Spór o pracowników delegowanych: Polska ma propozycję dotyczącą kierowców
Sprawa dyrektywy o pracownikach delegowanych podzieliła kraje Unii Europejskiej. Jej zmianie w kształcie obecnie proponowanym przez Komisję Europejską budzi mocny sprzeciw Polski i części państw Europy Środkowo-Wschodniej. Transport międzynarodowy powinien być wyjęty z dyrektywy o pracownikach delegowanych i powinien być odrębnie negocjowany, uważa minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska.
2017-09-21, 10:58
Posłuchaj
Premier z wizytą w Bułgarii: rozmowy m. in. o pracownikach delegowanych - relacja Karola Darmorosa (IAR)
Dodaj do playlisty
Z kolei Francja i popierające jej stanowisko kraje stawiają zarzuty o dumpingu socjalnym.
Szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska spotkała się w tej sprawie w środę w Paryżu ze swoją francuską odpowiednik na tym stanowisku Muriel Pénicaud.
Będą dalsze uzgodnienia ze stroną polską na temat rewizji dyrektywy dotyczącej delegowania pracowników, tak by sprostać wymaganiom jej nowelizacji - poinformowała w czwartek francuska minister pracy Muriel Penicaud.
- Zrobiliśmy bardzo ważny krok w walce z nadużyciami w sprawie pracowników delegowanych – podkreśliła Penicaud. - Umowa podpisana pomiędzy naszymi dwoma krajami w 2016 roku zostanie wdrożona w najbliższych miesiącach, otwierając nowe możliwości współpracy - oznajmiła Penicaud.
Propozycja Polski ws. transportu
W środę minister Rafalska podzieliła zdanie Penicaud, mówiąc, że to było bardzo dobre "robocze" spotkanie.
Rafalska podkreśliła, że w czasie spotkania rozmawiano o kluczowych sprawach dotyczących transportu.
REKLAMA
- Jesteśmy zobowiązani mandatem i nasze stanowisko jest związane z Grupą Wyszehradzką. Poruszamy się w obszarze uzgodnień, które były ustalone 19 lipca, one są dla nas absolutnie wiążące (...) że transport międzynarodowy i kabotaż powinien być wyjęty z dyrektywy o pracownikach delegowanych i powinien być odrębnie negocjowany - powiedziała.
Podkreśliła, że spotkanie było otwarte i merytoryczne.
Rozmowy w Bułgarii
Również przebywająca z wizytą w Bułgarii premier Beata Szydło rozmawiała o sprawie delegowania pracowników z premierem Bułgarii Bojko Borisowem i przewodniczącym Zgromadzenia Narodowego Dymitarem Gławczewem.
Rząd w Warszawie oczekuje - jak mówiła premier Szydło - "kompromisowych rozwiązań" na forum UE.
REKLAMA
- Wszyscy politycy i środowiska, którzy chcieliby dzielić UE, dążą do jej rozbicia; my chcemy jej jedności, otwartości i rozszerzenia - oświadczyła w środę premier Beata Szydło, pytana o niedawną krytyczną wypowiedź prezydenta Francji Emmanuela Macrona o Polsce.
Premier Szydło: Polska będzie szukać kompromisu
Polska będzie szukać kompromisu w sprawie pracowników delegowanych; Grupa Wyszehradzka złożyła swoją propozycję rozwiązań, trwa też dyskusja o tym, co przygotowała prezydencja estońska w Radzie UE - mówiła w środę w Sofii premier Beata Szydło.
Na konferencji prasowej z szefem bułgarskiego rządu Bojko Borisowem polska premier podkreśliła, że "kwestia dyrektywy dotyczącej delegowanych pracowników, migracje i bezpieczeństwo to są te sprawy, które w tej chwili na pewno dla Unii Europejskiej będą najważniejsze".
Beata Szydło Polska chce kompromisu, jeżeli chodzi o dyrektywy w sprawie pracowników delegowanych.
- Polska chce kompromisu, jeżeli chodzi o dyrektywy w sprawie pracowników delegowanych. Grupa Wyszehradzka złożyła swój projekt, propozycję rozwiązań. W tej chwili trwa dyskusja nad tym, co przygotowała prezydencja estońska - mówiła premier.
- Rozmawialiśmy dzisiaj z panem premierem Borisowem, mówiliśmy, że dla nas ważne jest to, by znaleźć kompromis, szczególnie w ważnych kwestiach dotyczących przewoźników czy transportu. Polska w tej chwili jest bardzo aktywna w prowadzeniu dialogu, w szukaniu tego kompromisu - podkreśliła Szydło.
