Justyna Kowalczyk obroniła doktorat, mimo wpadki
Obrona pracy doktorskiej to niezwykle stresująca rzecz. Na własnej skórze mogła przekonać się o tym Justyna Kowalczyk. Mistrzyni olimpijska z Soczi na swoją własną obronę zapomniała sukienki.
2014-09-24, 14:00
Justyna Kowalczyk pożytecznie spędza czas między jednym a drugim sezonem. Na 24 września 2014 roku ma wyznaczony termin obrony pracy doktorskiej. Narciarka z Kasiny Wielkiej udała się na obronę na krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego, ale nie obyło się bez wpadki.
"No kto mógł zapomnieć sukienki na obronę własnego doktoratu?!? No kto?" - taki wpis przed południem na swoim oficjalnym profilu na Facebooku zamieściła sama zainteresowana.
Mimo tej wpadki - medalistka olimpijska i mistrzostw świata w biegach narciarskich Justyna Kowalczyk obroniła z wyróżnieniem pracę doktorską na krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego.
Omówienie jej pracy "Struktura i wielkość obciążeń treningowych biegaczek narciarskich na tle ewolucji techniki biegu oraz zróżnicowanych poziomów sportowych" trwało prawie trzy godziny. Werdykt komisji był jednogłośny - obronienie z wyróżnieniem.
- Na pewno wolę stres, który dziś przeżywałam, od tego, który towarzyszy mi podczas rywalizacji sportowej. W tym drugim przypadku moja postawa rzutuje też na innych ludzi, moją "drużynę", a w przypadku naukowej pracy tylko na mnie - powiedziała mieszkanka Kasiny Wielkiej po ogłoszeniu wyniku.
Recenzenci zachwyceni pracą Kowalczyk
Oryginalna, pracochłonna, wyróżniająca się - takich słów używali recenzenci pracy prof. Edward Mleczko (AWF w Krakowie) i prof. Henryk Sozański (AWF w Warszawie). Dwukrotna mistrzyni olimpijska tłumaczy w niej, jakie zmiany w treningach wywołało pojawienie się techniki dowolnej (m.in. na swoim przykładzie).
Promotor pracy dr hab. Szymon Kracicki przypomniał, że Kowalczyk tytuł magistra uzyskała na katowickiej AWF.
- Mimo intensywnych treningów po uzyskaniu tego tytułu, nauka nie poszła u niej do lamusa. W pracy jest zobrazowany fragment drogi pani Justyny, który zaprowadził ją na sportowy szczyt - zaznaczył pracownik naukowy krakowskiej AWF.
Wśród kilkudziesięciu osób, które zasiadły w jednej z sal uczelni, byli rodzice narciarki - Janina i Józef Kowalczykowie. Matka przyznała, że wierzyła, iż jej córka z powodzeniem przejdzie środową próbę.
- U nas nie ma sformułowania nie dasz rady. Justyna - jak każde z moich dzieci - potrafi wszystko, przynajmniej, w naszym, rodziców mniemaniu. Dość długo przygotowywała się do obrony; ten proces trwał trzy lata - powiedziała pani Janina, która nie kryła łez szczęścia.
Kowalczyk nie ma czasu na świętowanie. - Rodzice wracają do Kasiny Wielkiej, a ja - do sportowych obowiązków. Jadę na zgrupowanie do Zakopanego - poinformowała.
REKLAMA
bor, man, justyna-kowalczyk.pl, Facebook, PAP
REKLAMA