Super Bowl - reputacja Broncos legła w gruzach. Dawno nikt nie dostał takiego lania
Drużyna Seattle Seahawks po raz pierwszy w historii wygrała Super Bowl, czyli finał ligi futbolu amerykańskiego NFL. W niedzielę nadspodziewanie łatwo pokonała Denver Broncos 43:8.
2014-02-03, 09:05
Po raz piąty zdarzyło się,  że w Super Bowl zagrały drużyny, które w sezonie zasadniczym mogły się  pochwalić najlepszym atakiem (Broncos) i defensywą (Seahawks). Tylko raz  górą był zespół specjalizujący się w ofensywie.
Finał,  zapowiadany jako wyrównana konfrontacja dwóch odmiennych stylów gry,  szybko okazał się jednostronnym widowiskiem. Już po 12 sekundach  Seahawks prowadzili 2:0. To były najszybciej zdobyte punkty w historii  Super Bowl. Do przerwy ekipa z Seattle wygrywała 22:0.
W 16  meczach sezonu regularnego Broncos zdobyli łącznie 606 punktów, co jest  nowym rekordem. W niedzielę ich reputacja "niepowstrzymanej siły" legła  jednak w gruzach. To dopiero trzeci przypadek od 1976 roku, kiedy  uczestnik Super Bowl zdobył mniej niż 10 pkt.
Za atak drużyny z  Kolorado odpowiada Payton Manning. 37-letni quarterback w sobotę odebrał  piątą w karierze nagrodę dla najbardziej wartościowego gracza (MVP)  sezonu zasadniczego. Nikt inny nie był jej laureatem więcej niż trzy  razy.
Dla wielu Manning jest najlepszym rozgrywającym w historii.  Zdaniem jego przeciwników na taki tytuł nie zasługuje, bo mistrzostwo  zdobył tylko raz (w 2007 roku z Indianapolis Colts) i w meczach o stawkę  nie jest już tak skuteczny; w fazie play off ma bilans 11 zwycięstw i  12 porażek.
W niedzielę dwa podania Manninga zakończyły się  przechwytami, a pierwsze punkty jego drużyna zdobyła dopiero pod koniec  trzeciej kwarty. Mecz był już wtedy praktycznie rozstrzygnięty -  Seahawks prowadzili 36:0.
Broncos w Super Bowl zagrali po raz  siódmy. Aż pięć razy przegrali decydujące spotkanie. Żadna drużyna nie  ma na koncie aż tylu finałowych porażek. Seahawks znaleźli się w nim  dopiero po raz drugi. Osiem lat temu przegrali z Pittsburgh Steelers  10:21.
MVP finału uznano Malcolma Smitha. 24-letni zawodnik  formacji obronnej Seahawks gra na pozycji linebackera (wspomagającego).  Najbardziej widowiskowym zagraniem popisał się w drugiej kwarcie.  Przechwycił podanie Manninga, przebiegł z piłką 69 jardów (63 metry) i  zaliczając przyłożenie podwyższył prowadzenie na 21:0.
Smith i  wszyscy jego koledzy z drużyny w Super Bowl zagrali po raz pierwszy w  karierze. Poprzednio w finale sami debiutanci wystąpili w barwach  Buffalo Bills w 1991 roku. Bills ulegli jednak New York Giants 20:39.
Formalnym  gospodarzem spotkania był Nowy Jork, ale faktycznie mecz odbył się na  pobliskim stadionie w East Rutherford w stanie New Jersey. To był  pierwszy Super Bowl rozegrany na pozbawionym dachu obiekcie na północy  Stanów Zjednoczonych.
Praktycznie od momentu wybrania gospodarza  obawiano się, że wynik meczu może wypaczyć zima. Pogoda okazała się  jednak łaskawa. W momencie rozpoczęcia spotkania było prawie 10 stopni  Celsjusza.
Co ciekawe, po raz siódmy z rzędu zwycięzcę Super Bowl  prawidłowo wytypował orangutan Eli. 13-letni mieszkaniec zoo w Salt  Lake City triumfatora wskazuje wybierając jeden z dwóch futbolowych  hełmów, które zrobione są z papieru i gipsu oraz pomalowane w barwy  uczestników finału. Bukmacherzy w roli faworyta upatrywali ekipę  Broncos.
(ah, PAP)