Jak zaznaczyła, kwestia kompromisu dotyczy m.in. okresu przejściowego i świadczeń socjalnych. - To, co jest najżywiej dyskutowane, przynajmniej w naszej części Europy, to jest problem transportu - dodała premier.
REKLAMA
Premier Borisow podkreślił, że "kompromis i jedność w tym temacie idą ze sobą w parze".
Dodał, że w tej kwestii można znaleźć kompromis, jednak należy "rozmawiać i podawać dobre argumenty". - Powinniśmy postawić na ekspertów, żeby znaleźli wariant zbilansowany, żeby jednocześnie koledzy, którzy wygrali wybory ze swoim programem, spełnili obietnice, a z drugiej strony, żebyśmy my nie ucierpieli - podkreślił premier Bułgarii.
Zarzuty dotyczące dumpingu socjalnego
Za zmianami w dyrektywie opowiada się między innymi Francja, której prezydent Emmanuel Macron nazywa obecne prawo mianem "dumpingu socjalnego", z którego - jego zdaniem - korzystają państwa Europy Środkowo-Wschodniej.
Chodzi o to, że pracownicy zatrudnieni np. w budownictwie lub jako kierowcy TIR-ów wykonują zlecenia na zasadach obowiązujących w ich krajach, co sprawia, że opłaty na cele socjalne są znacznie mniejsze i dlatego też koszty zatrudnienia są zmniejszone w stosunku np. do Francji.
Proponowana przez Francję zmiana dotyczy tego, że osoba wysłana przez pracodawcę do innego kraju miałaby zarabiać tyle co pracownik lokalny.
REKLAMA
Zarzuty dotyczące dumpingu socjalnego odpierał w rozmowie z Naczelną Redakcją Gospodarczą Polskiego Radia Robert Lisicki, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Robert Lisicki Badania wskazują, że często świadczenia uzyskiwane przez pracowników delegowanych znacznie przewyższają minimalne wynagrodzenie wymagane w poszczególnych krajach członkowskich.
- Naszym zdaniem nie ma potrzeby rewizji dyrektywy. Nie mamy do czynienia z dumpingiem socjalnym, bo pracownicy delegowani po pierwsze objęci są polskim prawem pracy, po drugie są objęci 6 – 7 elementami prawa państwa, na terenie którego wykonują usługę, m.in. prawem do minimalnego wynagrodzenia. Nie dysponujemy tak naprawdę żadnymi rzeczowymi badaniami, analizami, które wskazywałyby na to, że polscy pracownicy nie otrzymują tego minimalnego wynagrodzenia. Wręcz pojawiają się badania, które wskazują, że często świadczenia uzyskiwane przez pracowników delegowanych znacznie przewyższają minimalne wynagrodzenie wymagane w poszczególnych krajach członkowskich – zaznaczał ekspert.
Źródło wideo: Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia
Dumping socjalny jest prawdą, mówił z kolei w rozmowie z Naczelną Redakcją Gospodarczą Polskiego Radia Kamil Maliszewski z Domu Maklerskiego mBanku.
REKLAMA
- Tylko że ten fakt jest w naszym interesie i dlatego tak protestujemy. Ale musimy też rozumieć stanowisko drugiej strony – zaznaczał ekspert.
Co to oznacza dla polskich przedsiębiorców?
Takie zmiany dyrektywy o delegowaniu pracowników zwiększą jednak biurokrację i obawy przedsiębiorców, przewidywał w rozmowie z Naczelną Redakcją Gospodarczą Polskiego Radia Wiktor Doktór.
Wiktor Doktór Przedsiębiorcy nie będą do końca wiedzieli, według jakich norm, przepisów mają postępować.
- Nie będą oni do końca wiedzieli, według jakich norm, przepisów mają postępować. Może to spowodować zniechęcenie dostawców usług chociażby z Polski, żeby czasami sobie nie zrobić krzywdy niewłaściwą interpretacją niektórych przepisów i zaniechaniem świadczenia usług na zewnątrz – mówił ekspert.
Rozwiązaniem będzie założenie działalności gospodarczej w innym kraju, ale wtedy też tam, a nie w Polsce, trzeba będzie płacić podatki.
REKLAMA
Polacy to największa w Unii, bo prawie 500-tysięczna grupa pracowników delegowanych. Warszawa, podobnie jak część stolic Europy Środkowo-Wschodniej, argumentuje, że w tej sprawie należy bronić zasad wspólnego unijnego rynku.
IAR/PAP/NRG, oprac. Anna Wiśniewska
REKLAMA