Czy bezprzetargowa procedura wywozu śmieci to upadek branży śmieciowej?

Gminy będą mogły powierzać „z wolnej ręki” swoim spółkom komunalnym np. wywóz śmieci. To może doprowadzić do bankructwa prywatne spółki, które działają na tym rynku.

2016-04-18, 21:08

Czy bezprzetargowa procedura wywozu śmieci to upadek branży śmieciowej?
Szwedzki system, czyli spółki komunalne, które realizują zamówienia in-house jest zdecydowanie tańszy. Foto: GlowImages

Posłuchaj

W Szwecji, większość prac prowadzona jest przez firmy gminne, czyli tzw. firmy in-house. A tylko to, czego gminy same nie mogą przeprowadzić, to wtedy dobierają sobie firmy zewnętrzne na zasadzie przetargu – wyjaśnia gość radiowej Jedynki Józef Neterowicz, radca Ambasady Szwecji. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Nowelizacja ustawy – Prawo zamówień publicznych ma wprowadzić procedury in-house, co oznacza, że tam, gdzie zadanie może wykonać spółka komunalna - samorządy nie będą musiały organizować przetargów, tak ma być na przykład w zakresie odbioru śmieci.

W Szwecji system się uzupełnia

Zasada ta podzieliła środowisko przedsiębiorców i samorządów, a także stronę związkową, i ciągle wywołuje wiele emocji. A jak to jest to zorganizowane w Szwecji? Kto się tam zajmuje gospodarką odpadami?

– Już od momentu, kiedy jurysdykcja związana z odpadami miała zostać skierowana do gmin, było słychać, że część firm zewnętrznych może upaść. Ale tak się nie stało. I tak samo jest w Szwecji, gdzie większość prac dotyczących gospodarki odpadami prowadzona jest przez firmy gminne, czyli tzw. firmy in-house. A tylko to, czego gminy same nie mogą przeprowadzić, to wtedy dobierają sobie firmy zewnętrzne na zasadzie przetargu – wyjaśnia gość radiowej Jedynki Józef Neterowicz, radca Ambasady Szwecji.

Czyli te prywatne firmy, które zajmują się gospodarką odpadami, wywozem śmieci też istnieją w Szwecji, obok spółek komunalnych.

REKLAMA

– Są to nawet bardzo duże, międzynarodowe firmy, i są one dopełnieniem tego, czego gminy same nie potrafią zorganizować – dodaje Józef Neterowicz.

Spółki komunalne to mniejsze koszty, ale…

Ten szwedzki system, czyli spółki komunalne, które realizują zamówienia in-house jest zdecydowanie tańszy.

– Dlatego, że z samej definicji spółki gminne są non profit, bezzyskowe. W związku z tym, to samo z siebie powinno prowadzić do sytuacji, gdzie na takim rozwiązaniu mieszkaniec gminy tylko zyskuje – tłumaczy gość radiowej Jedynki.

Jednak jeżeli gminy decydują się na prowadzenie działalności in-house, to muszą sobie zdawać sprawę, że wówczas zarówno tabor, np. samochód do wywozu śmieci, czy holowania pojazdów, jak i kierowcy muszą być na liście zarobków gminy.

REKLAMA

– Bo inaczej koszt ponoszony np. na firmę zewnętrzną, która świadczy usługi wynajęcia kierowcy, może być taki jak koszt zakupu samochodu – podkreśla Józef Neterowicz.

Sopot w awangardzie

W Polsce, gdy zmieniały się przepisy dotyczące gospodarki odpadami, w Sopocie zdecydowano się jednak na powierzenie zadań związanych z wywozem śmieci spółce gminnej. I wtedy na władze samorządowe sypały się gromy. A po nowelizacji ustawy gminy będą mogły bez problemu to robić.  Jak ocenia gość Jedynki, to było dziwne, że parę lat temu, gdy zmieniały się przepisy zakładano, że wszystko musi iść na zasadzie przetargu. Była to od początku dziwna sprawa.

– Bowiem w działalności gminy, tak jak jest produkcja wody pitnej, czy zagospodarowanie ścieków, tak samo jest zagospodarowywanie odpadów. I tylko to, czego gmina sama nie może wykonać, powinna zlecać firmom zewnętrznym. I tak jest w Szwecji i funkcjonuje to znakomicie – zwraca uwagę Józef Neterowicz.

Model szwedzki: prosty i funkcjonalny

Wiele też możemy się także nauczyć od Szwedów, jeśli chodzi o zagospodarowywanie odpadów. W Szwecji  prawie wszystko jest zagospodarowywane.

REKLAMA

– Jeden procent odpadów, jeśli chodzi o objętość, ląduje na składowisku. I w większości przypadków są to popioły ze spalarni odpadów, i te popioły toksyczne, czyli te które są popiołami lotnymi. Natomiast popioły z kotłów są wykorzystywane jako budulec do budowy dróg, a reszta jest wykorzystywana albo jako materiał, albo jako energia – wylicza gość Jedynki.

I wtedy też jest to dużo tańsze. Ale wszystko zależy od tego, czy to gmina jest właścicielem spalarni lub biogazowni.

– Bo najbardziej dotkliwym odpadem produkowanym przez społeczeństwo jest tzw. frakcja biodegradowalna. Ta, która powoduje ryzyko zatrucia, a równocześnie z punktu widzenia klimatycznego jest emitorem gazu cieplarnianego, metanu. W związku z tym wydzielanie frakcji bio, i produkcja biogazu czyli beztlenowego rozkładu frakcji bio, jest najbardziej optymalnym sposobem zagospodarowania tego potencjału, znajdującego się w odpadach biologicznych – wyjaśnia gość radiowej Jedynki.

Oczywiście to musi się łączyć z segregacją śmieci.

REKLAMA

– Tego czego nie wysegreguje Swenson, to należy spalić. Czyli jak daleko sumienie ekologiczne Szweda się posuwa, o tyle on rozdziela te rzeczy już u siebie. Frakcja bio jest w specjalnych torebkach papierowych, a reszta może być rozdzielana jako szkło, makulatura. Ale jeśli jego sumienie ekologiczne dopuszcza do tego, żeby to zmieszać, to ma prawo wyrzucić to do odpadów zmieszanych, które trafiają do spalarni. Natomiast nie ma czegoś takiego, jak jest w Niemczech czy w Polsce, gdzie są olbrzymie sortownie, gdzie ludzie pracują w bardzo trudnych warunkach, ekologicznie nie pasujących do XXI wieku – zaznacza gość radiowej Jedynki Józef Neterowicz, radca Ambasady Szwecji.  

Sylwia Zadrożna, mb

 

 

 

REKLAMA

 

 

 


 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej