Rosnące ceny energii będą impulsem dla OZE?
Czy Polacy mogą być spokojni o rachunki za energię elektryczną? Premier Mateusz Morawiecki zadeklarował w środę podczas wystąpienia w Sejmie, że w przyszłym roku nie będzie podwyżek cen energii.Tyle, że tradycyjne surowce energetyczne będą się wyczerpywać, czy więc szansą na uniknięcie podwyżek nie są odnawialne źródła energii?
2018-12-12, 19:05
Posłuchaj
Zdaniem Grzegorza Wiśniewskiego, prezesa Instytutu Energetyki Odnawialnej, z którym rozmawiała reporterka Naczelnej Redakcji Gospodarczej (NRG), spodziewane podwyżki powinny być raczej impulsem do stawiania na odnawialne źródła energii (OZE) i wsparcia mikroinstalacji elektrycznych, takich jak panele fotowoltaiczne czy kolektory słoneczne.
Postawmy na OZE
Ekspert zauważył, że jeśli mamy dopłacać obywatelom do cen energii kilka miliardów w ciągu roku, to czy nie byłoby lepiej stworzyć formuły, aby ludzie, którzy chcą i mogą zainwestowali w takie źródła energii, nie musieli być w wspierani z budżetu przez kolejne lata?
- Dziś mamy ponad 30 tys. mikroinstalacji elektrycznych, głównie paneli i 100 tys. instalacji kolektorów słonecznych” – wylicza Grzegorz Wiśniewski.
Natomiast w Niemczech, Australii, Wielkiej Brytanii i Holandii, prosumentów jest po kilka milionów. „U nas do końca 2020 roku miał być milion instalacji elektrycznych, ale raczej się to już nie uda” – ocenił ekspert.
REKLAMA
To się opłaca
Jak podkreślił, mikroinstalacje OZE to nie tylko szansa na zmniejszenie wydatków na prąd. Czasem – dodał – inwestycja w zieloną energię bardziej się opłaca niż prąd od spółki energetycznej.
Patryk Białas, prezes stowarzyszenia BoMiasto, który gościł w studiu radiowej Jedynki na COP24 w Katowicach powiedział, że debata o zmianach klimatu powinna „trafić pod strzechy”, a okazją ku temu jest trwający w Katowicach szczyt klimatyczny.
Jak mówił, trzeba uświadomić ludziom zagrożenie płynące ze zmian klimatu, a z drugiej strony, zaktywizować ich do walki z tymi zmianami „aby uniknąć katastrofy, która przed nami stoi”.
W tym kontekście gość wspomniał o dwóch realizowanych w jego regionie kampaniach „Zielona wizja Śląska 20-50” polegająca na tym, że pytano aktywistów klimatycznych o to, jakiej chcą wizji regionu.
REKLAMA
W odpowiedzi – mówił rozmówca – padły postulaty zwiększenia udziału energetyki obywatelskiej, bardziej zielonej przestrzeni, a także lepszej współpracy przy kształtowaniu i realizacji polityki klimatyczno-energetycznej.
Drugi projekt to „Społeczny szczyt klimatyczny”, któremu towarzyszą wystawy fotograficzne na temat zmian klimatu, smogu oraz topniejącej zmarzliny na Syberii.
Transformacja na Śląsku
Zdaniem Patryka Białasa, transformacja Śląska odbywa się już na naszych oczach, a jednym z dowodów na to jest rozwój energetyki obywatelskiej.
Mieszkańcy są w tym wypadku producentami zielonej energii, a jednocześnie jej konsumentami.
REKLAMA
Mamy więc rozwój energetyki opartej o źródła odnawialne, energetyki rozproszonej. - Pozwala to m.in. odciążyć system energetyczny kraju – zauważył rozmówca. Mieszkańcy Śląska ocenili, że jest to dla nich sprawa priorytetowa, bo chcą uczestniczyć „zarówno w produkcji, jak i konsumpcji energii”.
Mówiąc o zaletach energetyki obywatelskiej rozmówca wspomniał, że w takim wypadku stawia się głównie na lokalne zasoby i buduje wspólnotę mieszkańców, którzy razem inwestują w jedno źródło zabezpieczające potrzeby większości.
Jako przykład podał państwa skandynawskie i kraje Europy Zachodniej, które poszły właśnie w tym kierunku i rozwijają taką energetykę u siebie. Trendy te – dodał – można zaobserwować na całym świecie. Problemem jednak jest nadal technologia magazynowania takiej energii.
"Pasywne" budynki. Unia pokazuje kierunek
Nie tylko jednak sama produkcja czystej energii opartej o źródła odnawialne jest w Polsce wyzwaniem. Podczas konferencji klimatycznej w Katowicach sporo mówiło się również o budynkach zero emisyjnych w 2050 roku oraz dyrektywach Unii Europejskiej, które określają harmonogram przystosowania się do inwestowania w takie budownictwo.
REKLAMA
- W Katowicach istnieje już taki „pasywny” budynek – poinformował Patryk Białas i dodał, że są już w Polsce podobne rozwiązania, które możemy światu pokazać. Jak podsumował gość radiowej Jedynki, „największym zasobem Śląska są ludzie niezwykle kompetentni w energetyce”.
W Polskim Radiu 24 Ilona Jędrusik z ClientErth – mówiła, że ciekawym przykładem dla Polski, jeśli chodzi o wykorzystanie energii odnawialnej, jest Dania.
Dania świeci przykładem
- Jeszcze w latach 80. państwo to – przypomniała ekspertka – miało podobny mix energetyczny, jak teraz Polska i w bardzo dużym stopniu korzystało z węgla. – Danii udało się w ciągu 20 lat, i do tego w czasach o wiele trudniejszych dla energetyki niż obecnie, bardzo zmniejszyć udział węgla i zastąpić go odnawialnymi źródłami, w tym wiatrakami na morzu – powiedziała Ilona Jędrusik.
Wyjaśniała także na czym polega tzw. energetyka obywatelska, o której już wspomnieliśmy. Chodzi o to, że sektor energetyczny nie musi być kontrolowany całkowicie przez duże firmy wytwarzające prąd, czy to państwowe czy prywatne.
REKLAMA
Okazuje się bowiem, że nowe technologie pozwalają także samym obywatelom, spółdzielniom mieszkaniowym, rolniczym czy samorządom, samodzielnie wytwarzać energię, jak również ją przesyłać.
Jak dodała ekspertka, w tej dziedzinie doświadczenia różnych krajów są różne, a najciekawsze przykłady płyną z państw skandynawskich.
W Danii np. to obywatele współfinansują duże projekty energetyczne, co oznacza, że np. mieszkańcy Kopenhagi razem z władzami tego miasta składają się na farmę wiatrową na morzu oddaloną od duńskiej stolicy o kilkanaście kilometrów.
Prosumenci niedoceniani
Jak zauważyła, są to projekty bardzo drogie, ale spadają ceny takich instalacji i nie jest wykluczone, że „za kilka lat takie projekty pojawią się także w Polsce, jeśli będzie ku temu korzystna legislacja”.
REKLAMA
Przypomniała, że w naszym kraju dopiero od niedawna zaczęli pojawiać się tzw. prosumenci, czyli osoby fizyczne czy małe firmy, które same wytwarzają i korzystają z energii, a w ciągu minionych 5 lat takich prosumentów przybyło 36 tysięcy.
Według przedstawicielki ClientErth – w Polsce są przepisy dotyczące energetyki prosumenckiej, ale było już kilka ich zmian, co nie służy jej rozwojowi. Ludzie mogą bowiem się obawiać, że jeśli dziś zainwestują w taką energetykę, to za 2 lata zmienią się przepisy na korzyść lub na niekorzyść.
Za energetyką obywatelską przemawia jednak to, że spadają np. ceny ogniw fotowoltaicznych (o 80 proc. od 2010 roku). Potrzebna – zdaniem rozmówczyni – jest jednak lepsza promocja i informacja na temat prosumenckich źródeł energii.
Potrzebne wsparcie państwa
Według Pawła Mikuska z Forum Energii, który wypowiedział się dla Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia – rozwój ruchu prosumenckiego jest i powinien być wspierany przez państwa.
REKLAMA
- Inwestycja w mikroinstalacje kosztuje, ale się zwraca. Czas zwrotu wynosi około 20 lat – dodał ekspert.
Wyliczał, że „sama instalacja paneli (słonecznych – red.) wraz z montażem, jest to koszt dla typowego gospodarstwa domowego w Polsce rzędu 40 tysięcy zł”.
- Później mamy jednak wyraźne oszczędności na energii elektrycznej, której jesteśmy producentem, a nadwyżki możemy sprzedawać do sieci i na tym zarabiać. Każdy musi to jednak policzyć sam – radził ekspert.
Zauważył, że zawsze tam, gdzie „prosumenci się rozwijają”, istnieją różnego rodzaju systemy dopłat do budowania takich instalacji, bo państwom z wielu względów zależy na tym, aby prosumeryzm rozwijał się w ich krajach.
REKLAMA
– W Polsce takim znanym źródłem wsparcia jest Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który już od kilku lat prowadzi program „Prosument” – poinformował ekspert z Forum Energii.
Większość ekspertów uczestniczących w katowickim szczycie klimatycznym COP24 twierdzi, że nie ma odwrotu od odnawialnych źródeł energii, a zainwestowane w nią pieniądze szybko się zwracają, nie mówiąc już o tym, że skutkują poprawą jakości powietrza, którym oddychamy i nasza planeta Ziemia.
Adam Kaliński, Sylwia Zadrożna, Karolina Mózgowiec, Elżbieta Szczerbak, jk, NRG
REKLAMA