Nie żyje Marek Galiński. Kolarz zginął w wypadku w Jędrzejowie

W nocy w wypadku samochodowym zginął Marek Galiński, najbardziej utytułowany polski kolarz górski.

2014-03-17, 14:40

Nie żyje Marek Galiński. Kolarz zginął w wypadku w Jędrzejowie
Marek Galiński po wygraniu w wyścigu elity podczas Grand Prix MTB w Nałęczowie w 2010 roku. Foto: PAP/Wojciech Pacewicz

Posłuchaj

- Marek Galiński to wybitny zawodnik, a ostatnio wybitny trener - mówi były prezes Polskiego Związku Kolarskiego Wojciech Walkiewicz (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Z informacji uzyskanych przez Polską Agencję Prasową wynika, że Galiński wracał ze zgrupowania na Cyprze. W niedzielę późnym wieczorem jechał samochodem - prawdopodobnie z lotniska w Krakowie - do domu w okolicach Opoczna (woj. łódzkie). Wypadek wydarzył się w Jędrzejowie.

Jak powiedział asp. Michał Kowalczyk z Komendy Powiatowej Policji w Jędrzejowie szkoleniowiec podróżował sam. - Ze wstępnych ustaleń wynika, ze 39-letni kierowca forda mondeo mógł nie zapanować nad pojazdem na łuku drogi i uderzył w drzewo. Mężczyzna w wyniku odniesionych obrażeń zmarł po przewiezieniu do szpitala - relacjonował Kowalczyk.

Śmiercią kolarza wstrząśnięci są koledzy i koleżanki, którzy współpracowali z Markiem Golińskim. "Cały czas nie wierzę. Tacy ludzie jak on powinni mieć parasol ochronny dookoła siebie. Jedna z najwspanialszych osób jakie poznałam w swoim życiu. Genialny, niesamowicie pracowity i energiczny trener, ale przede wszystkim bardzo dobry człowiek i wspaniały przyjaciel. To nie może być prawda" - napisała na swoim profilu na facebooku Maja Włoszczowska.

Marek Galiński był dziewięciokrotnym mistrzem Polski w cross country (2000, 2004-2011) i czterokrotnym w maratonie MTB (2006-2007, 2009-2010), Dziesięciokrotnie wygrywał klasyfikację generalną Grand Prix MTB, był czterokrotnym uczestnikiem igrzysk olimpijskich (Atlanta, Sydney, Ateny, Pekin). Na igrzyska olimpijskie w Londynie pojechał już jako trener reprezentacji Polski kobiet.

REKLAMA

Popularny "Diabeł" zginął w wypadku samochodowym z niedzieli na poniedziałek. Miał niespełna 40 lat. Zostawił żonę i dwie córki.

Źródło: Agencja TVN/x-news
ah, Polski Komitet Olimpijsk, PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej