Natalia Partyka: do emerytury jeszcze daleko, stać nas na więcej [ROZMOWA DNIA]
Pod koniec września polskie tenisistki stołowe zdobyły w Lizbonie brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Europy. Ważną zawodniczką biało-czerwonych był Natalia Partyka.
2014-10-20, 10:44
Posłuchaj
O tym sukcesie, a także o planach na koniec sezonu z reprezentantką Polski rozmawiał Krzysztof Kuzak
Krzysztof Kuzak: Kolejny medal w kolekcji. Trudno już nawet zliczyć te sukcesy.
Natalia Partyka: Ale jest to jeden z cenniejszych. Troszeczkę taki niespodziewany, wywalczony po ciężkich bojach i po bardzo dobrej grze całej drużyny. Grałyśmy na bardzo wysokim poziomie i ten poziom utrzymywałyśmy do samego końca. Wiadomo, że jest trochę niedosytu, że nie ma złota lub srebra, ale na emeryturę jeszcze nie odchodzimy i pokażemy, że stać nas na więcej.
KK: Atmosfera w drużynie jest bardzo fajna, budująca. Czy to zasługa waszych charakterów?
NP: Znamy się od wielu lat, ale nigdy nie miałyśmy, aż tak bliskiego kontaktu. Ja od tego sezonu gram w Tarnobrzegu, więc z Kingą (Stefańską) i z "Małą" (Li Qian) częściej się spotykam. Wywiązała się między nami taka bliska relacja. A z Kasią (Grzybowska) od dawna się bliżej trzymamy. Pierwszy raz od kilku lat taka atmosfera była na ławce. Bardzo pozytywna. Każda z nas trzymała kciuki za drugą. Tak naprawdę w turnieju drużynowym gra też ławka. A u nas ta ławka była bardzo zaangażowana w każdy mecz i to na pewno też parę punktów w secie przynosiło. Mam już dwa medale z turnieju drużynowego. Jednak wcześniej, klika lat temu, byłam numerem trzy. Jak coś wygrałam to fajnie, a jak przegrałam to nic się nie stało - dziewczyny i tak robiły swoje. Teraz po raz pierwszy były dziewczyny, z których każda grała na wysokim poziomie, grała bardzo dobrze i każda z nas zdobywała punkty. Każda miała wkład w sukces drużyny. Nie mamy sobie nic do zarzucenia, bo każda dała z siebie wszystko, każda walczyła i każda chciała wygrać. Tym razem się nie udało. Austriaczki były lepsze, ale będziemy próbować dalej.
KK: Możemy być pewni, że dostarczycie nam wielu emocji. Będziemy z nadzieją patrzeć w przyszłość, że będą kolejne medale. Chciałem zapytać jeszcze o nowe piłeczki - głośno się o nich zrobiło. Czy rzeczywiście coś zmieniają w taktyce, w technice grania?
NP: Rzeczywiście są od niedawna, bo od lipca. Są plastikowe. Nie są może super. Wiadomo, każdy powie, że wolałby grać starymi. Celuloidowymi grałyśmy przez całe życie. Zmiana piłki to zawsze coś nowego i pewne rzeczy się zmieniają, ale w tenisie grają umiejętności. Wszyscy zawodnicy mają takie same warunki. Każdy musi się dostosować. Może czasami jest mniej rotacji. Ona nie jest jeszcze optymalnej jakości - potrzeba czasu, aż ją dopracują. Jest jak jest - trzeba grać.
KK: Plany na najbliższe tygodnie?
NP: Z klubem udajemy się na rozgrywki Ligi Mistrzów do Austrii. Z Kasią wystartujemy na Pro Tourze w Rosji i w Szwecji. Z Kasią walczymy cały czas o to, aby zakwalifikować się na finał Pro Touru w deblu. Osiem najlepszych par sezonu wystartuje w Bangkoku. My na razie się łapiemy, a startami w Rosji i Szwecji chcemy zapewnić sobie kwalifikację i polecimy do Tajlandii. To byłoby fajne zakończenie roku.
ps
REKLAMA