawcę, to pracodawca odprowadzając swoje składki, będzie i tak od tej najniższej kwoty płacił zdecydowanie mniej, natomiast rola państwa, by temu, który będzie tak mało zarabiał, dopłacić to, co pozwoli mu godnie żyć - tłumaczyła.

Premier zapowiada walkę ze "śmieciówkami":

REKLAMA

Źródło: TVN24/x-news

Walka z umowami śmieciowymi

Kopacz zadeklarowała znalezienie skutecznego sposobu na wyeliminowanie kwestii tzw. umów śmieciowych pod koniec czerwca w Katowicach.

Na mocy uchwalonej w październiku ub.r. ustawy, od 1 stycznia 2016 r. obowiązkowe stanie się odprowadzanie składek do ZUS od wszelkich umów zleceń do wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę.
Od 1 stycznia 2015 r. ozusowane są dochody członków rad nadzorczych.

Uchwalone jesienią ub.r. zmiany w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych uniemożliwiają też zawieranie podwójnych umów, w taki sposób, aby unikać ozusowania. Dotychczas unikanie płacenia składek było możliwe przy zawarciu dwóch umów - jednej na niską kwotę, od której odprowadzana była niska składka i drugiej, z wyższą kwotą, która nie była oskładkowana.

REKLAMA

PAP, awi

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej