Rośnie zadłużenie firm budowlanych. Inwestycje publiczne mogą zapobiec fali bankructw
Dane GUS o spadku inwestycji w III kwartale o 7,7 procent r/r bardzo niepokoją branżę budowlaną, która zatrudnia ponad 700 tysięcy osób. Ponadto długi branży budowlanej wynoszą już ponad 1 mld 600 mln złotych.
2016-11-30, 19:50
Posłuchaj
Główny Urząd Statystyczny podał też dane o wzroście gospodarczym. Wyniósł on w III kwartale tylko 2,5 proc. Jest to o jeden pkt procentowy mniej niż prognozował wcześniej rząd.
Coraz mniej zleceń, coraz mniej inwestycji
Mamy też spadek inwestycji w III kwartale, który wynosi 7,7 proc. Co te najnowsze dane oznaczają dla branży budowlanej, która już od wielu miesięcy jest kiepskim stanie?
– To jest bardzo negatywny sygnał. Rzeczywiście, rynek już od paru miesięcy się tego spodziewał, a właściciele firm mówili o zasobach sprzętowych wokół ich siedzib, a nie na placach budowy. Co wskazywało, że zleceń na rynku jest coraz mniej, że inwestycji jest coraz mniej. Te dane GUS potwierdzają niestety, że sytuacja z miesiąca na miesiąc jest gorsza. A to co najbardziej niepokoi, że oprócz spadku inwestycji prywatnych spadają również inwestycje publiczne. Zarówno takich inwestorów od dużych projektów liniowych, jak np. GDDKiA czy PLK, ale także inwestorów-spółek Skarbu Państwa, które też dużo mniej inwestują. I te dwa czynniki, czyli spadek inwestycji prywatnych i spadek inwestycji publicznych powodują, że kondycja branży budowlanej jest coraz gorsza. I to w sytuacji, gdy ta branża zatrudnia około 700 tys. ludzi – wyjaśnia gość Jedynki Jan Styliński, prezes Polskiego Związki Pracodawców Budownictwa.
Jan Styliński A to co najbardziej niepokoi, że oprócz spadku inwestycji prywatnych spadają również inwestycje publiczne
Budownictwo mieszkaniowe jeszcze się broni
Jednak nie cała branża budowlana jest w takiej złej sytuacji. Budownictwo mieszkaniowe rozwija się całkiem dobrze.
REKLAMA
– Budownictwo mieszkaniowe mogłoby się rozwijać nawet bardzo dobrze, gdyby dostępność środków finansowych dla nabywców mieszkań była łatwiejsza, i na szerszą skalę, niż to ma miejsce. Rzeczywiście ten sektor jest w lepszej kondycji od innych, ale to tylko 15–20 proc. całego rynku budowlanego – zauważa prezes Styliński.
I dodaje, że są m.in. takie projekty budowlane jak budowa dróg i autostrad oraz budowa i rozbudowa linii kolejowych.
Jan Styliński Sektor mieszkaniowy jest w lepszej kondycji, ale to tylko 15–20 proc. całego rynku budowlanego
– To są największe programy inwestycyjne. Ich wartość przekracza 200 mld złotych w ciągu najbliższych 6–7 lat. Jednak projekty kolejowe są bardzo odraczane w czasie, jest mniejsza liczba przetargów o mniejszym ciężarze gatunkowym. Niestety, inwestor kolejowy do wielu projektów inwestycyjnych nie był wystarczająco przygotowany od strony dokumentów i prowadzenia procedury inwestycyjnej. W inwestycjach drogowych jest lepsza sytuacja, ale też niepokojąca. Bo projekty drogowe były przygotowane, jeszcze za poprzedniego rządu i w pewnej mierze za obecnego. Stąd tym bardziej zaskakujące jest to, dlaczego tych przetargów, dla których zostały podpisane umowy na roboty budowlane i gdzie te roboty toczą – jest tak mało – komentuje gość radiowej Jedynki.
Jan Styliński Zaskakujące jest to, dlaczego przetargów, dla których zostały podpisane umowy na roboty budowlane – jest tak mało
Słabe ogniwo to przetargi
Czyli obecnie sytuacja jest taka, że te formalne sprawy dotyczące przetargów zostały rozstrzygnięte, ale nic dalej się nie dzieje?
REKLAMA
– One zostały tylko w części rozstrzygnięte, i jeszcze bardzo wiele przetargów jest nierozstrzygniętych. Przetargi na dużą infrastrukturę są w większości dwustopniowe. W pierwszym etapie jest wybierane pewne grono firm, które są następnie dopuszczone do złożenia oferty cenowej. Problemem, z którym rynek się zmaga i z niepokojem obserwuje, jest brak kontynuacji czyli ogłoszenia właśnie tego drugiego etapu, zaproszenia do złożenia oferty cenowej – ocenia prezes Jan Styliński.
Jan Styliński Problemem jest brak kontynuacji czyli ogłoszenia drugiego etapu przetargu, zaproszenia do złożenia oferty cenowej
Może dodatkową komplikacja jest zmiana planów, koncepcji inwestycji?
– Rynek budowlany byłby zadowolony, gdyby w ogóle budował drogi. A to czy będą one budowane w relacji wschód–zachód czy północ–południe to już jest kwestia decyzji politycznej. Oczywiście, te decyzje mogą mieć pewien wpływ na harmonogram prowadzenia przetargów, harmonogram robót budowlanych. Natomiast z punktu widzenia przedsiębiorców budowlanych ważne jest by prowadzić roboty budowlane, bo dzięki temu jesteśmy w stanie zatrudnić pracowników, zapłacić podatki i tym samym mieć udział we wzroście gospodarczym – podkreśla Prezes Polskiego Związki Pracodawców Budownictwa.
Zadłużenie coraz większe
Długi firm budowlanych to już 1 mld 600 mln złotych wg KRD, a jest to jedno z trzech biur informacji gospodarczej, czyli długi całego sektora są raczej większe.
REKLAMA
– Branża budowlana ma tylko jedną możliwość wyjścia z tej sytuacji. No, może dwie. Po pierwsze może na skalę masową upaść. I to byłoby jakieś wyjście, ponieważ wiele długów może okazać się zupełnie nieściągalnych, i za pewien czas zostaną one z Rejestru wykreślone. Jest to jednak wyjście tylko z punktu widzenia pojedynczej firmy, nie jest to rozwiązanie systemowe. I to nie buduje polskiej gospodarki. Natomiast drugie wyjście to jest zwiększenie nakładów inwestycyjnych, i to w krótkim czasie. O ile prywatne inwestycje będzie trudno zwiększyć, to rządowe inwestycje można w krótkim czasie wypuścić na rynek. A przypływ gotówki jest dla rynku budowlanego niezbędny – tłumaczy Jan Styliński.
Jan Styliński O ile prywatne inwestycje będzie trudno zwiększyć, to rządowe inwestycje można w krótkim czasie wypuścić na rynek
Wiele zależy od decyzji rządu
Wynika z tego, że gdy spadają inwestycje prywatne, to rząd powinien przyspieszyć inwestycje publiczne, aby wyrównać te straty.
– To jest najlepsze rozwiązanie: zamortyzowanie spadku w pewnych obszarach inwestowania poprzez zwiększenie intensyfikacji działań i przyspieszenie procesów inwestycyjnych w tej dziedzinie, za którą rząd odpowiada, i w zakresie której rząd ma wszystkie instrumenty możliwe do wykorzystania i do pomocy: i rynkowi i de facto samemu sobie. Bo wzrost gospodarczy to będzie duża zachęta i zaleta oraz dobra ocena dla rządu – zaznacza gość radiowej Jedynki.
Niepewna sytuacja pracowników
Czy istotnie upadek wielu firm budowlanych to będzie zła wiadomość dla rynku pracy? Przecież brakuje tu pracowników. Może tylko zmienią oni po prostu firmę.
REKLAMA
– Faktycznie tak się stanie, jeśli będą zwiększone nakłady inwestycyjne i rynek zacznie na skalę masową potrzebować pracowników. Wtedy upadłość wielu podmiotów i zwolnienia pracowników, czego można się spodziewać, mogą być zamortyzowane przez nowe roboty budowlane i przez firmy, które będą na tym rynku działać, i które na pewno będą potrzebowały kadry pracowniczej do wykonywania swoich zobowiązań, umów, robót, które zostaną im powierzone – uważa Jan Styliński, prezes Polskiego Związki Pracodawców Budownictwa.
Jan Styliński Upadłość wielu podmiotów i zwolnienia pracowników mogą być zamortyzowane przez nowe roboty budowlane
Jego zdaniem, w perspektywie najbliższych dwóch lat taka ewentualna dzisiejsza upadłość, to rzeczywiście nie będzie istotny czynnik. Natomiast z punktu widzenia pracowników i człowieka, który traci pracę, to będzie dramat jak zawsze.
Robert Lidke, mb
REKLAMA